sobota, 15 września 2012

Rozdział 4.

Dzisiaj nowy, 4 już rozdział i mam jeszcze 6 w zapasie a co dalej hahaha to dzisiaj postaram się pisać i pisać i do tego wrzucić na worda inne rozdziały bo mam je zapisane w notatniku.
A co do Lucasa... no cóż tak musi być:) Nie będzie fasolka miła, ale w końcu chciałam takie opowiadanie napisać i mam nadzieję, że jakoś mi się udaje. Chociaż dostaje wiadomości, że pisane jest zupełnie inaczej to akurat opowiadanie. Widać zmianę w moim stylu pisania więc co myślicie o tym? Podoba się wam to, czy jednak wolicie mnie z poprzednich?
A na dodatek Lucas wczoraj nie grał w meczu, chociaż sił starczyło mi tylko na 45 minut i poszłam spać. Ale dzięki jego kuzynce mam kilka nowych zdjęć <3 Jak ja to lubię.

I ten rozdział jest już ostatnim z tego co pamiętam opowiadający przeszłość i teraz wracamy do teraźniejszości.

&&&


Rok później

Paula miała egzaminy więc się uczyła, a ja mogłem przesiedzieć sobie kilka godzin z synkiem. Od kiedy chodził trzeba było biegać za nim bez przerwy. Dlatego siedziałem z nim na kocu i bawiłem. Podawał mi z uśmiechem piłeczkę, a ja robiłem to samo. Ale w pewnym momencie odszedł ode mnie i poszedł do Pauli, która siedziała na łóżku i podał jej piłeczkę.
  • Co skarbie? - i się do niego uśmiechnęła
  • Mama. - i podał jej piłeczkę, a ja od razu się zerwałem
  • C-co? - szepnęła i go wzięła na kolana
  • Mama. - i pokazał na piłeczkę
  • O matko... - i widziałem łzy w jej oczach
  • To jego pierwsze słowo. - zaśmiałem się i usiadłem obok – Powiedział mama.
  • Mama. - a ja podałem mu piłeczkę więc zaczął się nią bawić
  • Mój słodziak. - i go mocno do siebie przytuliła dając buziaka w policzek
  • A właśnie...
  • Co znowu? - westchnęła
  • Może bym mógł go wziąć na weekend do siebie?
  • Weekend? Zawsze imprezujesz w weekendy.
  • Ale chciałem choć jeden spędzić z nim. W końcu to mój syn.
  • No dobrze.
  • Dzięki. - i dałem jej buziaka w policzek na co zdziwiona na mnie spojrzała więc się odsunąłem

Paula

Dzisiaj Lucas miał zająć się Nacho na cały weekend. Dlatego wyszykowałam go i spakowałam jego plecaczek. Ale o dziwo Lucasa nie było o umówionej godzinie. Na dodatek nie mogłam się do niego dodzwonić. I wtedy usłyszałam krzyk sąsiadki, więc zdziwiony mój tato pobiegł do niej i wtedy poczułam dym. Mój tato nie wrócił więc nie wiedziałam co się dzieje, ale złapałam Nacho i wtedy usłyszałam syrenę. Stałam na dworze z Nacho z najpotrzebniejszymi rzeczami jakie złapałam i widziałam jak strażacy gasili mieszkanie mojej sąsiadki i moje. W oczach stały mi łzy, a na dodatek mój tato był w szpitalu po tym jak ratował moją sąsiadkę. Pojechałam tam dzięki pomocy Marion i to ona siedziała z nim a ja starałam dodzwonić do Lucasa, ale jakoś nie mogłam. Aż w końcu kiedy wiedziałam, że mój tato wyjdzie za dwa dni to zadzwoniłam do Lucasa ponownie. Na szczęście odebrał.
  • Lucas gdzie jesteś?
  • Eee... w domu?
  • Nie zapomniałeś o czymś, albo o kimś?
  • Nie?
  • Miałeś zaopiekować się na weekend Nacho.
  • To w ten weekend?
  • Jesteś w domu więc możemy przyjść? Nie mam gdzie się podziać z Nacho.
  • Jak to nie masz gdzie się podziać?
  • Wystąpiły problemy z mieszkaniem i muszę gdzieś się zatrzymać.
  • Ale...
  • Lucas chyba nie zostawisz mnie tutaj samej co? - i słyszałam odgłosy całowania
  • Przepraszam, ale nie jestem sam. - usłyszałam w słuchawce
  • Dokładnie to słyszę. Więc dzięki..za nic. - i się odłączyłam
  • I?
  • Nie ma już Lucasa... - rzuciłam i wzięłam Nacho na ręce
  • Słucham?
  • Chce bawić się na całego... ok. Nie zabronię mu tego, ale Nacho zobaczy dopiero wtedy kiedy wydorośleje. Poradzę sobie bez niego.
  • Ale kochanie... on jest ojcem.
  • Nie. On tylko mnie przeleciał i to wszystko.

Dwa tygodnie później, Lucas

Szedłem zadowolony z misiem w stronę mieszkania Pauli. Wygrałem mecz, zadebiutowałem w pierwszej drużynie i do tego mam cudowną dziewczynę. Czego chcieć więcej? Ale wbiegłem na ich piętro i zdziwiłem się kiedy widziałem zaklejone drzwi taśmami. Bo o co do jasnej cholery chodzi? Z naprzeciwka wyszła Marion, najlepsza przyjaciółka Pauli więc od razu jej zapytałem.
  • Wyprowadziła się.
  • Słucham?
  • Lucas... nie pomogłeś jej. Zostawiłeś ją w momencie kiedy cię potrzebowała. Nie wytrzymała i wyjechała. Nie wiem gdzie. Kiedy wybuchł pożar byłam w sklepie. Naszym mieszkaniom nic się nie stało, ale jej i sąsiadki jest spalone bo ze sobą sąsiadują. Do tego zalane. Nie może dziecko w takich warunkach mieszkać, a Paulę nie stać na remont.
  • Mogła do mnie zadzwonić. Przecież nie może zabrać tak o dziecka!
  • Dzwoniła, a ty wolałeś się zabawić z jakąś laską.
  • Chyba mam prawo do związku z inną dziewczyną?!
  • Lucas... czy ty jesteś naprawdę taki ślepy? Dziewczyna kocha cię od samego początku jak cię tylko poznała. A ty ją za każdym razem ranisz, aż w końcu pokazałeś jaki z ciebie dzieciak. Paula nie wytrzymała i zrobiła to, co powinna już dawno. Uwierz mi... bez ciebie będzie jej lepiej, a ty możesz zająć się karierą i dziewczynami. Jest tak jak chciałeś prawda? A teraz przepraszam, ale niektórzy tutaj pracują. - westchnęła i poszła a ja stałem tak w miejscu z misiem

Straciłem mojego synka... i co ja miałem teraz zrobić? Wykręciłem numer do Pauli z nadzieją, że jednak nic straconego, że odbierze. Ale jednak... panowała po drugiej stronie słuchawki cisza... 

3 komentarze:

  1. Biednemu zawsze wiatr w oczy;/ Biedna Paula... Dużo przejdzie w swoim życiu;/ A Twój nowy styl podoba mi się:) Muszę przyznać, że nawet bardziej, niż poprzedni. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Luca sam sobie jest winien. Szczerze? Według mnie, to on na ojca się nie nadaje. Jemu tylko zabawa w głowie. Nie dziwię się Pauli, że odeszła. Bo po co się okłamywać i wciskać sobie kit, że Lucas się zmieni skoro tak nie będzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, kocham to opowiadanie, naprawdę. I w ogóle nienawidzę Lucasa. No co za egoista?! Najlepiej jakby wszystko miał na tacy. Dobrze zrobiła jego matka, a Paula jest moją bohaterką! Na jej miejscu też bym wyjechała, dość takich numerów. ;)

    OdpowiedzUsuń