Lucas
W portfelu miałem zdjęcie mojego
synka w brzuchu Pauli i nie mogłem przestać się na nie patrzeć.
Nie pojmowałem jak mogłem zmodzić taką małą istotkę i jeszcze
normalnie się rozwijała w takim małym miejscu. Ale dzisiaj miałem
dwa treningi i nie bardzo mi się uśmiechało bo moja mama wprosiła
się do mnie. Wiedziałem po ostatniej naszej rozmowie, że nie są
zadowoleni z tego wszystkiego, ale co ja mogłem? Chciałem się
zabawić jak zawsze, a że to Paula nie pomyślała o zabezpieczeniu
to nie moja wina. Ale po pierwszym ciężkim treningu pojechałem na
obiad z chłopakami i trochę odpocząć przed drugim. Oczywiście do
domu nie miałem zamiaru szybko przyjechać, wolałem chyba najpierw
nastawić się psychicznie. Ale w końcu musiałem wejść do
mieszkania i od razu czułem zapach domowej potrawy. Westchnąłem
jedynie i przywitałem się z mamą.
- Witaj synu. Może poznasz mnie z Paulą?
- Ale po co? - i nalałem sobie do szklanki soku
- Nie mam prawa poznać matki twojego dziecka?!
- No ok, napiszę do niej. Może przyjdzie. - westchnąłem, chociaż tego się nie spodziewałem
- Ile ty masz lat? Pomagasz ty jej coś?
- Dziewiętnaście i nie chce pomocy. Inaczej by dzwoniła. - i pisałem do niej wiadomość, aby wpadła bo moja mama prosi
- To co, że nie dzwoni?! Rusz tą swoją głową i opiekuj się nią! Za swoje czyny się płaci...
- To nie moja wina, że to jakaś nastolatka która nie wie co to zabezpieczenie
- To także twoja wina. Nie zwalaj całej winy na tą biedną dziewczynę.
- Mogła je usunąć. - zauważyłem, ale po tym co widziałem na monitorze to plułem sobie w brodę, że to zaproponowałem
- Czy ty siebie słyszysz?! Do cholery jasnej nie tak cię wychowałam! W życiu nie zgodzę się na to, aby pozbawić życia mojego wnuczka. Jeśli ty nie chcesz jej pomóc, to ja jej pomogę.
- Nie martw się, stała przy swoim i je urodzi. I przyjdzie za 10 minut. - westchnąłem po przeczytaniu wiadomości
- Ja się mam nie martwić? Lucas, synku, ty jesteś bardzo nieodpowiedzialny...
- Mamo jestem za młody na dziecko. Zresztą i tak z nią nie będę. To naiwna dziewczyna, która myślała że z piłkarzem będzie jej lepiej.
- To w kogo ty się wdałeś? Wiesz żal mi tej Pauli, że trafiła na takiego jak ty...
- A ja żałuje, że ją w ogóle poznałem. Zresztą musiałem zrezygnować z randki z powodu twojego przyjazdu a nie uśmiecha mi się, abyś na mnie krzyczała.
- Teraz to przesadziłeś! - i wtedy do drzwi ktoś zapukał więc poszedłem otworzyć i przepuściłem Paulę i weszła dalej a ja za nią
- Dobry wieczór. - powiedziała niepewnie
- Witaj kochanie. - i do niej podeszła ją przytulając – Bardzo cię przepraszam za mojego syna.
- Nie musi Pani. W końcu to nie jest Pani wina.
- Chcę ci pomóc. Mój syn nie czuje się odpowiedzialny za to co się wydarzyło. A ja chcę, aby mój wnuk przyszedł na świat zdrowy.
- I jest zdrowy, rozwija się prawidłowo i nie musi pani. Mój tato mi pomaga i w szkole nie robili żadnych problemów.
- Pozwól sobie pomóc.
- Naprawdę nie trzeba – i się do niej uśmiechnęła
- A będziesz mnie chociaż informować jak rozwija się mały?
- Jeśli pani chce to mogę.
- Oczywiście, że chcę. - na co się uśmiechnęła jedynie
- Więc widzisz mamo nie musiałaś specjalnie przyjeżdżać.
- Ty już się lepiej do mnie nie odzywaj. Muszę do ciebie przysłać ojca na rozmowę wychowawczą.
- Nie starczy już to, że będę tego żałować do końca życia? - jęknąłem a Paula odwróciła głowę i grzebała coś w torebce
- Nie! Albo się nauczysz być odpowiedzialny albo nie!
- Niech pani na niego nie krzyczy. Nie tylko on jest winny.
- Jest. Bo on czasami nie myśli! Nie tak go z ojcem wychowaliśmy – a ja jedynie spuściłem głowę
- Ale ja będę już szła. Mam jutro lekcje a jeszcze nie odrobiłam matematyki.
- Dbaj o siebie kochana.
- Obiecuje. - i wyszła więc zamknąłem za nią drzwi i wróciłem do mamy
- Lucas a ile Paula ma lat?
- Chyba kończy siedemnaście.
- Powiedź mi czy nie brakuje jej pieniędzy? Bo może my z tatą co jakiś czas dawalibyśmy jej pieniądze?
- Skąd mam wiedzieć?
- Ty jesteś taki ciemny czy udajesz?! Wypytaj się jej. Zainteresuj się matką swojego syna!
- Zainteresowałem i co mi z tego przyszło? Mamo nie chce pomocy to nie chce. - rzuciłem coraz bardziej zdenerwowany
- W takim razie ty też radź sobie sam!
- Słucham?
- To co słyszysz! Nie licz ani na moją ani na ojca pomoc!
- Przecież ja nie dam rady się utrzymać tutaj za stypendium! To nie małe miasteczko w Galicji, to stolica!
- I co mnie to obchodzi?!
- Jestem twoim synem!
- Dorośnij, a wtedy pogadamy.
- Jestem dorosły, ale tego dziecka nie chcę! Ja i Paula to nie para idealna i nigdy z nią nie będę!
- Nie obchodzi mnie to Lucas. Odezwij się jak dorośniesz.
Tak wściekły na moją mamę
jeszcze nigdy nie byłem. Jak mogła przez takie coś odciąć mnie
od wszystkiego? Przecież teraz na pewno sobie nie poradzę, a
wiedziałem że z Paulą nie ma szans. Sama była wobec mnie oschła
i w ogóle. Ale jak na razie jakoś dawałem radę. Musiałem trochę
zmienić swoje przyzwyczajenia, mniej imprez bo bym nie wyrobił. Ale
wracałem z treningu na piechotę bo mnie kolega podrzucił do miasta
aż w parku spotkałem Paulę siedząca na trawie z widocznym już
brzuchem i pochyloną nad zeszytem. Podszedłem do niej na co na mnie
spojrzała.
- Możesz tak siedzieć na ziemi?
- Siedzę na kocu jakbyś nie zauważył. - mruknęła
- Ok dlaczego ty mnie tak nie lubisz? - i usiadłem obok niej
- Lucas, dałeś mi już dawno temu dowód na to, że nic oprócz dziecka nas nie łączy i nie widzę sensu, abyśmy utrzymywali ze sobą jakiekolwiek kontakty. O stanie zdrowia Nacho ci piszę więc to wystarcza.
- Nacho? - zdziwiłem się bo nie wybierałem tego imienia
- Tak Nacho. - westchnęła
- Nie wiedziałem, że nasz syn ma już imię.
- Pisałam ci, ale widocznie nie pamiętasz o takich szczegółach.
- A co tu robisz? Nie powinnaś być w szkole na zajęciach?
- Dla twojej wiadomości to rok szkolny się już kończy i mamy luzy. A ja muszę napisać przemówienie na zakończenie roku.
- Rozumiem. Ale Nacho ładnie, mam kolegę o takim imieniu.
- Wiem i jest kapitanem. Moja miłość do Castilli nie zmalała.
- Albo do piłkarzy... przepraszam.
- Jeśli masz ochotę tutaj siedzieć i mi przeszkadzać i obrażać to lepiej idź bo nie będę taka miła.
- Przepraszam...
- Jeśli szczere to przyjęte.
- Szczere... i mogłabyś szepnąć słówko mojej mamie na mój temat? Od tamtej pory nie odzywa się do mnie.
- Nie chce się mieszać między wasze relacje.
- Już się wmieszałaś.
- Lucas... - westchnęła i na mnie spojrzała – Czy ty nie rozumiesz, że życie to nie ciągła zabawa? Wiecznie mówisz, że ty coś tracisz. A spojrzałeś choć raz na mnie? Ty masz piłkę, dasz radę. A ja? Skończę szkołę i nie będę mogła iść na wymarzone studia bo nie mogę zostawić Nacho samego. Twoje marzenia nie skończyły się, ja muszę myśleć nie o sobie a o dziecku, które mam nadzieję będzie miało miłe dzieciństwo. Pamiętaj czy ci się to podoba czy nie będziesz ojcem. Nie musisz się z nim widywać jeśli nie chcesz. Jakoś to przeboleje a mały nawet nie będzie za tobą tęsknić jak cię nie pozna.
- Dlatego chcę ci pomóc. Niebawem urodzisz to mogę się zajmować małym jak będziesz na zajęciach.
- Jeśli chcesz być w jego życiu, nie zabronię ci tego. Ale od mojej osoby się odczep i nie martw. Dam radę bez ciebie.
- Dlaczego ty mnie tak bardzo nie lubisz?
- Życie nauczyło mnie po prostu takim osobom nie ufać.
PAULA, KOCHAM CIĘ. Świetnie mu powiedziała, jest boska. Ja na jej miejscu nie wiem czy miałabym jakąkolwiek siłę na niego spojrzeć, a ona jeszcze mu tak dała do słuchu.
OdpowiedzUsuńPlus jego matka też jest cudowna. Powinien stracić wszystko, naprawdę go nie lubię. Znając mnie potem będę się rozpływać z miłości do niego. Nic nowego. <3
Dlaczego z odcinka na odcinek coraz bardziej nie lubię Lucasa??? Bo o takim kretynie, to już dawno nie czytałam. Aż się zdenerwowałam. Czekam na kolejny odcinek:) Pozdrawiam cieplutko:) Jastylla;]
OdpowiedzUsuń