sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 20.

Powiem wam szczerze, że sama nie wiem co myśleć o tym rozdziale. Więc zostawiam wam go do oceny :D

***


Dzisiaj od rana czułam, że się coś wydarzy. Ale rano wyszykowałam się do pracy i tylko jeszcze
weszłam przed wyjściem do pokoju Nacho i dałam mu buziaka w czoło. Wyszłam z domu i
poszłam sobie spacerkiem. Aż doszłam i westchnęłam bo na pewno dzisiaj będzie ciężko jak
zawsze. Przebrałam się i przejęłam obowiązki od poprzedniczki. Jak na razie nic się takiego nie
działo, aż dostaliśmy pacjenta z wypadku i jednak trochę pracy było. Aż w pewnym momencie
kiedy przygotowałam adrenalinę zobaczyłam jakiegoś faceta więc od razu powiedziałam, żeby
wyszedł bo nie może tu być. Tyle tylko, że on mnie nie słuchał, aż zobaczyłam broń i od razu
znalazłam się w jego rękach. Więc krzyknęłam.
  • Zamknijcie drzwi, albo ona zginie. - więc koleżanka zamknęła drzwi - A teraz macie mnie opatrzyć.
  • Ale mamy pacjenta. - zauważył Raul, nasz lekarz
  • Lepiej nie pogrywaj ze mną. - i przyłożył broń do mojej skroni więc od razu zaczęłam płakać bo przed oczami miałam Nacho i to, że mogę go nie spotkać, przytulić - Zamknij się! - krzyknął więc strach we mnie potęgował coraz bardziej
  • Dobrze. Spokojnie. - zauważył Raul - Nie może pan zrobić jej krzywdy bo to ona pana opatrzy.
  • To już. - i mnie ciągnął na krzesło więc od razu ręcę mi się trzęsły, ale musiałam się opanować

Rozcięłam mu koszulkę i od razu widziałam ranę postrzałową, więc zmieniłam rękawiczki i
wyciągnęłam narzędzia.
  • Paula i jak?
  • Postrzelenie, kula w środku.
  • To spokojnie wyciągnij kulę.
  • Yhym. - i złapałam za szczypce
  • Tylko coś spieprz a pożegnasz się z tym światem. - więc od razu się skupiłam i delikatnie
    starałam się go opatrzyć

Wyciągnęłam kulę, zatamowałam krew i zaszyłam, dając opatrunek. Myślałam, że to koniec, ale
jednak nie. Bo od razu wziął mnie znowu pod pachę i szedł ze mną w stronę drzwi. A kiedy tam
był to tylko mnie odepchnął tak, że poleciałam jak długa i uderzyłam się w rękę. Dziewczyny
pomogły mi wstać, a ja od razu czułam jak cały stres uchodzi ze mnie. Na szczęście dostałam
wolne na cały dzień, ale musiałam jeszcze złożyć zeznania więc to zrobiłam i pojechałam autobusem do jednego miejsca. Zapukałam do drzwi i kiedy tylko zobaczyłam Lucasa to od razu się do niego przytuliłam.
  • Paula? - a ja się rozpłakałam - Dlaczego ty masz krew na szyi? - a ja tylko się szybko wycierałam - Co się stało?
  • Byłam zakładniczką. - wypłakałam - Musiałam opatrzyć postrzał.
  • C-co? - a ja jedynie pociągnęłam nosem - O matko. - i mnie przytulił, zamykając drzwi - Już spokojnie, ciii... - i głaskał mnie po głowie - Przy mnie jesteś bezpieczna.
  • Przed oczami miałam tylko Nacho i bałam się, że już nigdy go nie przytulę.
  • Rozumiem. - i usiadł ze mną na kanapie - Napijesz się czegoś?
  • Wódki?
  • Ale tylko kieliszek. - i poszedł mi nalać, a ja od razu wzięłam szklankę i patrzyłam jak mi się dłonie trzęsą - Spokojnie. - i pogłaskał mnie po kolanie
  • Nigdy nie przypuszczałam, że będę mieć taką przygodę.
  • Ale już wszystko w porządku. Jesteś tutaj, a ja nie pozwolę aby stała ci się jakaś krzywda.
  • Przyjście tu było moją pierwszą myślą. I nie wiem czy dobrze zrobiła.
  • Oczywiście, że dobrze. Możesz nawet się wykąpać, przespać, albo coś zjeść.
  • Mogę wziąć prysznic?
  • Jasne, dam ci czysty ręcznik. - i od razu poszedł do łazienki, więc poszłam za nim. - To proszę, ręcznik jest i łazienka twoja.

Tylko się lekko uśmiechnęłam i poszłam pod prysznic, bo tego było mi potrzeba. Zmyłam wszystko
z siebie i kiedy wyszłam spod prysznica owinięta tylko w ręcznik to zobaczyłam powieszona na
klamce koszulkę i kartkę na niej, że jest dla mnie. Dlatego się lekko uśmiechnęłam i założyłam ją na siebie. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni gdzie Lucas urzędował. Krzątał się po kuchni i
gotował. Dlatego cicho usiadłam na krześle i zaraz się odwrócił i podskoczył.
  • Przepraszam.
  • Nic nie szkodzi. Ale herbaty?
  • Poproszę. I dziękuje za koszulkę. - i zaraz miałam kubek w ręce i postawił sałatkę więc zabrałam się za jedzenie. - Smaczne.
  • Cieszę się. Nacho też smakuje moja kuchnia.
  • Wiem, tak samo jak podobają mu się treningi. Zamiast matematyka będę miała piłkarza.
  • Myślę, że dwóch w jednym. Mały jest na prawdę mądry i czasem mam wrażenie, że jest mądrzejszy ode mnie.
  • Z tym akurat mogę się zgodzić.
  • Wredotka. - zaśmiał się i mnie lekko uderzył
  • Ej, mnie? - i sama mu oddałam - Ale będę się chyba zbierać bo jednak trzeba wrócić do domu.
  • Nie wyganiam, możesz tu zostać nawet a noc. - a ja na niego spojrzałam i podniosłam brew – Nie tak jak myślisz.
  • Najpierw muszą mi wyschnąć włosy. A później pomyślę.
  • Dobrze. Jakby co mam wygodne łóżko i byś mogła się wyspać sama jedna w dużym łóżku.
  • Kusząca propozycja.
  • Więc zapraszam.

Ale jednak postanowiłam zostać bo i tak nie miałam auta, a wiem, że byłaby awantura jakbym
wróciła z Lucasem. A dzisiaj nie miałam nawet najmniejsze ochoty na to, aby się kłócić. Dlatego
obejrzeliśmy film, a nie bójkę jak to zazwyczaj miałam w domu. I musiałam przyznać, że jednak
podobało mi się to. Już dawno nie bawiłam się tak dobrze. Ale była pora spać więc Lucas
udostępnił mi łóżka i chciał nawet zmieniać pościel, ale tylko go wyśmiałam i powiedziałam, że nie
trzeba. Dlatego tak leżałam, wdychając jego perfumy z poduszki, kiedy westchnęłam i poszłam do
niego.
  • Nie możesz spać? - i się do mnie uśmiechnął na co pokiwałam twierdząco głową – Poczytać?
  • Nie musisz. Ale chodź położysz się ze mną bo ta kanapa nie jest za wygodna.

I poszłam do łóżka na co zaraz lekko speszony pojawił się Luc. Położył się obok mnie a ja sama
poczułam speszenie i wiedziałam, że to nie był dobry pomysł. Ale jednak przykryłam się kołdrą i
położyłam na boku, spoglądając na niego.
  • O czym myślisz? - zapytałam
  • O swoim życiu. - a ja tylko na niego spojrzałam - O tym co mam, a czego nie.
  • Masz to co chciałeś od kiedy cię spotkałam.
  • Tak, mam karierę, pieniądze. Ale one szczęścia nie dają. Kobiety, które na to lecą też nie.
  • Zawsze szukałeś kobiet, które będą dobrze się przy tobie prezentować.
  • Niestety. Przez to straciłem na własne życzenie o wiele więcej. W ogóle to cud, że mi wybaczyłaś. Ja bym tego nigdy nie zrobił.
  • Pomimo tego co zrobiłeś, zawsze widziałam w ciebie chłopaka, który po prostu się pogubił, ale w sercu jest dobry. Teraz to widzę jak opiekujesz się Nacho.
  • Staram się. Chce mu to wszystko wynagrodzić.
  • Uwielbia cię. W domu nic tylko tato to, tato tamto.
  • A u mnie mama to, mama tamto - i się zaśmiał odwracając do mnie
  • Chyba dobrze się spisujemy jako rodzice.
  • Ty na pewno, ja się staram tego nauczyć.
  • To jak się starasz to dobrze ci idzie. - i się do niego uśmiechnęłam
  • Jest tak jak marzyłaś? No wiesz... rodziców, którzy kochają swoje dziecko?
  • Nie zawsze możemy mieć to o czym marzymy. Ale tak, chciałam aby Nacho czuł się kochany.
  • Ty też.
  • Jak każdy. Ale jak już wspomniałam nie jest łatwo z dzieckiem.
  • Żałowałaś kiedyś?
  • Że mam Nacho? Nie, żałowałam jedynie, że wszystko się tak potoczyło.
  • Ja żałuje do dzisiaj, że wtedy was zostawiłem. - i położył się na plecach - Do dzisiaj nie mogę sobie wybaczyć, że nie słyszałem tato, nie widziałem jak się do mnie uśmiecha podczas zabawy i jak ząbkuje. Nawet nie widziałem jak nauczył się jeździć na rowerze. Zawsze chciałem być jak mój tato, ale schrzaniłem to na własne życzenie. - i odwrócił głowę w stronę okna a ja jedynie się do niego przysunęłam i oparłam o łokieć i widziałam łzy w jego oczach
  • Ominąłeś to, ale teraz jesteś przy nim. - szepnęłam i pogłaskałam go po ramieniu - Teraz potrzebuje ciebie bardziej. Dorasta, więc musi widzieć dobry przykład w tacie.
  • Dlaczego taka jesteś? Taka dobra? - i na mnie spojrzał
  • Sama nie wiem. Taka już po prostu jestem i czasem dostaję po dupie, ale się nie załamuje bo mam dla kogo być silna.
  • Nacho jest szczęściarzem, że ma taką mądrą mamę. - i się lekko do mnie uśmiechnął
  • Skromnie powiem, że wiem. - i sama się zaśmiałam - Tatę też ma więc tylko musisz znaleźć jakąś normalną dziewczynę.
  • Normalną?
  • No taką, która nie zrobi sieczki z mózgu mojego syna. W sumie dobrze, że nie mamy córki to nie zechce być modelką.
  • Nie chce modelek, a normalną dziewczynę.
  • Aha no ale chyba czas spać. - i się zakopałam pod kołdrę odwracając się do niego tyłem
  • Dobranoc. - powiedział co sama odwzajemniłam

Ale zasnąć nie mogłam, tylko myślałam o tym co powiedział. Nie chciał modelki, a normalną dziewczynę. Co się takiego zmieniło od tamtego czasu, że tak nagle zmienił swoje upodobania co do dziewczyn? To mnie najbardziej zastanawiało, ale bałam się o to zapytać. Bałam się jaka będzie odpowiedź.

***

Kiedy się przebudziłem to Paula była wtulona we mnie. Nie powiem, ale podobało mi się to. Że
mogłem ją mieć w swoich ramionach, taką bezbronną. Uśmiechnąłem się kiedy tak wtuliła się we
mnie i delikatnie pogłaskałem ją po ramieniu na co zamruczała. Ale nie obudziła się. Zazwyczaj
moje dziewczyny szły ze mną do łóżka i zrywały się szybciej niż ja bo musiały iść na sesję
zdjęciową, albo wyjeżdżały. Nigdy nie spałem do południa i po prostu cieszyłem się chwilą. Ale
jednak sam zamknąłem oczy, kiedy zobaczyłem, że jest dopiero czwarta rano i po prostu wtuliłem
się w nią. W końcu przez sen można robić różne rzeczy.

4 komentarze:

  1. Pamiętam tą scenę z pistoletem w szpitalu i to w łóżku teeeeż! :D mam dobrą pamieć, tylko nie pamiętam, co ustaliłyśmy z dalszą częścią. :D Chyba Ty wpadłaś na jakiś pomysł. No ale jedno muszę powiedzieć, że jestem dumna z Lucasa, chłopak daje radę! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmmmmm;] Aj, Eni... Też bym chciała się do kogoś przytulić w nocy, a tu nic;/ Dobrze, że chociaż Paula ma tak dobrze. Mam nadzieję, że już wkrótce przejrzy na oczy! Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi się. Oj ciągnie ich do siebie coraz bardziej co mnie oczywiście cieszy i to bardzo. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tą wódką, jak jej zaproponował, to mnie rozwaliło :D Haha. No dobra, ale trochę strachu nam napędziłaś, ale całe szczęście, tylko na strachu się skończyło.
    A Lucasa i Paulę, coraz bardziej ciągnie do siebie :D Zobaczymy, co nam w z tego jeszcze wyniknie :D

    OdpowiedzUsuń