niedziela, 16 grudnia 2012

Epilog

Hmm... po tylu opowiadaniach ile już napisałam to powinnam z łatwością napisać coś na koniec, ale mam jedną wielką pustkę w głowie. Nie wiem co tu napisać więc tylko chyba powiem

do zobaczenia w Wigilię z nowym opowiadaniem, mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsze niż to :) Bo będzie wyjątkowe, dla wyjątkowej osoby z wyjątkowym piłkarzem w roli głównej :)

&&&


2 lata później

"To było więcej niż zwykła kometa, ponieważ to zmieniło kierunek jego życia – nadało mu piękno i znaczenie. Było wielu takich, którzy nie potrafili tego zrozumieć, i czasami napotykał na nich. Ale nawet w swoich najciemniejszych godzinach,wiedział w swoim sercu, że nadejdzie taki dzień, kiedy ona do niego wróci,a jego świat znowu stanie się pełny,i jego wiara w Boga, miłość i sztukę
znowu obudzi się w jego sercu."

Minęły trzy dni od kiedy jestem samotnym ojcem. Paula wyjechała do Sevilli na sesję zdjęciową a ja musiałem zająć się domem, synem i wszystkimi innymi obowiązkami, których przez cały czas się uczyłem. Od dnia kiedy zamieszkaliśmy razem nie było łatwo bo jednak to była wymagająca kobieta o swoich zasadach, ale powoli się jakoś przyzwyczajałem, aż w końcu stworzyliśmy udany związek i dom. Na dodatek postanowiliśmy starać się o kolejnego maluszka od kiedy na naszych palcach widniała złota obrączka. Dobrze pamiętam dzień kiedy Paula zgodziła się zostać moją żoną i jak stresowałem się zadać jej to pytanie, a przyszło tak bezboleśnie. Uśmiechnąłem się do swoich wspomnień i spojrzałem na obrączkę. Ale jednak otrzepałem się i powróciłem do robienia zakupów. W końcu jak moja żona powróci z pracy to musi wszystko być. Schyliłem się po jej ulubiony sok i włożyłem do wózka idąc dalej. Oczywiście musiałem uważać, aby nie zwracać na siebie zbytniej uwagi bo dalej kopałem w piłkę, chociaż już nie afiszowałem się z tym tak jak jeszcze kilka lat wstecz. Kiedy wszystko co najważniejsze znalazło się w wózku to zawróciłem do kasy i jak najszybciej chciałem znaleźć się w domu, chociaż musiałem jeszcze odebrać Nacho ze szkoły. Ale akurat to trudne nie było i znaleźliśmy się w domu gdzie obydwoje wypakowywaliśmy zakupy i zaraz wpadł do nas Javier głodny, więc musiałem coś upichcić dla nas trzech, ale postanowiłem jednak zamówić pizzę. W końcu Paula się nie dowie. Najedzeni rozsiedliśmy się na kanapie i w sumie nudziło nam się, a w telewizji nic ciekawego nie było oprócz jakichś powtórek. Dlatego jedno spojrzenie i zabraliśmy ze sobą opakowanie pomidorów i zeszliśmy do piwnicy. Mała rzecz, ale jak cieszy. Tyle tylko, że w pewnym momencie do pomieszczenia weszła Paula i od razu zawołała.
  • Ej, ej! Kazałam kupić pomidory do jedzenia a nie do rzucania w małego chłopca. - odezwała się a Javier od razu spuścił głowę
  • Mamo, mamo ale nie dostałem tak mocno.
  • Zostawiam was tylko na tydzień, a wy tu robicie coś takiego? - i na nas spojrzała a ja się jedynie uśmiechnąłem pod nosem
  • Chcesz rzucić co nie?
  • Oczywiście. - zaśmiała się i wzięła pomidora do ręki i podeszła trochę do Nacho, ale zamiast on to ja dostałem pomidorem
  • Ej! - od razu zareagowałem
  • I co zrobisz tatuśku? - rzuciła zaczepnie na co sam się zamachnąłem, ale nie udało mi się

I tak o to rozpoczęła się walka na pomidory w której w sumie zwycięzcy nie było, ale wszyscy padliśmy wykończeni na kanapę z szklanką soku.
  • A ty czasem nie miałaś wrócić dwa dni później?
  • Miałam, ale wyrobiliśmy się wcześniej i dlatego przyjechałam na zabawę. - zaśmiała się i ściągnęła z moich włosów kawałek pomidora
  • W sumie to nawet się cieszę, że jesteś. - odezwał się Javier więc na niego spojrzeliśmy – Bo... postanowiliśmy z Camile zamieszkać razem.
  • No to gratuluje! - od razu się ucieszyła – I nie martw się, w końcu Lucas nie odbierze ci mieszkania, prawda?
  • Jasne. - zaśmiałem się – Wygodnie mi w tym domu. I nie tęsknie za pustym mieszkaniem dla kawalera.
  • Dzięki stary. Zresztą we dwoje będziemy mieć blisko do pracy i na uczelnie.
  • A to najważniejsze.

***

Nie mogłam spać tylko rozmyślałam nad wszystkim i zastanawiałam się jak mam oznajmić Lucasowi, że zostanie ojcem. W sumie staraliśmy się, ale nie wiedziałam, czy będzie szczęśliwy, że to wszystko tak nagle. Ale w końcu westchnęłam głośno i się nad nim nachyliłam. Chociaż nie było to łatwe bo miał dosyć mocny uścisk w którym mnie trzymał. Ale dmuchałam mu na twarz – nic, wołałam cicho też nic więc mocniej krzyknęłam mu do ucha i go szturchnęłam nogą.
  • T-tak? - i od razu otworzył oczy, ale zaraz je zamknął
  • Jestem w ciąży. - jęknęłam
  • Yhym. - i musiało minąć chwilę zanim dotarł do niego sens moich snów bo zerwał się zaraz od razu na równe nogi – C-co?
  • Twoje plemniki radzą sobie dosyć dobrze. - mruknęłam a ten od razu się na mnie rzucił i mnie mocno pocałował na co zdziwiona mruknęłam
  • Ale jesteś pewna?
  • Tak.
  • I, i nie cieszysz się?
  • Myślałam, że ty nie będziesz się cieszyć bo to za wcześnie. - ale więcej nic już nie powiedziałam bo zostałam pocałowana
  • Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę. Mam nadzieję, że tym razem będzie dziewczynka, tak samo ładna jak ty.
  • Naprawdę? - i spojrzałam na niego zdziwiona
  • Oczywiście. Sprawiłaś, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, który odnalazł w końcu spokój ducha i wie co to jest prawdziwa rodzina, prawdziwe uczucie. Nie wyobrażam sobie teraz świata bez was. Bez Nacho, bez ciebie a teraz bez naszej małej istotki. - i pocałował mnie w brzuch na co się rozpłakałam – Ej, nie płacz. - i wytarł mi kciukiem łzy
  • Kocham cię Lucasie Vazquez i nawet nie wyobrażasz sobie jak mocno.
  • Wiem, wiem. Bo ja kocham panią, Paulo Castela. Bardzo mocno, tak jak zawsze o tym marzyłaś.

THE END  

wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 23.

Dalej z szwami, które teraz naciągają nieźle i nie mogę się uśmiechać, a puszczam sobie komedię ale co tam, dam radę:D a w niedzielę będzie the end i nie martwcie się mam w rękawach kolejne opowiadania haha i nie ma to jak pisać 2 na raz :D

&&&


Rozdział pisany przy Ben Howard - Promise

And promise me this
You'll wait for me only, scared of the lonely arms


Dzisiaj mieliśmy lecieć do Chorwacji na wakacje, ale nie do obleganych kurortów bo nie zależało nam na rozgłosie. Najbardziej doczekać się nie mógł Nacho i po przekroczeniu pokoju hotelowego już chciał iść. Więc od razu poszliśmy na zwiedzanie i musiałam przyznać, że było bardzo ładnie i na jakiś czas się odcięłam od życia w Hiszpanii. I nie powiem, ale teraz stresowałam się tym, że mamy jeden, wspólny pokój, z jednym łóżkiem. I kiedy Nacho padł wykończony w swoim łóżku w pokoju obok to my sami zamknęliśmy drzwi od naszego.
  • Podoba się? - zapytał na co pokiwałam głową - To się cieszę. Ale jak chcesz to mogę spać na kanapie w salonie.
  • Nie trzeba. W końcu i tak dawno temu widziałeś mnie bez niczego. - i od razu pożałowałam tego
  • I miałaś cudne ciało. - rzucił myśląc, że tego nie słyszę więc nic nie mówiłam

Ale położyłam się do łóżka i nie mogłam zasnąć zanim by wrócił Lucas z łazienki. Więc kiedy się położył to tylko westchnęłam i położyłam na plecach, a on na boku.
  • Nie możesz zasnąć? - więc pokiwałam głową i odwróciłam ją w jego stronę i czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy
  • Dziękuje.
  • Za co?
  • Za wycieczkę. nawet nie wyobrażałam sobie, że jest tu tak ładnie. - na co się do mnie uśmiechnął
  • Dowiedziałem się o tym miejscu od kolegi z drużyny. Przyjechał kiedyś tu z narzeczoną i dobrze się bawili.
  • Nie jestem twoją narzeczoną.
  • Wiem, ale chyba jesteś moją dziewczyną co? A zresztą chcę, aby się też i Nacho podobało.
  • Podoba, podoba. - na co się do mnie uśmiechnął

Ale jakimś cudem udało mi się usnąć tak wtulona w niego. Na drugi dzień postanowiliśmy iść na plażę i rozebrałam się do stroju kąpielowego i nie przejmowałam się niczym. Oczywiście mały chciał być non stop w wodzie i Lucas mu w tym wtórował i gdyby nie ja to by tam siedzieli cały dzień. Ale jednak poszliśmy do knajpki na obiad i widziałam ciemne chmury więc postanowiliśmy wrócić do pokoju. Obejrzeliśmy jakąś bajkę i mały zasnął wykończony więc go Lucas zaniósł a ja sama poszłam do sypialni, gdzie pozbyłam się ciuchów i w stroju poszłam do łazienki, aby napuścić sobie wody do wanny. I poprawiłam sobie dół kiedy poczułam wzrok na sobie. Od razu się odwróciłam i widziałam Lucasa z błyskiem w oczach i szybko się speszył i przymknął drzwi. Wzięłam głębszy oddech i poszłam do pokoju gdzie siedział na łóżku chowając twarz w dłoniach. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu więc na mnie spojrzał. Nachyliłam się nad nim i od razu delikatnie pocałowałam. Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Ale słyszałam bicie naszych serc i do tego krople deszczu, które odbijały się o szybę. Odsunęłam się od niego, a on od razu wstał i mnie przyciągnął do siebie, całując. Oddałam pocałunki i zarzuciłam swoje dłonie na jego karku i delikatnie masowałam go po szyi. A jego dłonie spokojnie sunęły w dół po moim kręgosłupie. Nie spieszyliśmy się z niczym, jednak w pewnym momencie przesunął mnie tak, że to ja byłam przy łóżku i zaraz na nim wylądowaliśmy, a jego dłoń zsunęła się za dół mojego stroju na co jęknęłam, a on z pocałunkami zszedł na moją szyję.
  • Drzwi. - i szepnęłam a on jedynie mruknął, że zamknięte

W tym momencie świat przestał dla mnie istnieć. Czułam jego delikatne muśnięcia ust, dotyk jego silnych dłoni i jego poruszającego się z wyczuciem. Musiałam przyznać, że przez te lata się wyrobił i wiedział jak sprawić by kobieta straciła na jakiś czas głowę i kontakt z rzeczywistością. Po wszystkim tylko opadłam na poduszkę i starałam się przywrócić normalny oddech i zatrzymać to uczucie na jakiś czas. Ale z drugiej strony bałam się co teraz będzie. Lucas objął mnie ręką i delikatnie głaskał po biodrze. Odwróciłam swoją głowę w jego stronę i się uśmiechnęłam co odwzajemnił i dostałam kolejnego całusa, którego odwzajemniłam i się w niego wtuliłam na co głaskał mnie po ramieniu i słyszałam jego miarowy oddech.
  • Nie uciekniesz? - szepnął a ja zdziwiona na niego spojrzałam - Nie chcę cię stracić.
  • Jeśli nie chcesz to się staraj tego nie zrobić.
  • Obiecuje. - i dostałam buziaka w czoło

Jedynie tak leżałam z delikatnym uśmiechem na moich ustach i głaskałam go po klatce piersiowej. Chciałam, aby w tym momencie wszystkie problemy po prostu uciekły, aby ta chwila trwała wiecznie. Bo już dawno nie czułam się tak kochana i bezpieczna w czyiś ramionach. I w sumie sama nie wiedziałam skąd się akurat w Lucasie wzięły te uczucia. Spojrzałam do góry i widziałam jego uśmiech. Więc go odwzajemniłam i podniosłam się trochę wyżej i go pocałowałam co odwzajemnił.
  • Zamieszkajcie ze mną. - szepnął a ja na niego spojrzałam zdziwiona – Proszę.
  • A co z Javierem?
  • Może zamieszkać w moim mieszkaniu.
  • Czekaj, czekaj. Więc ty chcesz przenieść się do małego, skromnego domku na przedmieściach i oddać takie mieszkanie obcemu mężczyźnie?
  • Tak, bo chcę codziennie budzić się przy tobie. Codziennie widzieć Nacho i wiedzieć co się u niego dzieje. A Javier jest już dorosły i na pewno się zgodzi.
  • Nie uważasz, że to trochę za szybko?
  • Rozumiem. - i od razu widziałam jego smutek w oczach
  • Może daj mi czas na przemyślenie tego? Nie chce czegoś podejmować pod urokiem mile spędzonej nocy. Bo to poważna decyzja. Ale obiecuje, że rozważę ją dosyć uważnie.
  • Dobrze. Nie musisz się spieszyć. - i pogłaskał mnie po policzku na co się do niego przytuliłam i szepnęłam mu w szyję
  • Podoba mi się to jaki jesteś teraz.
  • Mi też. Czuję się jakbym zderzył się z jakąś kometą.
  • To dobrze. - i mocno go objęłam – Bo lubię czuć się tak jak teraz.
  • To cieszę się, że to dzięki mnie. - i głaskał mnie po plecach na co zamruczałam i zaraz znowu poczułam jego usta na swoich

Nasz drugi raz był tak samo cudowny i ekscytujący jak poprzedni i tym razem czułam jeszcze większe zmęczenie i tylko zamknęłam oczy i odpłynęłam. Ale przez cały czas czułam ciepło, które pochodziło od mocnego uścisku Lucasa. I pomimo jego propozycji to jednak spało mi się dosyć dobrze.
Dzisiejszy dzień zdecydowanie należał do tych spędzonych dosyć aktywnie. Rano przy śniadaniu postanowiliśmy wybrać się na zwiedzanie tego uroczego miasteczka, dlatego przygotowana w najwygodniejsze rzeczy, a także buty byłam gotowa na spędzenie tego dnia wśród dwóch facetów. Spakowałam swoją torbę i czekałam aż oni sami się wyszykują i ruszyliśmy na podbój miasta. Jeśli o mnie chodzi to byłam pod wrażeniem i to wielkim. Pstrykałam zdjęcia i wiedziałam, że będę miała co robić po powrocie i trochę się wykosztuje jeśli chodzi o wywołanie. Ale teraz akurat o tym nie myślałam tylko pstrykałam zdjęcia jak najęta wszystkiemu co mnie otaczało, a także tej dwójce, która była ze mną. Widać było, że są tak samo szczęśliwi jak ja. A najbardziej Nacho, który latał jakby się najadł szaleju i tylko jak wracaliśmy do pokoju to od razu kładł się spać. Tak w sumie leciał nasz urlop i kiedy wróciliśmy do Madrytu to miał po nas przyjechać Dawid więc kiedy czekaliśmy na niego na lotnisku to tylko złapałam Lucasa za rękę i mocniej ją ścisnęłam na co zdziwiony na mnie spojrzał.
  • Zamieszkaj z nami.
  • Naprawdę?
  • Tak, te wakacje były dobrym czasem na zastanowienie się.
  • Kocham cię. - szepnął i zaraz złożył pocałunek na moich ustach a ja tylko zdziwiona nie wiedziałam co zrobić – Hmm?
  • Nic. - i sama namiętnie go pocałowałam i szepnęłam pomiędzy pocałunkami – Czekałam na te słowa dość długo, a teraz jestem szczęśliwa jak nigdy.
  • I będziesz jeszcze bardziej szczęśliwa, obiecuje ci to.
  • No, no gołąbki lepiej syna pilnujcie. - zaśmiał się Dawid i od razu się od siebie oderwaliśmy, a nasz syn jakby nigdy nic stał sobie obok niego
  • To ja ich pilnuje. - powiedział na co się Lucas zaśmiał i przywitał z przyjacielem
  • Ale podobały się wakacje? - zapytał na co pokiwaliśmy głową – To się cieszę, a teraz w drogę. Kierunek?
  • Nasz dom. - powiedział Lucas patrząc na mnie i sam ścisnął moją dłoń co odwzajemniłam


sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 22.

Heh jakoś nie przypadł mi do gustu ten rozdział, a na dodatek koniec już, a ostatnio zamiast pisać to ja oglądam serial. Ale musicie wybaczyć. W końcu siedzę z 5 szwami, ledwo mówię i do tego nie mogę się uśmiechać:(

&&&


Lucas powiedział, że zabiera nas na wakacje, ale nie powiedział gdzie. Więc za bardzo nie wiedziałam co spakować. I jeszcze miałam problem z Marcosem, który do tej pory nie zabrał wszystkich rzeczy i nie mogłam go zmusić, aby przyjechał. Ale byłam akurat sama w domu i usłyszałam pukanie do drzwi więc poszłam otworzyć i zobaczyłam Marcosa.
  • Hej. - powiedziałam pierwsze co wpadło mi do głowy
  • Hej? Po tym wszystkim mówisz mi hej? A może byś tak mi wytłumaczyła to wszystko?
  • Marcos daj spokój. Stało się i się nie odstanie. Nie chcę brać ślubu z tobą, to wszystko.
  • Pieprzył cię?
  • Słucham? - i na niego spojrzałam zdziwiona
  • Ogłuchłaś? Pytam czy pieprzyłaś się z nim.
  • Nie, to nie chodzi o Lucasa. Już od dawna czułam, że popełniam błąd.
  • To po co nagle tak zmieniłaś zdanie i chciałaś ślub? No pytam po co? - i do mnie podszedł
  • Bo myślałam, ze to najlepsze rozwiązanie. Nie chciałam słuchać serca, aż do teraz.
  • Nie chrzań, że go kochasz. Nie pamiętasz już, co on ci zrobił? Kto musiał cię pocieszać?
  • Pamiętam i doceniam, ale zrozum to jego kocham, nie ciebie i było tak od zawsze i dobrze o tym wiedziałeś. A na dodatek to ojciec Nacho.
  • No tak, bachor zechciał mieć tatusia - piłkarzynę to mamusia musiała spełnić zachciankę.
  • Wcale nie. I najlepiej teraz będzie jak weźmiesz wszystkie swoje rzeczy, a nam dasz święty spokój. Bo ta rozmowa do niczego dobrego nie prowadzi, a ja mam trochę rzeczy do zrobienia.
  • Szmata. Tylko tyle ci powiem, a myślałem, że jesteś porządną dziewczyna, ale nie. Jesteś po prostu dziwką, która leci na kasę - a ja tylko go spoliczkowałam i wycedziłam przez zęby
  • Pakuj się i abym nigdy cię nie widziała na oczy.

Na szczęście poszedł się pakować i pilnowałam go, aż w końcu zostałam sama i poszłam do kuchni gdzie od razu oparłam się o blat i rozpłakałam. Tyle tylko, że do domu wpadł Nacho z Lucasem, więc szybko się wycierałam i odwróciłam do nich i słuchałam podekscytowanego Nacho.
  • Smyku idź lepiej odłóż zakupy na łóżko. - odezwał się Luc i już małego nie było - Co się dzieje?
  • Nic.
  • Paula, widziałem Marcosa i widzę, że płaczesz. Coś ci zrobił?
  • Nazwał mnie szmatą. - i czułam kolejne łzy, a on mnie przytulił więc się w niego wtuliłam
  • Nie płacz bo nie warto. Wcale nią nie jesteś. Tylko się na tobie odgrywa, ale kazałaś się mu odczepić?
  • Tak. I muszę zmienić zamki.
  • To zaraz zadzwonię do ślusarza i go poproszę, aby przyjechał. I mogę dzisiaj zostać, aż do momentu jak przyjedzie Javier.
  • Tyle, że on będzie o północy bo pracuje.
  • No to co, poczekam. najpierw oczywiście zabawię małego. A później...
  • Mnie? - i na niego spojrzałam
  • Mogę ci pomóc w domowych obowiązkach, albo po prostu potulić.
  • Potulić? - i zaczęłam się cicho śmiać i tylko ostatni raz się do niego przytuliłam i zadowolona się odsunęłam
  • Tato? A pogramy w piłkę w ogródku? - i się gibał na wszystkie strony
  • Jasne. To idziemy. - i zaklaskał w dłonie

Panowie znikli w ogródku, a ja zadowolona zaczęłam gotować obiad i obserwowałam ich jak grają. I na prawdę Nacho wyglądał na bardzo zadowolonego. I zaraz przybiegli zmachani bo zaczęło padać. Podałam Lucasowi ręcznik, a sama wycierałam Nacho. I poleciał na górę a ja zaczęłam nakładać na talerze.
  • Mmm, ale apetycznie pachnie.
  • No to się cieszę. - i mu podałam talerze i sama wzięłam drugi i widelce. Do tego sok i zawołałam Nacho

Zjedliśmy obiad i panowie oczywiście najszybciej i poprosili o dokładkę więc im dołożyłam i patrzyłam jak jedli. O dziwo Lucas powiedział, że pozmywa a Nacho mu w tym pomoże. Dlatego oni się tym zajęli a ja poszłam na górę i zaczęłam segregację swoich ubrań. Na dodatek tak się nad tym zamyśliłam, że dopiero obudził mnie Lucas, który usiadł obok mnie na łóżku i spojrzał na moją pełną walizkę.
  • Widzę, że spakowana. - a ja pokiwałam głową - A Nacho śpi jak zabity.
  • Śpi? - i spojrzałam na jego zegarek - O no to faktycznie, późno.
  • Tak, ale nie martw się. Położyłem go i dałem buziaka za nas. Ale i tak wiem, że do niego pójdziesz. I w sumie jest dopiero 10 więc co robimy?
  • A co proponujesz? - a on wzruszył ramionami - Więc możemy iść na dół. Otworzyć wino i obejrzeć film.
  • Wino? To będę mógł przenocować? - a ja pokiwałam głową

Ale jednak po wypiciu butelki wina trochę zrobiłam się senna i po prostu przymknęłam oczy i dalej nie pamiętam co się działo, ale kiedy się przebudziłam to leżałam wtulona w Lucasa na kanapie, przykryta kocem. Tylko zamruczałam bo ścierpła mi ręka i od razu ja wyciągnęłam przed nim i on sam zaczął się budzić, mrucząc.
  • Dzień dobry. - szepnęłam
  • Dzień dobry - i się do mnie uśmiechnął - Mogę cię dzisiaj pocałować na dzień dobry?
  • Hmm... chyba... - i nie dokończyłam bo zaraz poczułam jego usta na swoich i delikatnie mnie pocałował tak się przewracając, że zaraz leżał na mnie
  • Zdecydowanie dzień dobry. Jak się spało? Bo mi niekoniecznie wygodnie. I muszę przyznać, że jestem stary jeśli chodzi o spanie na kanapie.
  • Ale jakoś nie za stary na leżenie na mnie?
  • Hmm.. zdecydowanie nie. A i na dodatek, nie pamiętam o tym, abym nas przykrywał.
  • Widocznie Javier był taki miły. Ale zostaniesz na śniadaniu?
  • Pomogę ci. - i wstał ze mnie i zarazem z kanapy i podał mi dłoń za którą złapałam i wstałam zaraz za nim

We dwoje zajęliśmy się śniadaniem. Ja robiłam jedzenie, a on picie i układał wszystko. Aż w końcu na dół zszedł Javier i tylko z cwanym uśmiechem patrzył na nas, pijąc kawę. Zaraz również wstał Nacho i w czwórkę zjedliśmy śniadanie.
  • Ale kiedy jedziecie? - zapytał mój brat, a ja sama byłam ciekawa
  • Pojutrze. Tylko jeszcze trzeba Nacho spakować prawda?
  • Prawda. - zaśmiał się a ja napiłam kawy
  • To co siostra? Cieszysz się chyba z wakacji?
  • Chyba tak. - powiedział po dłuższej chwili - Chociaż myślę co będę robić po powrocie. W końcu zostanę z Nacho bez funduszy. - a Lucas od razu odchrząknął więc na niego spojrzałam i już dobrze wiedziałam o co mu chodzi. - O nie, zdecydowanie się nie zgadzam.
  • Ale dlaczego? W końcu to mój syn, to normalne.
  • Nie będę na twoim utrzymaniu! Mam swój honor. - i zła poszłam na górę do sypialni i przyszedł za mną
  • Dlaczego? Powiedź mi, dlaczego taka jesteś, jak chcę ci tylko pomóc, nie oczekując nic w zamian.
  • Zawsze tak mówicie, a później wychodzi. - a on do mnie tylko podszedł i mnie pocałował od razu namiętnie
  • Twój uśmiech i uśmiech Nacho, naszego syna - to wszystko co oczekuje w zamian. Nie potrzebuje wyznań miłośnych, uniesień i chwil zapomnienia. Chcę jedynie pomóc i sprawić, że przestaną dręczyć mnie wyrzuty sumienia, że jestem takim dupkiem.
  • Przepraszam.
  • Ty nie masz za co. A teraz wakacje i zapomnijmy na jakiś czas o problemach.

wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 21.

Wiecie, że do końca mamy tylko 3 rozdziały? ale to szybko zleciało hahaha :D

&&&


Dzisiaj był dzień mojego ślubu z Marcosem. Od rana o dziwo nie czułam żadnego stresu i nawet spokojnie wszystko przyjmowałam. Na dodatek nie spieszyło mi się do przygotowań, chociaż wiedziałam, ze muszę się z tym pospieszyć. Na wieszaku wisiała moja suknia ślubna a ja sama chodziłam w bieliźnie i szlafroku po pokoju. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę i po prostu delektowałam się ostatnimi godzinami wolności. Nie miałam kosmetyczki ani fryzjerki. Postanowiłam, że tym sama się zajmę, a z drugiej strony nie wystarczyło na to. Nasz budżet nie był zbyt wysoki, ale nie narzekałam. Właśnie poprawiłam włosy kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiona podeszłam do nich i zawołałam kto to bo nie chciałam się spotkać z moim narzeczonym. Ale w odpowiedzi dostałam Lucas więc zdziwiona otworzyłam mu drzwi i go wpuściłam. Nie był zaproszony więc nie wiedziałam co tu robił. Ale wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi a ja widziałam, że ma ze sobą prezent i kwiaty.
  • To dla ciebie. - i mi podał za co od razu podziękowałam i usiadłam na łóżku otwierając prezent, a tam znajdowała się prześliczna bransoletka
  • Jej dziękuje... jest śliczna, ale nie mogę jej przyjąć
  • Tak myślałem więc zwrotu nie przyjmuje. - zaśmiał się i mi przypiął na nadgarstku - Od razu wpadła mi w oko.
  • Dziękuje. - uśmiechnęłam się - Ale przyjechałeś tutaj tylko po to, aby dać mi prezent?
  • Tak i również pomóc naszemu synowi zawiązać muszkę. Javier zadzwonił i powiedział, że nie chce jej nosić a ponoć bardzo ci się to podoba.
  • Bo słodko wygląda, mam jego zdjęcie jak miał cztery latka. - i od razu wyciągnęłam i mu pokazałam
  • Biedak, musiał przejść przez to samo co ja. - zaśmiał się a ja tylko go uderzyłam w ramię - Ale ty jeszcze nie gotowa?
  • Mam jeszcze czas. - zauważyłam
  • Tak godzinę. Wszyscy są już gotowi, a pewnie zaraz wpadnie tutaj kosmetyczka i fryzjerka i mnie wyrzucą co?
  • Nikt nie wpadnie bo ich nie mam. Sama już się pomalowałam.
  • Na prawdę? Zawsze myślałem, że przed ślubem to panna młoda jest jak w muzeum. - zaśmiał się - Ale w sumie i tak ładnie wyglądasz bez tego, więc ci nie potrzeba.
  • A dziękuje. - i się do niego uśmiechnęłam - Ale może faktycznie bym się zaczęła przygotowywać.
  • No właśnie bo chcę zobaczyć pannę młodą w pięknej sukni.
  • Przepraszam, że nie zaprosiłam cię na ślub. - bo poczułam się teraz głupio
  • Nie masz za co. W sumie... pewnie Marcos nie chciałby mnie widzieć blisko ciebie. Teraz też musiałem się przecisnąć tak, aby mnie nie widział.
  • Nie lubi cię.
  • To ja wiem. - zaśmiał się - Ale widocznie ma powód.
  • Powód? Chyba tylko to, że Nacho cię uwielbia.
  • Myślę, że powodem jest co innego.
  • Nasza przeszłość? - i patrzyłam przed siebie
  • Po części też, a także to co się wydarzyło w ciągu tego czasu od kiedy się pojawiłem ponownie.
  • No nie powiem, namieszałeś.
  • I dziękuje, że pozwoliłaś mi zbliżyć się do syna i tak samo do ciebie. I nie mów, że samo poszło bo wiem, że nie było łatwo. Ale Nacho ma coś w sobie takiego, że nie da się obojętnie przejść i kocham go jeszcze mocniej niż wtedy kiedy pierwszego dnia trzymałem go na rękach. Wiesz zadał mi raz pytanie czy poznanie ciebie było moim najszczęśliwszym dniem. Ale nie było, bo tym dniem były jego narodziny. Byłem głupi kiedy mówiłem o tym, abyś go usunęła. Bo teraz wiem, że w moim życiu właśnie brakowało jego. Uśmiechu, paplaniny i milion pytań. W nim mam odbicie samego siebie, ale też Ciebie. Odziedziczył po tobie wszystkie cudowne cechy, które powinna mieć mama i żona. Marcos ma szczęście, że ma ciebie. Ja niestety straciłem szansę kilka lat temu kiedy byłem ślepy i głupi. Szukałem idealnej dziewczyny, która będzie piękna a taka była obok mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że ideałem jesteś ty. - i spojrzał mi prosto w oczy a ja siedziałam jak wmurowana - Nie dziwię się, że Nacho chce być taki jak ty. Każdy chciałby być ideałem i być tak dobrym, troskliwym i kochającym jak ty. Wiem, że zraniłem cię... rozkochałem, wykorzystałem i złamałem serce. Zasługujesz na kogoś lepszego, ale również wiem, ze nie jest nim Marcos. Gdyby tak było to byś była wyszykowana, a nie siedziała w samym szlafroku na łóżku i odwlekała założenie tej pięknej białej sukni. Może teraz i też zrujnuje twój świat, ale zależy mi na tym i zależy mi na tobie. Chce, abyś była szczęśliwa, aby nasz syn był szczęśliwy. Bo po tym wszystkim co się wydarzyło zasługujecie na to. A teraz chyba powiedziałem o kilka słów za dużo i najlepiej będzie jak wyjdę. - i wstał z łóżka a ja go złapałam za rękę
  • Nie możesz teraz wyjść.
  • Słucham?
  • Nie wyjdziesz. Nie możesz mówić czegoś takiego dziewczynie i po prostu wyjść.
  • Paula...
  • O nie. - i wstałam ze swojego miejsca - Przychodzisz do mnie, dajesz mi drogie prezenty i mówisz coś co chciałam usłyszeć dawno temu. Po czymś takim nie wychodzi się z pokoju i zachowuje jakby nigdy nic.
  • Ja wiem, ale bierzesz ślub. A ja nie zasługuje po prostu na twoją dobroć, choć chciałem abyś to wiedziała.
  • O dziękuje bardzo. Myślałam, że dorosłeś, ale jak widzę ty dalej zachowujesz się jak rozpieszczony dzieciak, który tylko tchórzy.
  • Wcale nie.
  • Wcale tak. Dorosły mężczyzna, który ma dziecko nie zachowuje się tak jak ty. Nie udaje dobrego, rozkochuje w sobie ponownie wszystkie kobiety z przeszłości i je pozostawia na pastwę losu. Rozumiem... piłkarz szukający modelek, ale nie uważasz, że nasz syn zasługuje na mądrzejszą macochę w razie kiedy ja po prostu odejdę z tego świata, albo zapragnie na jakiś czas mieszkać z tatą? Nie chce, aby miał zły przykład. Na dodatek chłopie masz już prawie trzydziestkę na karku, czy to nie czas na to, aby zacząć zachowywać się jak na swój wiek przystało? - a on jedynie usiadł na łóżku i złapał się za głowę więc założyłam dłonie na piersiach jak to zawsze miałam w zwyczaju, kiedy czekałam na jakąkolwiek reakcje, a zaczynałam się niecierpliwić
  • Masz rację... robię to samo co wcześniej, a już obiecałem sobie nie popełniać takich samych błędów. Dzięki tobie pogodziłem się z rodzicami i odzyskałem zaufanie syna. Na dodatek czuję się spełniony... a przy tobie czuje się inaczej. Zawsze byłaś ode mnie mądrzejsza, a ja nie potrafiłem tego zauważyć. Dlatego, może zaczniemy od nowa? - i na mnie spojrzał
  • Lucas czy ty się słyszysz? Za pół godziny biorę ślub, a ty mi wyskakujesz, żebym zerwała zaręczyny, które swoją drogą ciągnęły się w nieskończoność i odwołała ślub?
  • To, akurat nie problem. W końcu lepiej zerwać zaręczyny, niż tworzyć rodzinę z kimś kogo się nie kocha.
  • Kocham Marcosa. - od razu zawołałam
  • To dlaczego zamiast być w drodze do kościoła, stoisz przede mną w szlafroku i mnie zatrzymujesz? - a ja w tym momencie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, a na dodatek on wstał i znalazł się przy mnie na dość niebezpieczną odległość więc na niego zdziwiona spojrzałam - Dlaczego tak bardzo unikasz tego? - i mnie pocałował ponownie w ciągu tych miesięcy i znowu jak głupia odwzajemniłam pocałunek bo tylko on potrafił całować z takim wyczuciem i zarzuciłam swoje dłonie na jego karku na co sam mnie przyciągnął do siebie - Widzisz? - szepnął między pocałunkami - Dalej coś do mnie czujesz. - i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi wiec od razu się od niego odsunęłam
  • Kochanie jesteś gotowa? - zawołał mój tato
  • Zaraz wyjdę, tylko chwilę. - i od razu podeszłam do sukienki i poszłam z nią za szafę i założyłam na siebie - Zapniesz? - szepnęłam i odwróciłam się tyłem do Lucasa
  • Widzę, że jednak podejmujesz złe decyzje, ale podejmujesz. - i zapiął - Życzę szczęścia. - i wyszedł wpadając na mojego tatę a ja tylko usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach
  • Skarbie, wszystko w porządku? - a ja pokiwałam przecząco głową - Czasem warto podążać za głosem serca, a nie rozsądku. Zapamiętaj to i poczekam na ciebie pod domem.

Ale jednak wyszykowałam się i pojechaliśmy do kościoła, gdzie przy świadkach mieliśmy najpierw podpisać dokumenty w zakrystii ale ja stałam tak z boku i myślałam. Jeszcze nigdy nie miałam aż tylu myśli na raz. Podszedł do mnie Marcos i powiedział, że już czas abym podpisała, ale jednak spojrzałam na niego i od razu powiedziałam jedno głupie przepraszam i wyszłam. Słyszałam jak moje obcasy stukają po posadzce i zaraz poczułam ciepłe promienie słoneczne na moim policzku i po prostu wsiadłam w auto i odjechałam w jedno miejsce. Kiedy widziałam na wzgórzu auto Lucasa to tylko zaparkowałam i podeszłam do niego, a on zdziwiony tylko na mnie patrzył.
  • Jak mnie kurwa zranisz to zniknę z Nacho na zawsze z twojego życia.
  • C-co? - a ja tylko spojrzałam na niego jak na idiotę - D-daj-jesz m-mi sz-szans-sę?
  • Na prawdę masz jakieś opóźnienie jak na swój wiek więc lepiej wrócę sobie do domu. - i od razu się odwróciłam, ale ten zsunął się z maski i mnie do siebie przyciągnął od razu całując na tle panoramy Madrytu więc odwzajemniłam pocałunek teraz bez żadnych wyrzutów sumienia
  • Ślicznie wyglądasz. - na co się zaśmiałam serdecznie - Ale gdzie Nacho?
  • Zapewne z Javierem pozbywa się muszki.
  • No tak. Ale co między nami?
  • Zaczniemy od początku. Jestem Paula i jestem twoją wierną fanką tak jak Castilli.
  • Nie gram już w Castilli. - a ja na niego spojrzałam jak na głupka - No tak. Czyli mogę pannę młodą porwać?
  • Zdecydowanie, ale muszę się przebrać. Tylko gdzie chcesz mnie porywać?
  • Wakacje?
  • Mnie?
  • I Nacho? Zróbmy sobie takie rodzinne wakacje na jakie zabierali mnie rodzice. Proszę.
  • Dobrze, ale trzeba się spakować no i...
  • Praca?
  • Dałam wypowiedzenie po tej całej akcji. Stwierdziłam, że jednak to za bardzo stresujące i szukam na razie zajęcia.
  • Fotografia? - i się szeroko uśmiechnął a ja wzruszyłam ramionami - Już ja się o to postaram.   

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 20.

Powiem wam szczerze, że sama nie wiem co myśleć o tym rozdziale. Więc zostawiam wam go do oceny :D

***


Dzisiaj od rana czułam, że się coś wydarzy. Ale rano wyszykowałam się do pracy i tylko jeszcze
weszłam przed wyjściem do pokoju Nacho i dałam mu buziaka w czoło. Wyszłam z domu i
poszłam sobie spacerkiem. Aż doszłam i westchnęłam bo na pewno dzisiaj będzie ciężko jak
zawsze. Przebrałam się i przejęłam obowiązki od poprzedniczki. Jak na razie nic się takiego nie
działo, aż dostaliśmy pacjenta z wypadku i jednak trochę pracy było. Aż w pewnym momencie
kiedy przygotowałam adrenalinę zobaczyłam jakiegoś faceta więc od razu powiedziałam, żeby
wyszedł bo nie może tu być. Tyle tylko, że on mnie nie słuchał, aż zobaczyłam broń i od razu
znalazłam się w jego rękach. Więc krzyknęłam.
  • Zamknijcie drzwi, albo ona zginie. - więc koleżanka zamknęła drzwi - A teraz macie mnie opatrzyć.
  • Ale mamy pacjenta. - zauważył Raul, nasz lekarz
  • Lepiej nie pogrywaj ze mną. - i przyłożył broń do mojej skroni więc od razu zaczęłam płakać bo przed oczami miałam Nacho i to, że mogę go nie spotkać, przytulić - Zamknij się! - krzyknął więc strach we mnie potęgował coraz bardziej
  • Dobrze. Spokojnie. - zauważył Raul - Nie może pan zrobić jej krzywdy bo to ona pana opatrzy.
  • To już. - i mnie ciągnął na krzesło więc od razu ręcę mi się trzęsły, ale musiałam się opanować

Rozcięłam mu koszulkę i od razu widziałam ranę postrzałową, więc zmieniłam rękawiczki i
wyciągnęłam narzędzia.
  • Paula i jak?
  • Postrzelenie, kula w środku.
  • To spokojnie wyciągnij kulę.
  • Yhym. - i złapałam za szczypce
  • Tylko coś spieprz a pożegnasz się z tym światem. - więc od razu się skupiłam i delikatnie
    starałam się go opatrzyć

Wyciągnęłam kulę, zatamowałam krew i zaszyłam, dając opatrunek. Myślałam, że to koniec, ale
jednak nie. Bo od razu wziął mnie znowu pod pachę i szedł ze mną w stronę drzwi. A kiedy tam
był to tylko mnie odepchnął tak, że poleciałam jak długa i uderzyłam się w rękę. Dziewczyny
pomogły mi wstać, a ja od razu czułam jak cały stres uchodzi ze mnie. Na szczęście dostałam
wolne na cały dzień, ale musiałam jeszcze złożyć zeznania więc to zrobiłam i pojechałam autobusem do jednego miejsca. Zapukałam do drzwi i kiedy tylko zobaczyłam Lucasa to od razu się do niego przytuliłam.
  • Paula? - a ja się rozpłakałam - Dlaczego ty masz krew na szyi? - a ja tylko się szybko wycierałam - Co się stało?
  • Byłam zakładniczką. - wypłakałam - Musiałam opatrzyć postrzał.
  • C-co? - a ja jedynie pociągnęłam nosem - O matko. - i mnie przytulił, zamykając drzwi - Już spokojnie, ciii... - i głaskał mnie po głowie - Przy mnie jesteś bezpieczna.
  • Przed oczami miałam tylko Nacho i bałam się, że już nigdy go nie przytulę.
  • Rozumiem. - i usiadł ze mną na kanapie - Napijesz się czegoś?
  • Wódki?
  • Ale tylko kieliszek. - i poszedł mi nalać, a ja od razu wzięłam szklankę i patrzyłam jak mi się dłonie trzęsą - Spokojnie. - i pogłaskał mnie po kolanie
  • Nigdy nie przypuszczałam, że będę mieć taką przygodę.
  • Ale już wszystko w porządku. Jesteś tutaj, a ja nie pozwolę aby stała ci się jakaś krzywda.
  • Przyjście tu było moją pierwszą myślą. I nie wiem czy dobrze zrobiła.
  • Oczywiście, że dobrze. Możesz nawet się wykąpać, przespać, albo coś zjeść.
  • Mogę wziąć prysznic?
  • Jasne, dam ci czysty ręcznik. - i od razu poszedł do łazienki, więc poszłam za nim. - To proszę, ręcznik jest i łazienka twoja.

Tylko się lekko uśmiechnęłam i poszłam pod prysznic, bo tego było mi potrzeba. Zmyłam wszystko
z siebie i kiedy wyszłam spod prysznica owinięta tylko w ręcznik to zobaczyłam powieszona na
klamce koszulkę i kartkę na niej, że jest dla mnie. Dlatego się lekko uśmiechnęłam i założyłam ją na siebie. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni gdzie Lucas urzędował. Krzątał się po kuchni i
gotował. Dlatego cicho usiadłam na krześle i zaraz się odwrócił i podskoczył.
  • Przepraszam.
  • Nic nie szkodzi. Ale herbaty?
  • Poproszę. I dziękuje za koszulkę. - i zaraz miałam kubek w ręce i postawił sałatkę więc zabrałam się za jedzenie. - Smaczne.
  • Cieszę się. Nacho też smakuje moja kuchnia.
  • Wiem, tak samo jak podobają mu się treningi. Zamiast matematyka będę miała piłkarza.
  • Myślę, że dwóch w jednym. Mały jest na prawdę mądry i czasem mam wrażenie, że jest mądrzejszy ode mnie.
  • Z tym akurat mogę się zgodzić.
  • Wredotka. - zaśmiał się i mnie lekko uderzył
  • Ej, mnie? - i sama mu oddałam - Ale będę się chyba zbierać bo jednak trzeba wrócić do domu.
  • Nie wyganiam, możesz tu zostać nawet a noc. - a ja na niego spojrzałam i podniosłam brew – Nie tak jak myślisz.
  • Najpierw muszą mi wyschnąć włosy. A później pomyślę.
  • Dobrze. Jakby co mam wygodne łóżko i byś mogła się wyspać sama jedna w dużym łóżku.
  • Kusząca propozycja.
  • Więc zapraszam.

Ale jednak postanowiłam zostać bo i tak nie miałam auta, a wiem, że byłaby awantura jakbym
wróciła z Lucasem. A dzisiaj nie miałam nawet najmniejsze ochoty na to, aby się kłócić. Dlatego
obejrzeliśmy film, a nie bójkę jak to zazwyczaj miałam w domu. I musiałam przyznać, że jednak
podobało mi się to. Już dawno nie bawiłam się tak dobrze. Ale była pora spać więc Lucas
udostępnił mi łóżka i chciał nawet zmieniać pościel, ale tylko go wyśmiałam i powiedziałam, że nie
trzeba. Dlatego tak leżałam, wdychając jego perfumy z poduszki, kiedy westchnęłam i poszłam do
niego.
  • Nie możesz spać? - i się do mnie uśmiechnął na co pokiwałam twierdząco głową – Poczytać?
  • Nie musisz. Ale chodź położysz się ze mną bo ta kanapa nie jest za wygodna.

I poszłam do łóżka na co zaraz lekko speszony pojawił się Luc. Położył się obok mnie a ja sama
poczułam speszenie i wiedziałam, że to nie był dobry pomysł. Ale jednak przykryłam się kołdrą i
położyłam na boku, spoglądając na niego.
  • O czym myślisz? - zapytałam
  • O swoim życiu. - a ja tylko na niego spojrzałam - O tym co mam, a czego nie.
  • Masz to co chciałeś od kiedy cię spotkałam.
  • Tak, mam karierę, pieniądze. Ale one szczęścia nie dają. Kobiety, które na to lecą też nie.
  • Zawsze szukałeś kobiet, które będą dobrze się przy tobie prezentować.
  • Niestety. Przez to straciłem na własne życzenie o wiele więcej. W ogóle to cud, że mi wybaczyłaś. Ja bym tego nigdy nie zrobił.
  • Pomimo tego co zrobiłeś, zawsze widziałam w ciebie chłopaka, który po prostu się pogubił, ale w sercu jest dobry. Teraz to widzę jak opiekujesz się Nacho.
  • Staram się. Chce mu to wszystko wynagrodzić.
  • Uwielbia cię. W domu nic tylko tato to, tato tamto.
  • A u mnie mama to, mama tamto - i się zaśmiał odwracając do mnie
  • Chyba dobrze się spisujemy jako rodzice.
  • Ty na pewno, ja się staram tego nauczyć.
  • To jak się starasz to dobrze ci idzie. - i się do niego uśmiechnęłam
  • Jest tak jak marzyłaś? No wiesz... rodziców, którzy kochają swoje dziecko?
  • Nie zawsze możemy mieć to o czym marzymy. Ale tak, chciałam aby Nacho czuł się kochany.
  • Ty też.
  • Jak każdy. Ale jak już wspomniałam nie jest łatwo z dzieckiem.
  • Żałowałaś kiedyś?
  • Że mam Nacho? Nie, żałowałam jedynie, że wszystko się tak potoczyło.
  • Ja żałuje do dzisiaj, że wtedy was zostawiłem. - i położył się na plecach - Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że nie słyszałem tato, nie widziałem jak się do mnie uśmiecha podczas zabawy i jak ząbkuje. Nawet nie widziałem jak nauczył się jeździć na rowerze. Zawsze chciałem być jak mój tato, ale schrzaniłem to na własne życzenie. - i odwrócił głowę w stronę okna a ja jedynie się do niego przysunęłam i oparłam o łokieć i widziałam łzy w jego oczach
  • Ominąłeś to, ale teraz jesteś przy nim. - szepnęłam i pogłaskałam go po ramieniu - Teraz potrzebuje ciebie bardziej. Dorasta, więc musi widzieć dobry przykład w tacie.
  • Dlaczego taka jesteś? Taka dobra? - i na mnie spojrzał
  • Sama nie wiem. Taka już po prostu jestem i czasem dostaję po dupie, ale się nie załamuje bo mam dla kogo być silna.
  • Nacho jest szczęściarzem, że ma taką mądrą mamę. - i się lekko do mnie uśmiechnął
  • Skromnie powiem, że wiem. - i sama się zaśmiałam - Tatę też ma więc tylko musisz znaleźć jakąś normalną dziewczynę.
  • Normalną?
  • No taką, która nie zrobi sieczki z mózgu mojego syna. W sumie dobrze, że nie mamy córki to nie zechce być modelką.
  • Nie chce modelek, a normalną dziewczynę.
  • Aha no ale chyba czas spać. - i się zakopałam pod kołdrę odwracając się do niego tyłem
  • Dobranoc. - powiedział co sama odwzajemniłam

Ale zasnąć nie mogłam, tylko myślałam o tym co powiedział. Nie chciał modelki, a normalną dziewczynę. Co się takiego zmieniło od tamtego czasu, że tak nagle zmienił swoje upodobania co do dziewczyn? To mnie najbardziej zastanawiało, ale bałam się o to zapytać. Bałam się jaka będzie odpowiedź.

***

Kiedy się przebudziłem to Paula była wtulona we mnie. Nie powiem, ale podobało mi się to. Że
mogłem ją mieć w swoich ramionach, taką bezbronną. Uśmiechnąłem się kiedy tak wtuliła się we
mnie i delikatnie pogłaskałem ją po ramieniu na co zamruczała. Ale nie obudziła się. Zazwyczaj
moje dziewczyny szły ze mną do łóżka i zrywały się szybciej niż ja bo musiały iść na sesję
zdjęciową, albo wyjeżdżały. Nigdy nie spałem do południa i po prostu cieszyłem się chwilą. Ale
jednak sam zamknąłem oczy, kiedy zobaczyłem, że jest dopiero czwarta rano i po prostu wtuliłem
się w nią. W końcu przez sen można robić różne rzeczy.