sobota, 29 września 2012

Rozdział 5.

ha i powracam :D a do tego wracam do pisania tego opowiadania jak i wrzuceniu wszystkich innych rozdziałów, które miałam zapisane w notatniku. Więc trochę tego może być hahaha

&&&


Lucas

Delektowałem się dniem wolnym na tarasie, kiedy do mieszkania wpadł mój manager i ja zawsze się zastanawiałem, czy go kiedykolwiek uczyli, że się puka. Ale zaraz zjawił się koło mnie z szerokim uśmiechem, do którego się musiałem już przyzwyczaić i podał mi teczkę.
  • Co to?
  • Zobacz. - więc zdziwiony otworzyłem i wysypały mi się jakieś zdjęcia – Masz romans?
  • Nie idioto. To twój syn.
  • ŻE CO?! - i od razu usiadłem prosto na krześle
  • Po naszej rozmowie trochę szpiegowałem, znalazłem detektywa i o to masz.
  • Co? - i oglądałem zdjęcia
  • Paula mieszka pod Madrytem, w domku jednorodzinnym, kupionym przez twoich rodziców. Twój syn chodzi do szkoły i ma bardzo dobre oceny.
  • Po Pauli.
  • Dokładnie bo ją też prześwietliłem. Skończyła szkołę pielęgniarską i pracuje w szpitalu.
  • To dobrze, że nie została bez środków do życia. - i oglądałem zdjęcia
  • Jej tato jest w domu starców i zalega z opłatami.
  • Słucham?
  • No mówię to co wiem.
  • Rozumiem... a ten facet?
  • To... jej narzeczony. Mechanik, kiedyś hazardzista. Mieszkał na tej samej ulicy co ona i się spiknęli. Tylko, że twoja panna chyba nie spieszy się do ślubu z nim bo przeciągają ten termin ile się da.
  • Aha... i to nie moja panna. - od razu zauważyłem
  • No ok Paula. Ale powiem ci, że po urodzeniu dziecka to nawet całkiem niezła z niej laska.
  • Zawsze była.
  • Lucas... kochałeś ją chociaż?
  • Nie. Podobała mi się, ale nic więcej.
  • Na pewno?
  • Tak. Po prostu zainteresowałem się nią bo patrzyła na mnie jak na zwykłego chłopaka, a nie piłkarza. I kochała mój klub.
  • Rozumiem... no ale wszystko masz więc jak chcesz to możesz jechać i odzyskać syna.
  • Sam nie wiem... - westchnąłem i patrzyłem na mojego syna
  • Lucas... zastanów się. Bo nie chce, abyś drugi raz zniszczył im życie... syn potrzebuje ojca. Więc...
  • Wiem, wiem. Mam tyle lat i muszę sam za siebie podejmować decyzje i wiem, że w przeszłości podejmowałam te złe. Ale chce się zmienić, chce im pomóc... chce odzyskać syna, ale nie chce od razu wpadać do nich. Nie znasz Pauli... zabije mnie.
  • Ja się jej nie dziwię. Ale jej grafik masz w teczce.
  • Naprawdę się o wszystko postarałeś.
  • Ba, w końcu jesteś moim przyjacielem... a
  • Co jeszcze? - i na niego spojrzałem
  • Może czas najwyższy zadzwonić i do rodziców?
  • Nie odzywaliśmy się do siebie przez siedem lat... wątpię, aby w ogóle uważali mnie jeszcze za ich syna.
  • Lucas... warto? Nie mam rodziców i nigdy ich nie poznam. Ale wiem, że chcieli dla mnie dobrze. Twoi również, ale postąpiłeś tak jak postąpiłeś, ale dalej jesteś ich synem. Warto czasem schować dumę do kieszeni i się poświęcić. - a ja patrzyłem w podłogę – Rozwiąż te dwie kwestie.

Zostałem sam w mieszkaniu i położyłem się do łóżka. Koło mnie leżała teczka i od nowa zacząłem wszystko studiować. Byłem dumny z tego, że mój syn dobrze się uczył. Był mądrym chłopcem i zdecydowanie miał to po swojej mamie. Kątem oka spojrzałem na zdjęcie, na którym znajdowała się Paula. Była zgrabna jak na swój wiek i po urodzeniu dziecka i dalej była ładna. Oczywiście nie tak jak wszystkie moje byłe, które zawsze były modelkami. Złożyłem wszystko do teczki i zasnąłem. Ale o dziwo wstałem dosyć wcześnie i nie mogłem już zasnąć, dlatego się wyszykowałem i wsiadłem do swojego auta. Pojechałem w jedno miejsce i zaparkowałem auto na ulicy. Akurat widziałem jak z domu wychodzi mój syn z szerokim uśmiechem i uciekał od Pauli, która go szukała. Zaśmiałem się pod nosem bo zawsze robiłem to samo i przyjrzałem się Pauli, która niosła śmieci. Od razu wszystko wyrzuciła i ruszyli w stronę szkoły. Ja sam odpaliłem auto i ruszyłem w stronę ośrodka, aby zdążyć na treningi. Choć byłem lekko rozkojarzony, ale starałem się jak mogłem dawać z siebie wszystko. W końcu chciałem zagrać w następnym meczu. Ale w sumie przez kolejne dni podjeżdżałem pod ich dom, szkołę i się przyglądałem. Tyle tylko, ze pewnego dnia w moim kierunku spojrzała Paula bo coś pokazywał jej mój synek więc od razu się schowałem. Bo nie chciałem, aby rozpętała się jakaś burza i przez jakiś czas nie pokazywałem tam, a obmyślałem w jaki sposób się pojawić i odzyskać go. Tyle tylko, że wolałem nie wiedzieć co powiedziała mojemu rocznemu synkowi, na to, że mnie z nimi nie ma i nie wiedziałem co na to jej narzeczony. Bo zapewne wiedział o mnie. Na dodatek bałem się, że teraz on jest dla niego ojcem. A nie wiem jakbym zniósł to, że do obcego faceta mówi tato... a ja nigdy nie usłyszałem od niego tego słowa, choć dobrze pamiętam kiedy powiedział mama. I gdybym nie był dupkiem to bym mógł dalej cieszyć się moim synem i czasem spędzonym z nim. Ale musiałem spieprzyć całą sprawę i zostałem sam... tak jak chciałem.  

3 komentarze:

  1. O nie, mój chłopczyku. NIGDZIE nie jedziesz i nie będziesz psuć im życia. Tylko ja odczuwam, że Paula na niego ciągle czeka? I tak go nie lubię.; >

    OdpowiedzUsuń
  2. No co za... chociaż obecny narzeczony Pauli też mi się nie podoba. Nie masz Eni kogoś 3 w zanadrzu?:D Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/ dziesiątka:) zapraszam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń