&&&
Lucas
Delektowałem się dniem wolnym na
tarasie, kiedy do mieszkania wpadł mój manager i ja zawsze się
zastanawiałem, czy go kiedykolwiek uczyli, że się puka. Ale zaraz
zjawił się koło mnie z szerokim uśmiechem, do którego się
musiałem już przyzwyczaić i podał mi teczkę.
- Co to?
- Zobacz. - więc zdziwiony otworzyłem i wysypały mi się jakieś zdjęcia – Masz romans?
- Nie idioto. To twój syn.
- ŻE CO?! - i od razu usiadłem prosto na krześle
- Po naszej rozmowie trochę szpiegowałem, znalazłem detektywa i o to masz.
- Co? - i oglądałem zdjęcia
- Paula mieszka pod Madrytem, w domku jednorodzinnym, kupionym przez twoich rodziców. Twój syn chodzi do szkoły i ma bardzo dobre oceny.
- Po Pauli.
- Dokładnie bo ją też prześwietliłem. Skończyła szkołę pielęgniarską i pracuje w szpitalu.
- To dobrze, że nie została bez środków do życia. - i oglądałem zdjęcia
- Jej tato jest w domu starców i zalega z opłatami.
- Słucham?
- No mówię to co wiem.
- Rozumiem... a ten facet?
- To... jej narzeczony. Mechanik, kiedyś hazardzista. Mieszkał na tej samej ulicy co ona i się spiknęli. Tylko, że twoja panna chyba nie spieszy się do ślubu z nim bo przeciągają ten termin ile się da.
- Aha... i to nie moja panna. - od razu zauważyłem
- No ok Paula. Ale powiem ci, że po urodzeniu dziecka to nawet całkiem niezła z niej laska.
- Zawsze była.
- Lucas... kochałeś ją chociaż?
- Nie. Podobała mi się, ale nic więcej.
- Na pewno?
- Tak. Po prostu zainteresowałem się nią bo patrzyła na mnie jak na zwykłego chłopaka, a nie piłkarza. I kochała mój klub.
- Rozumiem... no ale wszystko masz więc jak chcesz to możesz jechać i odzyskać syna.
- Sam nie wiem... - westchnąłem i patrzyłem na mojego syna
- Lucas... zastanów się. Bo nie chce, abyś drugi raz zniszczył im życie... syn potrzebuje ojca. Więc...
- Wiem, wiem. Mam tyle lat i muszę sam za siebie podejmować decyzje i wiem, że w przeszłości podejmowałam te złe. Ale chce się zmienić, chce im pomóc... chce odzyskać syna, ale nie chce od razu wpadać do nich. Nie znasz Pauli... zabije mnie.
- Ja się jej nie dziwię. Ale jej grafik masz w teczce.
- Naprawdę się o wszystko postarałeś.
- Ba, w końcu jesteś moim przyjacielem... a
- Co jeszcze? - i na niego spojrzałem
- Może czas najwyższy zadzwonić i do rodziców?
- Nie odzywaliśmy się do siebie przez siedem lat... wątpię, aby w ogóle uważali mnie jeszcze za ich syna.
- Lucas... warto? Nie mam rodziców i nigdy ich nie poznam. Ale wiem, że chcieli dla mnie dobrze. Twoi również, ale postąpiłeś tak jak postąpiłeś, ale dalej jesteś ich synem. Warto czasem schować dumę do kieszeni i się poświęcić. - a ja patrzyłem w podłogę – Rozwiąż te dwie kwestie.
Zostałem sam w mieszkaniu i położyłem
się do łóżka. Koło mnie leżała teczka i od nowa zacząłem
wszystko studiować. Byłem dumny z tego, że mój syn dobrze się
uczył. Był mądrym chłopcem i zdecydowanie miał to po swojej
mamie. Kątem oka spojrzałem na zdjęcie, na którym znajdowała się
Paula. Była zgrabna jak na swój wiek i po urodzeniu dziecka i dalej
była ładna. Oczywiście nie tak jak wszystkie moje byłe, które
zawsze były modelkami. Złożyłem wszystko do teczki i zasnąłem.
Ale o dziwo wstałem dosyć wcześnie i nie mogłem już zasnąć,
dlatego się wyszykowałem i wsiadłem do swojego auta. Pojechałem w
jedno miejsce i zaparkowałem auto na ulicy. Akurat widziałem jak z
domu wychodzi mój syn z szerokim uśmiechem i uciekał od Pauli,
która go szukała. Zaśmiałem się pod nosem bo zawsze robiłem to
samo i przyjrzałem się Pauli, która niosła śmieci. Od razu
wszystko wyrzuciła i ruszyli w stronę szkoły. Ja sam odpaliłem
auto i ruszyłem w stronę ośrodka, aby zdążyć na treningi. Choć
byłem lekko rozkojarzony, ale starałem się jak mogłem dawać z
siebie wszystko. W końcu chciałem zagrać w następnym meczu. Ale w
sumie przez kolejne dni podjeżdżałem pod ich dom, szkołę i się
przyglądałem. Tyle tylko, ze pewnego dnia w moim kierunku spojrzała
Paula bo coś pokazywał jej mój synek więc od razu się schowałem.
Bo nie chciałem, aby rozpętała się jakaś burza i przez jakiś
czas nie pokazywałem tam, a obmyślałem w jaki sposób się pojawić
i odzyskać go. Tyle tylko, że wolałem nie wiedzieć co powiedziała
mojemu rocznemu synkowi, na to, że mnie z nimi nie ma i nie
wiedziałem co na to jej narzeczony. Bo zapewne wiedział o mnie. Na
dodatek bałem się, że teraz on jest dla niego ojcem. A nie wiem
jakbym zniósł to, że do obcego faceta mówi tato... a ja nigdy nie
usłyszałem od niego tego słowa, choć dobrze pamiętam kiedy
powiedział mama. I gdybym nie był dupkiem to bym mógł dalej
cieszyć się moim synem i czasem spędzonym z nim. Ale musiałem
spieprzyć całą sprawę i zostałem sam... tak jak chciałem.