wtorek, 4 września 2012

Rozdział 2.


3 miesiące później

Paula

Byłam szczęśliwa. Moje stopnie w szkole były wręcz najlepsze w klasie, w dodatku moja ulubiona drużyna grała jak z nut. A jeszcze mój kontakt z Lucasem utrzymywał się w takim stopniu, że zostaliśmy parą. Do tej pory nie mogłam zrozumieć jak to się stało, aż w końcu zaprosił mnie na imprezę do swoich znajomych. Nie wiedziałam kompletnie w co się mam ubrać, ale w końcu postawiłam na zwykłe luźne rzeczy, aby się za bardzo nie wyróżniać. Zadowolona przyszłam na umówione miejsce i przywitałam się z Lucasem. Oczywiście więcej go nie było niż był bo się musiał z wszystkimi przywitać, a ja aby jakoś zabić tą nudę zaczęłam pić drinki, ale wcale nie było to dobre bo nigdy nie piłam zbyt dużo i czułam, że już alkohol mi szumi w głowie, dlatego poszukałam swojego chłopaka, który stał w otoczeniu jakiś dziewczyn i chłopaka.
  • O myślałem, że poszłaś. - zauważył
  • Mogę się na chwilę? - i go pociągnęłam
  • Co jest?
  • Nie czuje się dobrze.
  • Ile wypiłaś? - zaśmiał się i mnie przytrzymał
  • Zdecydowanie za dużo, a nie mogę wrócić taka do domu.
  • Chodź... - i mnie pociągnął na górę gdzie od razu usiadłam na łóżku i dostałam szklankę wody – Powinno ci zaraz przejść.
  • Dzięki, nie piję za dużo. - westchnęłam
  • To dlaczego piłaś? - i sam usiadł obok mnie
  • Bo nie miałam co robić. Zostawiłeś mnie samą.
  • Ej nie bądź zazdrosna. - zaśmiał się – Przyszedłem się zabawić.
  • Sam?
  • Nie... z tobą. - i objął mnie w pasie więc zdziwiona na niego spojrzałam – Jesteśmy tu sami więc może skorzystamy?
  • Słucham? - a on wyciągnął mi szklankę z dłoni i usiadł bliżej
  • Kochanie nie kochasz mnie tak jak ja ciebie?
  • Kochasz mnie? - szepnęłam i spojrzałam na niego w szoku
  • Bardzo. - i mnie pocałował – I ci to udowodnię. - i mnie położył na łóżku

Miesiąc później

Lucas ostatnio coraz mniej się do mnie odzywał i nie wiedziałam dlaczego. Na dodatek w szkole nie mogłam się przez to skupić tylko myślałam co zrobiłam nie tak. Ale akurat były lekcje wychowania fizycznego i jak zawsze starałam dawać z siebie jak najwięcej, ale ostatnio coraz bardziej się męczyłam. A dzisiaj w pewnym momencie poczułam ciemność przed oczami i obudziłam się w gabinecie pielęgniarki. Oczywiście nie chciała mnie samej puścić do domu więc musiałam czekać na mojego tatę, aż mnie odbierze ze szkoły i wróciliśmy do domu, chociaż musiałam iść na badania. Nie byłam z tego powodu zadowolona bo znowu trzeba by było wydawać pieniądze na lekarstwa. Dlatego przed zajęciami poszłam do przychodni na badania i od razu do lekarza. Ale niestety wynik nie był dla mnie dobry. Od razu w szoku wsiadłam w autobus i pojechałam do jednego miejsca gdzie mogłabym spotkać jedną osobę. Widziałam jak wysiadł z auta kolegi więc od razu zawołałam.
  • Lucas!
  • Co ty tu robisz? - i podszedł do mnie
  • Muszę z tobą porozmawiać.
  • Teraz? Nie może to poczekać?
  • Zdecydowanie nie.
  • No dobra. Poczekaj na mnie w tej knajpce obok. - westchnął i zostawił mnie samej sobie

Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, ale poszłam do tej knajpki i czekałam na niego, aż łaskawie przyszedł i zamówił sobie picie.
  • Ale szybko, umówiony jestem.
  • Słucham? Mówiłeś, że nie masz czasu.
  • No ale co chcesz?
  • Mam złą wiadomość.
  • Właśnie sam chciałem ci w sumie powiedzieć, że zrywam z tobą.
  • C-co? - i na niego spojrzałam
  • Nie pasujemy do siebie to tyle. - i odstawił szklankę – A ty co chciałaś?
  • Jestem w ciąży. - szepnęłam
  • C-co?!
  • Wpadliśmy.
  • Nie żartuj na takie tanie teksty ok? - zaśmiał się
  • Nie żartuje. Sama nie jestem z tego faktu szczęśliwa, ale mam wyniki. - i mu podałam
  • Moje?
  • Lucas, dobrze wiesz, że to był mój pierwszy raz. - oburzyłam się
  • I nie wiesz od czego jest zabezpieczenie?
  • A ty nie wiesz od czego jest?
  • Musisz usunąć.
  • Słucham? - i spojrzałam na niego jak na idiotę
  • No a co? Nie chce bachora i to w tym wieku. Nie potrzebuje nikogo z dzieckiem.
  • Wiesz co. Jak masz zamiar tak ze mną rozmawiać to lepiej idź.
  • Masz mój numer, daj znać a kasa się znajdzie na aborcje.

I wyszedł zostawiając mnie samą sobie. Z płaczem wróciłam do domu i położyłam się na łóżku wtulając w misia. W takim stanie znalazł mnie tato, który od razu usiadł obok mnie na łóżku i wiedziałam, że muszę mu o wszystkim powiedzieć. Ale nie spodziewałam się, że przyjmie to w taki sposób. Od razu powiedział, że zabije Lucasa i ma się tu nawet nie pojawiać. Zwłaszcza, że powiedziałam mu wszystko, nawet to co on powiedział mi w kafejce. O dziwo nic nie skomentował, że mam siedemnaście lat i jeszcze całe życie przed sobą. Ale minęły dwa tygodnie, na szczęście w szkole nie robili mi żadnych problemów jeśli chodzi o to i mogłam spokojnie chodzić na zajęcia. Miałam już brzuszek i ani razu nie odezwałam się do Lucasa, a jak do mnie dzwonił to odrzucałam połączenia. Zresztą byłam pilnowana przez mojego ojca jeśli o to chodzi. Ale akurat miałam badania i miałam dowiedzieć się o płci i w dodatku usłyszeć bicie serduszka więc siedząc w autobusie w drodze do przychodni napisałam wiadomość do niego. W końcu jako ojciec powinien choć raz zobaczyć swoje dziecko i usłyszeć jego bicie serduszka. Miałam nadzieję, że chociaż zmieni dzięki temu swoje zdanie. Weszłam do gabinetu i leżałam na łóżku patrząc w ekran na którym lekarka pokazywała mi wszystko kiedy do pomieszczenia wszedł właśnie Lucas. Od razu nie wiedziałam co mam zrobić, ale wyręczyła mnie lekarka, która kazała mu usiąść z drugiej strony. Tłumaczyła dalej, aż w końcu powiedziała.
  • Jak widać tutaj to będzie chłopiec. - uśmiechnęła się a ja poczułam łzy w oczach
  • Chłopiec? - szepnął
  • Tak i zdrowy w dodatku, a teraz chcieliby państwo usłyszeć bicie serduszka? - na co pokiwaliśmy głową i po pomieszczeniu rozniósł się odgłos na co łez już nie kryłam i po raz pierwszy widziałam łzy u Lucasa więc złapałam go za dłoń

Ale jednak dostałam wszystkie potrzebne recepty i dalsze skierowania i zadowolona wyszłam z gabinetu. I wyszliśmy z budynku, a ja nie wiedziałam jak mam się zachować.
  • Pomogę ci.
  • W czym?
  • W wychowaniu. Rozmawiałem z rodzicami... powiedzieli, że pomogą finansowo.
  • Dziękuje. - szepnęłam
  • Jak je nazwiemy?
  • Naszego synka? - i pogłaskałam się po brzuchu – Nie wiem... może spotkamy się po szkole i to omówimy?
  • Nie mogę. Mam randkę. - zauważył
  • Rozumiem... - i spuściłam głowę bo znowu narobiłam sobie głupiej nadziei
  • Napiszę ci moje propozycje i już, a ty wyślij mi swoje. I później umówimy się na spotkanie, a teraz muszę uciekać, mam trening.
  • Jasne. Ja mam zajęcia. Więc cześć.

I ruszyłam przed siebie, jak najdalej od niego. Choć zranił mnie to do tej pory go kochałam i myślałam, że się zmienił ale jednak nie. Dobrze, że chociaż chciał płacić na dziecko bo nie wiem czy dałabym radę sama z tatą. 

3 komentarze:

  1. O matko z córką! Jaki kretyn. Dobrze, że Paula ma wyrozumiałego ojca, który jej pomoże:) Eni, zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem:) Pozytywnie. Czekam na kolejny rozdział:) Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No miałam chęć zabić Lucasa! Teraz to w ogóle mi go nie szkoda, na stos z takim! No co za...w ogóle czytałam na telefonie, a tam tak długości nie widać. Czytam i czytam, tak fajnie mi się czytało,a tu koniec. ;< Dobiło mnie to. ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się to opowiadanie.
    Nie rozumiem tylko jednego. Jak można być takim kretynem, żeby kazać usunąć swoje własne dziecko?! Normalnie, żal. Paula zakochała się w nieodpowiednim chłopaku

    OdpowiedzUsuń