wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 21.

Wiecie, że do końca mamy tylko 3 rozdziały? ale to szybko zleciało hahaha :D

&&&


Dzisiaj był dzień mojego ślubu z Marcosem. Od rana o dziwo nie czułam żadnego stresu i nawet spokojnie wszystko przyjmowałam. Na dodatek nie spieszyło mi się do przygotowań, chociaż wiedziałam, ze muszę się z tym pospieszyć. Na wieszaku wisiała moja suknia ślubna a ja sama chodziłam w bieliźnie i szlafroku po pokoju. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę i po prostu delektowałam się ostatnimi godzinami wolności. Nie miałam kosmetyczki ani fryzjerki. Postanowiłam, że tym sama się zajmę, a z drugiej strony nie wystarczyło na to. Nasz budżet nie był zbyt wysoki, ale nie narzekałam. Właśnie poprawiłam włosy kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiona podeszłam do nich i zawołałam kto to bo nie chciałam się spotkać z moim narzeczonym. Ale w odpowiedzi dostałam Lucas więc zdziwiona otworzyłam mu drzwi i go wpuściłam. Nie był zaproszony więc nie wiedziałam co tu robił. Ale wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi a ja widziałam, że ma ze sobą prezent i kwiaty.
  • To dla ciebie. - i mi podał za co od razu podziękowałam i usiadłam na łóżku otwierając prezent, a tam znajdowała się prześliczna bransoletka
  • Jej dziękuje... jest śliczna, ale nie mogę jej przyjąć
  • Tak myślałem więc zwrotu nie przyjmuje. - zaśmiał się i mi przypiął na nadgarstku - Od razu wpadła mi w oko.
  • Dziękuje. - uśmiechnęłam się - Ale przyjechałeś tutaj tylko po to, aby dać mi prezent?
  • Tak i również pomóc naszemu synowi zawiązać muszkę. Javier zadzwonił i powiedział, że nie chce jej nosić a ponoć bardzo ci się to podoba.
  • Bo słodko wygląda, mam jego zdjęcie jak miał cztery latka. - i od razu wyciągnęłam i mu pokazałam
  • Biedak, musiał przejść przez to samo co ja. - zaśmiał się a ja tylko go uderzyłam w ramię - Ale ty jeszcze nie gotowa?
  • Mam jeszcze czas. - zauważyłam
  • Tak godzinę. Wszyscy są już gotowi, a pewnie zaraz wpadnie tutaj kosmetyczka i fryzjerka i mnie wyrzucą co?
  • Nikt nie wpadnie bo ich nie mam. Sama już się pomalowałam.
  • Na prawdę? Zawsze myślałem, że przed ślubem to panna młoda jest jak w muzeum. - zaśmiał się - Ale w sumie i tak ładnie wyglądasz bez tego, więc ci nie potrzeba.
  • A dziękuje. - i się do niego uśmiechnęłam - Ale może faktycznie bym się zaczęła przygotowywać.
  • No właśnie bo chcę zobaczyć pannę młodą w pięknej sukni.
  • Przepraszam, że nie zaprosiłam cię na ślub. - bo poczułam się teraz głupio
  • Nie masz za co. W sumie... pewnie Marcos nie chciałby mnie widzieć blisko ciebie. Teraz też musiałem się przecisnąć tak, aby mnie nie widział.
  • Nie lubi cię.
  • To ja wiem. - zaśmiał się - Ale widocznie ma powód.
  • Powód? Chyba tylko to, że Nacho cię uwielbia.
  • Myślę, że powodem jest co innego.
  • Nasza przeszłość? - i patrzyłam przed siebie
  • Po części też, a także to co się wydarzyło w ciągu tego czasu od kiedy się pojawiłem ponownie.
  • No nie powiem, namieszałeś.
  • I dziękuje, że pozwoliłaś mi zbliżyć się do syna i tak samo do ciebie. I nie mów, że samo poszło bo wiem, że nie było łatwo. Ale Nacho ma coś w sobie takiego, że nie da się obojętnie przejść i kocham go jeszcze mocniej niż wtedy kiedy pierwszego dnia trzymałem go na rękach. Wiesz zadał mi raz pytanie czy poznanie ciebie było moim najszczęśliwszym dniem. Ale nie było, bo tym dniem były jego narodziny. Byłem głupi kiedy mówiłem o tym, abyś go usunęła. Bo teraz wiem, że w moim życiu właśnie brakowało jego. Uśmiechu, paplaniny i milion pytań. W nim mam odbicie samego siebie, ale też Ciebie. Odziedziczył po tobie wszystkie cudowne cechy, które powinna mieć mama i żona. Marcos ma szczęście, że ma ciebie. Ja niestety straciłem szansę kilka lat temu kiedy byłem ślepy i głupi. Szukałem idealnej dziewczyny, która będzie piękna a taka była obok mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że ideałem jesteś ty. - i spojrzał mi prosto w oczy a ja siedziałam jak wmurowana - Nie dziwię się, że Nacho chce być taki jak ty. Każdy chciałby być ideałem i być tak dobrym, troskliwym i kochającym jak ty. Wiem, że zraniłem cię... rozkochałem, wykorzystałem i złamałem serce. Zasługujesz na kogoś lepszego, ale również wiem, ze nie jest nim Marcos. Gdyby tak było to byś była wyszykowana, a nie siedziała w samym szlafroku na łóżku i odwlekała założenie tej pięknej białej sukni. Może teraz i też zrujnuje twój świat, ale zależy mi na tym i zależy mi na tobie. Chce, abyś była szczęśliwa, aby nasz syn był szczęśliwy. Bo po tym wszystkim co się wydarzyło zasługujecie na to. A teraz chyba powiedziałem o kilka słów za dużo i najlepiej będzie jak wyjdę. - i wstał z łóżka a ja go złapałam za rękę
  • Nie możesz teraz wyjść.
  • Słucham?
  • Nie wyjdziesz. Nie możesz mówić czegoś takiego dziewczynie i po prostu wyjść.
  • Paula...
  • O nie. - i wstałam ze swojego miejsca - Przychodzisz do mnie, dajesz mi drogie prezenty i mówisz coś co chciałam usłyszeć dawno temu. Po czymś takim nie wychodzi się z pokoju i zachowuje jakby nigdy nic.
  • Ja wiem, ale bierzesz ślub. A ja nie zasługuje po prostu na twoją dobroć, choć chciałem abyś to wiedziała.
  • O dziękuje bardzo. Myślałam, że dorosłeś, ale jak widzę ty dalej zachowujesz się jak rozpieszczony dzieciak, który tylko tchórzy.
  • Wcale nie.
  • Wcale tak. Dorosły mężczyzna, który ma dziecko nie zachowuje się tak jak ty. Nie udaje dobrego, rozkochuje w sobie ponownie wszystkie kobiety z przeszłości i je pozostawia na pastwę losu. Rozumiem... piłkarz szukający modelek, ale nie uważasz, że nasz syn zasługuje na mądrzejszą macochę w razie kiedy ja po prostu odejdę z tego świata, albo zapragnie na jakiś czas mieszkać z tatą? Nie chce, aby miał zły przykład. Na dodatek chłopie masz już prawie trzydziestkę na karku, czy to nie czas na to, aby zacząć zachowywać się jak na swój wiek przystało? - a on jedynie usiadł na łóżku i złapał się za głowę więc założyłam dłonie na piersiach jak to zawsze miałam w zwyczaju, kiedy czekałam na jakąkolwiek reakcje, a zaczynałam się niecierpliwić
  • Masz rację... robię to samo co wcześniej, a już obiecałem sobie nie popełniać takich samych błędów. Dzięki tobie pogodziłem się z rodzicami i odzyskałem zaufanie syna. Na dodatek czuję się spełniony... a przy tobie czuje się inaczej. Zawsze byłaś ode mnie mądrzejsza, a ja nie potrafiłem tego zauważyć. Dlatego, może zaczniemy od nowa? - i na mnie spojrzał
  • Lucas czy ty się słyszysz? Za pół godziny biorę ślub, a ty mi wyskakujesz, żebym zerwała zaręczyny, które swoją drogą ciągnęły się w nieskończoność i odwołała ślub?
  • To, akurat nie problem. W końcu lepiej zerwać zaręczyny, niż tworzyć rodzinę z kimś kogo się nie kocha.
  • Kocham Marcosa. - od razu zawołałam
  • To dlaczego zamiast być w drodze do kościoła, stoisz przede mną w szlafroku i mnie zatrzymujesz? - a ja w tym momencie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, a na dodatek on wstał i znalazł się przy mnie na dość niebezpieczną odległość więc na niego zdziwiona spojrzałam - Dlaczego tak bardzo unikasz tego? - i mnie pocałował ponownie w ciągu tych miesięcy i znowu jak głupia odwzajemniłam pocałunek bo tylko on potrafił całować z takim wyczuciem i zarzuciłam swoje dłonie na jego karku na co sam mnie przyciągnął do siebie - Widzisz? - szepnął między pocałunkami - Dalej coś do mnie czujesz. - i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi wiec od razu się od niego odsunęłam
  • Kochanie jesteś gotowa? - zawołał mój tato
  • Zaraz wyjdę, tylko chwilę. - i od razu podeszłam do sukienki i poszłam z nią za szafę i założyłam na siebie - Zapniesz? - szepnęłam i odwróciłam się tyłem do Lucasa
  • Widzę, że jednak podejmujesz złe decyzje, ale podejmujesz. - i zapiął - Życzę szczęścia. - i wyszedł wpadając na mojego tatę a ja tylko usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach
  • Skarbie, wszystko w porządku? - a ja pokiwałam przecząco głową - Czasem warto podążać za głosem serca, a nie rozsądku. Zapamiętaj to i poczekam na ciebie pod domem.

Ale jednak wyszykowałam się i pojechaliśmy do kościoła, gdzie przy świadkach mieliśmy najpierw podpisać dokumenty w zakrystii ale ja stałam tak z boku i myślałam. Jeszcze nigdy nie miałam aż tylu myśli na raz. Podszedł do mnie Marcos i powiedział, że już czas abym podpisała, ale jednak spojrzałam na niego i od razu powiedziałam jedno głupie przepraszam i wyszłam. Słyszałam jak moje obcasy stukają po posadzce i zaraz poczułam ciepłe promienie słoneczne na moim policzku i po prostu wsiadłam w auto i odjechałam w jedno miejsce. Kiedy widziałam na wzgórzu auto Lucasa to tylko zaparkowałam i podeszłam do niego, a on zdziwiony tylko na mnie patrzył.
  • Jak mnie kurwa zranisz to zniknę z Nacho na zawsze z twojego życia.
  • C-co? - a ja tylko spojrzałam na niego jak na idiotę - D-daj-jesz m-mi sz-szans-sę?
  • Na prawdę masz jakieś opóźnienie jak na swój wiek więc lepiej wrócę sobie do domu. - i od razu się odwróciłam, ale ten zsunął się z maski i mnie do siebie przyciągnął od razu całując na tle panoramy Madrytu więc odwzajemniłam pocałunek teraz bez żadnych wyrzutów sumienia
  • Ślicznie wyglądasz. - na co się zaśmiałam serdecznie - Ale gdzie Nacho?
  • Zapewne z Javierem pozbywa się muszki.
  • No tak. Ale co między nami?
  • Zaczniemy od początku. Jestem Paula i jestem twoją wierną fanką tak jak Castilli.
  • Nie gram już w Castilli. - a ja na niego spojrzałam jak na głupka - No tak. Czyli mogę pannę młodą porwać?
  • Zdecydowanie, ale muszę się przebrać. Tylko gdzie chcesz mnie porywać?
  • Wakacje?
  • Mnie?
  • I Nacho? Zróbmy sobie takie rodzinne wakacje na jakie zabierali mnie rodzice. Proszę.
  • Dobrze, ale trzeba się spakować no i...
  • Praca?
  • Dałam wypowiedzenie po tej całej akcji. Stwierdziłam, że jednak to za bardzo stresujące i szukam na razie zajęcia.
  • Fotografia? - i się szeroko uśmiechnął a ja wzruszyłam ramionami - Już ja się o to postaram.   

2 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Super! Czekałam na to!!! Ten odcinek jest lekiem na moją grypę. Już mi lepiej;] W końcu zmądrzała;] Cieszę się! Czekam na kolejny odcinek;] Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu:D A Marcos niech spada na bambusa. Niby się cieszę, że w końcu wszystko się układa, ale z drugiej strony tak mi się smutno zrobiło, bo koniec coraz bliżej

    OdpowiedzUsuń