mamy prolog, i mam nadzieję, że się wam spodoba. Tak samo jak całe opowiadanie. Chociaż nitk z was nie zna Lucasa - bo to moje pierwsze opowiadanie o nim. I przepraszam jeśli go nie polubicie haha. A i następny w niedzielę bo muszę dopisać 4 rozdziały bo mam jak zawsze przerwę między rozdziałami o których się dowiaduje w ostatnim momencie :D
&&&
Pisane przy: Missy Higgins - Were I stood
***
'Cause I don't know who I am, who I am without you
Lucas
Siedziałem na tarasie
swojego apartamentu i spoglądałem na panoramę Madrytu. Miałem
dwadzieścia sześć lat, na swoim koncie pełno dziewczyn i
sukcesów. Nigdy nie przypuszczałem, że moja pasja jaką jest piłka
może doprowadzić mnie do tego poziomu. Oczywiście marzyłem o tym,
ale doskonale wiedziałem, że są ode mnie lepsi piłkarze. A tutaj
gram w Realu Madryt. W klubie o którym zawsze marzyłem jako
dzieciak i później jako zawodnik cantery. Spojrzałem na zegarek –
równie drogi jak wszystko co posiadam i wybiła pierwsza w nocy.
Tylko westchnąłem i ostatni raz spojrzałem na panoramę. Wróciłem
do swojego apartamentu i położyłem się w łóżku. Wyciągnąłem
dłoń, aby zgasić światło kiedy w oczy rzuciło mi się zdjęcie.
Tylko za nie złapałem i uśmiechnąłem się do małego chłopca z
piłką w dłoniach. Dotknąłem jego policzka i poczułem pierwsze
łzy w oczach. Szybko je wytarłem i szepnąłem.
- Wszystkiego najlepszego synku.
Zgasiłem światło i
starałem się zasnąć, ale nijak mi to wychodziło, aż kiedy moje
oczy poczuły piasek pod powiekami to musiałem wstawać bo do mojego
pokoju wpadły promienie słoneczne i została zdarta ze mnie kołdra.
Tylko zamruczałem i widziałem swojego menagera, a zarazem
przyjaciela z szerokim uśmiechem.
- No wstawaj, wstawaj dzisiaj nowy, piękny dzień.
- Coś brał? - westchnąłem i podniosłem się z łóżka
- Miłość, kochany miłość.
- Jesteś po ślubie trzy lata i dalej nie masz dość?
- Dość? Jak można mieć kogoś dość jak się drugą osobę kocha całym życiem, chociaż teraz powinienem powiedzieć dwie osoby. - i się szeroko uśmiechnął
- Słucham?
- No co... będę OJCEM! - i aż podskoczył a ja w szoku na niego patrzyłem – Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale jestem w szoku. - i się ocknąłem – Gratuluje stary. - i go przytuliłem
- Dzięki. - uśmiechnął się – Teraz mam to co zawsze chciałem. - a ja od razu spuściłem głowę
- Ok idę pod prysznic. - szybko się ewakuowałem
Choć pod prysznicem trochę
przesiedziałem, ale jednak musiałem wyjść zmierzyć się ze swoim
życiem. Oczywiście dzisiaj miałem trochę rzeczy do zrobienia i
dlatego wyszykowany wyszedłem z Dawidem i pojechaliśmy do studia
gdzie miał odbyć się wywiad. Makijaż i te sprawy, ale w pewnym
momencie jak szedłem na kanapę to zobaczyłem znajomą twarz więc
od razu podszedłem i złapałem dziewczynę za rękę.
- Paula?
- Przepraszam, ale musiał mnie pan z kimś pomylić.
- Przepraszam, ale kogoś mi przypominasz.
- Rozumiem, ale na imię mam Clara.
- Miło mi poznać. - uśmiechnąłem się i podszedł do nas Dawid
- Wszystko gra?
- Tak, tak. - westchnąłem i ruszyłem na kanapę odpowiedzieć na kilka pytań
Po zakończonym wywiadzie
zadowolony, że wreszcie się to wszystko skończyło pojechałem na
obiad gdzie zamówiłem tradycyjnie to samo danie i zapatrzyłem się
na szklankę z wodą.
- No ok stary co jest?
- Nic.
- Od rana jesteś dziwny. Ej nie mów, że jesteś zazdrosny o moje dziecko. - zaśmiał się – Przecież dalej cię prowadzę i dalej jestem twoim przyjacielem.
- Też mam dziecko, syna. - wyrzuciłem z siebie to co skrywałem od lat
- C-co? - i aż się opluł
- Mam syna.
- To czemu ja nic o nim nie wiem?
- Zostawiłem go...
- C-co? - szepnął i patrzył na mnie jak na zabójce
- Paula... poznałem ją przypadkiem i wpadliśmy za pierwszym razem. Oczywiście powiedziałem jej, że ma je usunąć, ale ona trzymała się swojego zdania. Dopiero kiedy usłyszałem bicie serduszka zrozumiałem, że dałem komuś życie, że będę mieć synka. - i złapałem za telefon, którym zacząłem się bawić – Opiekowałem się nim, ale pewnego dnia po prostu wybrałem imprezę. Nie pomogłem im w momencie kiedy mnie potrzebowali i Paula zniknęła. Od tamtej pory nie wiem nic kompletnie o swoim synu.
- Jak mogłeś?!
- Codziennie zadaje sobie to pytanie. Dzisiaj ma urodziny, szóste a ja nie mogę mu powiedzieć jak bardzo jestem z niego dumny. - i poczułem łzy w oczach
- Szóste?! Kiedy ty go ostatni raz widziałeś?
- Pięć lat temu. Proszę się... nie bądź takim ojcem jak ja.
- Przykro mi, ale powinieneś jej szukać.
- Myślisz, że tego nie robiłem? Ale zapadła się pod ziemię. Wiem jedynie, że wyjechała z Madrytu. Ale się jej nie dziwie... nie pomogłem jej w momencie kiedy najbardziej tego potrzebowała.
- Ale wywiozła twojego syna. Musisz o niego walczyć.
- Jak? Powiedź mi jak mam to robić jak sam nie potrafię spojrzeć sobie w oczy?You meant more to me then any one I've ever loved at all
Już mi się podoba:) Zupełnie inne opowiadanie:)Mogę nawet powiedzieć, że się wciągnęłam:) Jestem ciekawa, co będzie dalej! Pozdrawiam, Jastylla;]
OdpowiedzUsuńTen prolog zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jest taki dojrzały, jestem z Ciebie dumna! :D
OdpowiedzUsuńI nasz Lucas. <3
Z jeden strony mi go szkoda, z drugiej jestem nawet na niego zła. No bo kurde...zrobił dzieciaka i wolał szaleć, a teraz dupka wołowa się użala. Myśli się zanim coś zrobi. Ma karę.
A ta pierwsza strona mówi mi, że chętnie bym go przytuliła i pomogła szukać synka, nawet! <3