wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 19.

Ha powiem wam, że dodaję ten rozdział jednym okiem bo padam na twarz. Ledwo chodzę a jutro znowu wrócę do domu przed 9. heh ja już chce grudzień gdzie się w końcu wyśpię. I ogłaszam wszem i wobec, że kolejne opowiadanie będzie się publikować od 24 GRUDNIA więc dopingujcie mnie, abym napisała je w całości:D

&&&


Dzisiaj rano przypomniało mi się, że Nacho ma wizytę u dentysty. Na dodatek to jeden wielki
panikarz pod tym względem i dlatego zawsze z nim szedł Marcos bo przy facecie to on raczej nie
panikował aż tak tylko chciał pokazać jaki z niego maczo. Ale jak na złość Marcos nie mógł iść,
tak samo Javier. Dlatego został mi tylko Luc, ale nie chciałam do niego dzwonić po ostatnim. Tyle
tylko, że za mnie zrobił to Nacho, któr jak tylko zobaczył tatę to od razu zrobił się odważny. Lucas
przywitał się ze mną tak jakby nigdy nic się nie stało, więc starałam zachować się tak samo.
chociaż jak zauważyłam to trochę robił zamieszania wśród innych, zwłaszcza dzieci więc tylko
czytałam sobie mój kalendarz, w którym na dzisiaj było pełno zadań do zrobienia. Ale w końcu
Nacho był poproszony i od razu ze sobą wziął Luca więc sama poszłam za nimi i słuchałam co ma
mi do powiedzenia pani doktor. Na dodatek musiałam zapłacić, a nie miałam przy sobie, aż tyle i
od razu w duchu westchnęłam, ale nachylił się nade mną Luc i szepnął, że on zapłaci na co
kiwnęłam głową. Na szczęście mały nie panikował i od razu zadowolony zszedł, a Luc zapłacił i
umówiłam się na kolejny termin. I o dziwo to Luc miał z nim iść. Bo ja pracowałam, dlatego
wyszliśmy z przychodzi i poprawiłam czapkę małemu.
  • Oj mama. - westchnął
  • Podrzucić was gdzieś?
  • Jakbyś mógł. To poprosimy na ten adres. - i mu podałam wizytówkę z kafejką z której miał być tort
  • No to widzę przygotowania idą pełną parą.
  • Tak i mały w nagrodę będzie mógł kawałek zjeść.
  • Ale masz fajnie, zawsze uwielbiałem weselne torty.
  • To możesz iść z nami. - od razu zawołał Nacho
  • Niestety mam trening, ale odbiorę cię wieczorem jak mogę? - i spojrzał na mnie więc pokiwałam głową - To pójdziemy na małą imprezę tylko we dwoje co?
  • Super. - i od razu pobiegł do jego auta a ja sama poszłam za nimi.

Na szczęście pojechał do tego miejsca co na wizytówce i umawiał się z Nacho więc siedziałam
sobie obok i uśmiechnęłam się do mojego synka, który widać było, że jest podekscytowany i
szczęśliwy. W sumie to nigdy nie dostawał od Marcosa nagrody za to, że był grzeczny u dentysty.
Tak się zamyśliłam nad tym, że Lucas przez przypadek mnie uderzył głową więc od razu zawołałam ała i się złapałam policzka. Od razu zrobiło mu się głupio i mnie przepraszał, a nasz syn siedział i się śmiał więc zdziwieni spojrzeliśmy na niego.
  • Wierzycie w przeznaczenie?
  • Słucham? - i nie wiedziałam o co mu chodzi
  • Bo mamusiu uderzyłaś tatusia podczas waszego pierwszego spotkania i się w nim zakochałaś. A teraz uderzył cię tatuś.
  • Przez przypadek i nie chciał na pewno tego zrobić.
  • Oczywiście i uciekajcie. Spotkamy się później. - i się do niego uśmiechnął

Wysiadłem z auta i czekałam, aż Nacho sam wysiądzie. Kiedy w końcu poszliśmy do kafejki to
kompletnie nie wiedziałam który tort wybrać, aż w końcu postawiłam na czekoladowo bananowy.
Zapłaciłam za niego i zadowolona odhaczyłam kolejną pozycję na liście. Teraz zostało mi jeszcze
załatwienie zakupów. Dlatego od razu pojechaliśmy z małym w stronę supermarketu. Mały pchał
wózek, a ja wrzucałam do niego wszystko z listy. I nie wiedziałam jak to wszystko doniosę. Ale o
dziwo kiedy wychodziliśmy z supermarketu to od razu doskoczył do mnie przyjaciel Lucasa. Aja
tylko spojrzałam na małego, który się niewinnie uśmiechnął. Tylko westchnęłam, ale z drugiej
strony byłam wdzięczna. Wypakowaliśmy wszystkie zakupy, a Nacho pobiegł przygotować się na
spotkanie z tatą.
  • Mały wydaje się szczęśliwy.
  • Tak. Nie może się doczekać dzisiejszej wizyty z tatą - i wypakowywałam zakupy
  • No tak. Trochę mnie zdziwiła taka nagła zmiana planów.
  • Planów?
  • Tak, miał spotkanie rano dotyczące kontraktu i kazał mi iść samemu. Tak samo jak wieczorem. Od trzech miesięcy mówił, że idzie na imprezę dla vipów i nie mógł się doczekać, aż mi tu dzwoni i mówi, że odwołuje bo spędza czas wolny z Nacho.
  • Ja go nie zmuszałam, sam zaproponował.
  • No tak. Myślę, że on teraz wszystko robi dla wa...Nacho. - powiedział szybko a ja spuściłam głowę
  • Dla nas?
  • Tak. - Myślę, że zaczęło mu zależeć na was. I nie jesteś mu obojętna. - a ja westchnęłam -
  • Wiem, że masz narzeczonego i wiem, że jeśli Lucas zrobi coś głupiego to tylko się wydurni bo kochasz Marcosa.
  • No tak.
  • Więc mam nadzieję, że nic złego nie zrobi bo wiem, że aż takim chamem nie jest. Mam przynajmniej nadzieję.
  • Tak na prawdę to już sama nie wiem. - a on na mnie spojrzał zdziwiony - Wiesz co to wątpliwości? - a ten z uśmiechem pokiwał głową - No właśnie. To mój pierwszy ślub i strasznie się stresuje i w ogóle.
  • Nie masz czego. To samo przejdzie. Kiedy wejdziesz do kościoła to wszystko minie. Tak
    powiedziała mi moja żona. - zaśmiał się
  • Chciałabym, aby to wszystko już minęło.
  • A gdzie jedziecie w podróż?
  • Nigdzie? Brak funduszy więc trzeba czekać na kolejny rok.
  • Rozumiem. No, ale będę uciekać, mam za godzinę badania z żoną.
  • No to uciekaj i dziękuje za pomoc.
  • Podziękuje Lucasowi. To on mi kazał wam pomóc.
  • Ok i tak przyjedzie wieczorem.

Mały nie mógł się doczekać już, aż przyjedzie Lucas na dodatek spakował sobie plecak bo jak
stwierdził to na pewno będzie spać u niego. Miałam nadzieję, że jednak go zatrzyma bo nie
chciałam, aby się zawiódł. Na dodatek Marcos jak zawsze był nie zadowolony z tego wszystkiego
i przed jego przyjściem się ponownie pokłóciliśmy. Dlatego jak przyjechał Lucas to wycierałam łzy
z oczu i się do niego już uspokojona uśmiechnęłam.
  • Wszystko w porządku?
  • Tak, tak. - od razu powiedziałam
  • Ale płakałaś.
  • Wpadło mi po prostu coś do oka. To wszystko.
  • Rozumiem. No, ale odwiozę Nacho jutro rano dobrze?
  • Nie ma problemu. Ja i tak mam pracę jutro więc Javier będzie w domu.
  • Dobrze. - i się do mnie uśmiechnął - I mam nadzieję, że nie sprawiłem problemu z zakupami.
  • Nie, nie. Bardzo dziękuje bo bym tego nie uniosła. A co będziecie robić?
  • A takie tam męskie sprawy. - więc na niego zdziwiona spojrzałam - No kolację mu przygotuje pierwsza klasa.
  • Mrożonki?
  • Nie, zrobiłem dzisiaj zakupy. I co myślisz o tostach z pomidorami i mozzarellą?
  • Myślę, że narobiłeś mi smaka. - i się do niego uśmiechnęłam
  • To zapraszam na kolację. Oczywiście jeśli chcesz i możesz.
  • W sumie to mogłabym, ale nie chcę przeszkadzać w męskim wieczorze.
  • To ci tosty przywieziemy jutro. - i do kuchni wszedł Marcos – Hej.
  • Hej. Nacho już czeka przy drzwiach.
  • No to w drogę. Miłego wieczoru. - i się do mnie uśmiechnął co odwzajemniłam i widziałam
    wzrok Marcosa więc tylko westchnęłam.

***

Widziałem, że Nacho jest szczęśliwy, a Marcos nie bardzo, ale nie mógł w końcu zabronić mi
spotkań z moim synem. Wpuściłem małego do środka i od razu poszedłem odpalić telewizor.
Mówił, że jest trochę głodny, dlatego od razu zapowiedziałem co będzie na kolację i dostałem
szeroki uśmiech. Dlatego wziąłem się za przygotowania i oprócz tego nalałem do szklanek pepsi.
Kiedy wszystko było gotowe to zjedliśmy kolację w salonie, grając w PS. Na szczęście mały był
szybko kumaty i nie musiałem mu niczego tłumaczyć i dawałem mu fory, bo jednak to dziecko. A
co najważniejsze dostałem uśmiech. I powiedział, że głodny jest, dlatego zamówiłem pizzę i
włączyłem film. W necie szukałem co jest dobre dla takich chłopców i od razu poleciałem kupić do
sklepu. Oglądaliśmy sobie spokojnie, aż w pewnym momencie czułem jego głowę na moich
kolanach więc przykryłem go kocem i głaskałem po włosach jak to zawsze robiła moja mama.
  • Tato?
  • Tak? - i na niego spojrzałem
  • Dlaczego jesteś piłkarzem?
  • Ponieważ kiedy byłem mały to tato zaprowadził mnie na stadion, aby obejrzeć mecz. i wtedy wiedziałem, że chcę być piłkarzem. Chcę zdobywać gole, asysty i puchary.
  • A masz jakieś puchary?
  • Tak. - uśmiechnąłem się - I medale.
  • A pokażesz? - i na mnie spojrzał
  • Oczywiście, chodź. - więc poszedł za mną a ja zapaliłem światło w pokoju - To mój pokój pamiątek. Mam tu wszystko od pierwszych dyplomów aż do teraz.
  • Łał. - i oglądał - A które lubisz najbardziej?
  • Hmm... ten - i pokazałem - Bo to był cudowny sezon dla mnie. Wtedy byliśmy podwójnym mistrzem i urodziłeś się ty.
  • Aha. - i się uśmiechnął identycznie jak Paula - Ja mam tylko dyplom olimpiady matematycznej.
  • No to gratuluje. Nigdy nie byłem dobry z matematyki.
  • Mama jest dobra. Ale też bym chciał takie medale.
  • No to czemu nie grasz w drużynie?
  • Bo nie potrafię. - i wzruszył ramionami
  • Potrafisz. W końcu masz to we krwi, tylko musisz ćwiczyć i od jutra będę z tobą ćwiczył, co ty na to?
  • Naprawdę?
  • Tak. - i się uśmiechnąłem - Pojadę do mamy i z nią jutro na ten temat porozmawiam.
  • Dobrze. - i się do mnie przytulił, więc w tym momencie poczułem dumę.
  • Więc co robimy?
  • A co proponujesz?
  • Może dobranockę i spać? Bo zawsze o tej porze śpisz.
  • Nie chce. - i od razu zamruczał
  • Ale będziesz jutro nie wyspany.
  • Oj tato... - i zrobił do mnie maślane oczy
  • No dobrze. Uciekaj na kanapę, obejrzymy kolejny film. - zaśmiałem się

Wybiegł z pokoju jak z procy więc od razu pogasiłem światła i poszedłem za nim. Ale wytrzymał i tak tylko do połowy więc go zaniosłem do łóżka, a sam położyłem się na kanapie. Nie była zbyt
wygodna, ale zawsze uważałem, że rodzice nie powinni spać w jednym łóżku z dziećmi. Tyle tylko,
że musiałem jechać jeszcze do Pauli i odwieźć małego. Dlatego wstałem i poszedłem pod prysznic i
założyłem na siebie wcześniej przygotowane ciuchy. Poszedłem do kuchni, aby zrobić dobre
śniadanie dla nas i wtedy wstał mały. Więc byliśmy gotowi to od razu pojechaliśmy do domu i
zostawiłem Nacho, Javierowi. A sam obrałem kierunek szpital. Wziąłem pudełko i zadowolony
poszedłem na oddział na którym pracowała. Widziałem ją jak rozmawiała z jakimś lekarzem więc
poczekałem i kiedy była wolna to od razu zadowolony do niej podszedłem.
  • Dzień dobry. Śniadanie dostarczone.
  • Lucas? - i na mnie zdziwiona spojrzała
  • No tak, mówiłem. I możemy porozmawiać?
  • Tak, chodź. - i od razu mnie zaprowadziła do kantorka
  • Więc proszę, ale trzeba podgrzać. - i podałem jej, na co podziękowała i otworzyła mrucząc. - I przyszedłem też na małą pogawędkę na temat Nacho.
  • Coś się stało?
  • Nie, nie. Wszystko gra tylko chciałbym z nim trenować codziennie. Bo mały sam chce.
  • No to jeśli możesz to nie ma problemu. - i widziałem, że odetchnęła z ulgą
  • A tak poza tym to wszystko gra? - a ona pokiwała głową - Bo widziałem, że wczoraj płakałaś.
  • To nic. Stres przed ślubem. - machnęła ręką
  • Mam nadzieję. Ale moje tościki ci na pewno humor poprawią i tak samo pyszna czekoladka. - i podałem jej za co również podziękowała z szerokim uśmiechem – Trafiłem?
  • Oczywiście, to moja ulubiona. - więc sam się uśmiechnąłem
  • Ale teraz uciekam, trening. Więc do zobaczenia jutro i jeszcze jedno - rzuciłem kiedy byłem pod drzwiami - Nie trać czas na smutek bo jesteś na to za młoda i za ładna. - i zostawiłem ją samą

niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 18.

Ahh przetrwałam dwa dni w szkole i w następny weekend mam wolne więc się w końcu wyśpię. A do tego zaczęło działać mi o, więc jeszcze poczekam na kropkę haha. A i dodaje teraz szybko rozdziały bo chcę szybko skończyć pojawianie się ich na blogu :P chociaż do świąt jest coraz bliżej a ja jeszcze nie mam napisanego SPECJALNEGO opowiadania ;( a do głowy wpadają mi kolejne...

&&&


Od naszego, czyli mojego i Lucasa pocałunku minęły dwa miesiące. Starałam się skupić na czymś
innym niż na myślach co by było jakbym nie uciekła. Unikałam w tym momencie Lucasa jak
tylko mogłam. Dlatego kiedy on przychodził po Nacho to tak wyszukiwałam sobie zajęcia, że nie
mogłam z nim porozmawiać nawet dłużej niż tylko chwilę. Tyle tylko, że jak na złość mój brat mnie o coś podejrzewał bo teraz zrobił się trochę denerwujący z jakimiś głupimi pytaniami. W sumie też może chodzi mu o to, że tak szybko sobie znalazłam czas na zorganizowanie ślubu, a jakoś wcześniej wszystko przeciągałam tylko tyle ile się dało. Ale nie robiłam sobie nic z tego tylko
skupiłam się na Marcosie, który był jak najbardziej zadowolony. Ale właśnie był taki dzień, kiedy
po prostu chciałam pobyć sama, ale jak na złość nikt nie chciał dać mi spokoju. Marcos od rana
się o byle co burzył, Javier był jeszcze bardziej denerwujący a Nacho co chwilę coś ode mnie
chciał. Aż w końcu zła wzięłam portfel i kluczyki i pojechałam w jedno miejsce gdzie mogłabym
zebrać myśli, ale kiedy zaparkowałam to zaraz za mną zaparkował jakiś samochód i wysiadł z
niego Lucas. Tylko westchnęłam i rzuciłam.
  • Czy ty nie mogłeś dać mi choć dzisiaj święty spokój?
  • Chciałem po prostu coś przemyśleć, a to najlepsze miejsce.
  • To moje miejsce.
  • I od tamtej pory kiedy mi je pokazałaś to i mój azyl. - i usiadł obok mnie na masce - Co jest?
  • Stres przed ślubem i nieznośni faceci. A u ciebie?
  • Kontrakt, presja i takie tam.
  • No to jesteśmy w dupie. Ale kontrakt? Ktoś chce cię kupić?
  • Tak, ale nie chce zostawić tu Nacho. Może cię to zdziwi, ale teraz nie wyobrażam sobie tego, abym był z dala od was.
  • Dojrzałeś w końcu do rodzicielstwa.
  • No tak, mój tato też tak mówi.
  • Pogodziliście się? - i zdziwiona na niego spojrzałam a on potwierdził głową - No to się cieszę. Tęsknił za tobą. Za każdym razem mówił jak to Nacho mu przypomina ciebie. Zresztą sama to widzę bo na prawdę jest do ciebie podobny.
  • Ale te dobre cechy ma po tobie. Z czego jestem jak najbardziej zadowolony.
  • Nie było łatwo, ale dałam radę.
  • Jak to się stało, że spiknęłaś się z Marcosem?
  • Sama nie wiem. Pewnego dnia zepsuł mi się samochód i mi go naprawił.
  • I serce też.
  • No tak. Choć bardziej nauczył mnie życia seksualnego od nowa.
  • Po mnie nikogo nie miałaś?
  • Wiesz nikt nie chce sypiać z kimś kto musi przewijać.
  • No tak.. ale nie chcesz już dzieci?
  • Co ty Marcos? - a on zdziwiony na mnie spojrzał - On przez cały czas mi wspomina o dzieciach. Co akurat mi się nie podoba. Jak na razie cieszę się z Nacho. a później się zobaczy.
  • Co cię tak na prawdę powstrzymuje?
  • To nie tak, że nie chce dzieci i ich już nie kocham. Po prostu nie chcę się zatrzymać w miejscu.
  • Nie rozumiem. - i na mnie spojrzał zdziwiony
  • Kiedy byłam w szkole chciałam pomagać, zmieniać świat, ale pojawił się Nacho. Zrobiłam wieczorowo pielęgniarstwo bo na to pozwalały mi wyniki ze szkoły.
  • Może czas najwyższy poświęcić się sobie, a dokładnie swojej pasji, jak np. fotografia? I nie mów, że to nie prawda bo widziałem twoje prace, a na dodatek jedno zdjęcie mam przy sobie. - i wyciągnął moje ulubione
  • Uwielbiam je. - i pogładziłam policzek małego
  • Chciałbym, aby ktoś pokochał mnie tak mocno jak ty kochasz Nacho.
  • To akurat nie trudne, ale sam nie chcesz więcej dzieci?
  • Myślę, że tak. Ale boję się. Zresztą nie mam z kim. Teraz kiedy jestem sławny to trudniej o odpowiednią partnerkę. Mam zawsze wrażenie, że nie patrzą na mnie na Lucasa z La Coruny, tylko patrzą na mnie Luca z Realu.
  • Jakoś wcześniej ci o nie przeszkadzało.
  • Wcześniej byłem głupi, ale teraz wiem, że są inne wartości.
  • No to i znajdzie się taka, która spojrzy na ciebie inaczej.
  • I będzie mnie unikać jak ty?
  • Nie unikam cię. - westchnęłam a on od razu prychnął - Ok, pocałowaliśmy się, nic nie znacząca chwila. Ale to nie tak, że unikam.
  • No tak, nie unikam. Tylko nie rozmawiam z tobą i wyszukuje sobie różne zajęcia. Jak dla mnie to ten pocałunek coś znaczył i sama dobrze o tym wiesz.
  • Przyjechałeś tu coś przemyśleć, a nie o mnie rozmawiać.
  • Myślę o tobie, bo to jeden z moich problemów.
  • No to ja chyba już pojadę. - i zsunęłam się z maski, a ten od razu mnie do siebie przyciągnął - Będziesz robić to za każdym razem?
  • Nie chce, abyś mnie unikała. Jeśli chcesz zapomnieć o pocałunku jakoś to przeboleję, ale nie zabraniaj mi wspominać takich cudownych chwil. - i pogłaskał mnie po policzku
  • Dlaczego ty musisz sprawić mi aż tylko problemów?
  • Sam nie wiem. - i się nade mną nachylił na co odwróciłam głowę i dał mi buziaka w policzek - Marcos ma szczęście, że znalazł ciebie. - szepnął mi do ucha na co poczułam ciarki, a on jeszcze pocałował mnie w ucho - Ja straciłem szczęście przez własną głupotę - i sam ode mnie odszedł i szybko odjechał zostawiając mnie samą

Kompletnie nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. I dlaczego musiał mi tak namieszać w głowie? Przecież zależało mu na synu, a mi powinien dać święty spokój. Ale na drugi dzień
jechałam w odwiedziny przed pracą do mojego taty, dlatego musiałam się uśmiechnąć. Ale on od
razu mi się przyjrzał i wiedziałam, że zaraz mnie wypyta o wszystko.
  • Więc mów co się dzieje? Jakieś problemy z Marcosem, Javierem?
  • Lucas. - westchnęłam i usiadłam na łóżku
  • Co znowu ten idiota zrobił?
  • Nic.
  • Ale się czymś martwisz. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że chcesz do niego wrócić?
  • Tato mam Marcosa.
  • A z nim syna.
  • Tato... - westchnęłam
  • Kochasz go prawda?
  • Nie. Byłam wtedy szczeniakiem, teraz nie jestem tak naiwna jak kiedyś.
  • Lepiej zastanów się co mówi serce. Bo wycierpiałaś już za dużo w swoim życiu.

A ja jedynie pokiwałam głową i wiedziałam, że muszę zrobić sobie rachunek bo moje serce, a
głowa podpowiadało mi zupełnie co innego. Tylko jak ja mam to zrobić kiedy się z nim mogłam spotkać na każdym kroku, do tego Marcos był cholernie zazdrosny i wszystko rozdmuchiwał do niewyobrażalnych rozmiarów?  

czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 17.

Hola!

Ja wiem, wiem miałam dodać rozdział we wtorek ale wybaczcie bo po pierwsze... do domu wracam w tym tygodniu późno (nie wspomnę, że wczoraj pomachałam 3 z 4 autobusów z pracy do domu). Do tego latałam jak głupia aby załatwić praktyki co mi się udało. Wylałam na klawiaturę słodką herbatę i mi teraz "O" ciężko chodzi. A do tego najnormalniej zapomniałam, że miał być we wtorek a później to ja tylko wracałam do domu, jadłam i leżałam na łóżku. I niestety mam tak do następnego poniedziałku.
No, ale się w końcu wyśpię...

A i cieszy mnie, że Lucas powoli ociepla wasze serduszka i za niedługo może stanie się waszym ulubionym bohaterem : D

&&&


Wróciłam z nocnego dyżuru i na dodatek musiałam zawieźć małego do szkoły. Tylko westchnęłam i napiłam się mocnej kawy. Zrobiłam Nacho śniadanie i i spakowałam do plecaka. Założyłam płaszczyk i byłam gotowa, ale on niestety nie spieszył się do szkoły. Ale w końcu był gotowy i mogłam zawieźć go do szkoły i wracać do domu do łóżka. Zaparkowałam na parkingu i odprowadziłam go do klasy i kiedy już miałam iść to zatrzymała mnie jego nauczycielka więc tylko westchnęłam.
  • Hej Paula, ja tylko zajmę ci chwilkę.
  • Tak?
  • Ostatnio zrobiliśmy test, który Nacho zdał najlepiej z klasy i nie wiem czy słyszałaś o tym, ale co roku prestiżowe szkoły szukają tych bardziej uzdolnionych, aby dać im szansę na równy rozwój. I właśnie jedna szkoła zwróciła oczy na Nacho i zapraszają was na rozmowę.
  • Słucham? - i myślałam, że to z braku snu się przesłyszałam
  • Oczywiście by dostawał stypendium, ale to więcej powiedzą ci na spotkaniu, które ma się odbyć w czwartek. - i podała mi ulotkę
  • Jej... - i sama nie wierzyłam w to co słyszę
  • To dla niego ogromna szansa.
  • Dzięki. - i się do niej uśmiechnęłam

Wyszłam ze szkoły i wsiadłam zadowolona do auta i zaczęłam czytać ulotkę i nie mogłam do tej pory w to wszystko uwierzyć. Nacho mógł mieć lepszą przyszłość niż ja i do tego w jednej z lepszych szkół w Madrycie. Chociaż była oddalona trochę od naszego miejsca zamieszkania to jakoś byśmy sobie poradzili. Ale z drugiej strony do głowy wpadła mi myśl, że w końcu nie mogę sama decydować o jego przyszłości, w końcu ma też ojca. Dlatego napisałam do Lucasa o wszystkim i podałam kiedy jest spotkanie. Tylko mi odpisał, że będzie na co się uśmiechnęłam bo trochę się bałam, że będzie zajęty, ale jednak będziemy mogli pojawić się tam we trójkę i mam nadzieję, że nam wszystkim się spodoba.

Dzisiaj mieliśmy wizytację w nowej szkole Nacho i kompletnie nie wiedziałam w co się ubrać. Ale jednak postawiłam na sukienkę i do tego buty na obcasie. Spakowałam swoją torbę i odprowadzeni przez wściekły wzrok Marcosa wyszliśmy z domu i pojechałam z Nacho do szkoły, gdzie miał na mnie czekać Lucas, a raczej na nas. Denerwowałam się i to bardzo bo nie wiedziałam czego się spodziewać, zaraz usłyszałam jak ktoś trąbi i zaraz podszedł do nas Lucas i o dziwo też był ubrany bardziej odświętnie. Uśmiechnął się do mnie pocieszająco i tylko poszliśmy do środka gdzie o dziwo już czekała na nas dyrektorka. Oprowadziła nas po szkole, opowiadała o zajęciach i osiągnięciach. Byłam na prawdę pod wrażeniem i byłam szczęśliwa i dumna z tego, że mój syn może chodzić do takiej prestiżowej szkoły. Tyle tylko, że nie widziałam takiego samego entuzjazmu u Nacho, a także u Lucasa. Oni wyglądali na mało zainteresowanych, dlatego zdziwiona na nich spojrzałam. Ale nic nie powiedzieli i zostawiliśmy Nacho z dzieciakami a sami poszliśmy wszystko uzgodnić z dyrektorką. Usiadłam przy jej biurku i słuchałam wszystkiego co ma nam do powiedzenia. Nie powiem cena za czesne potrafiła wbić w siedzenie, ale mały mógłby dostawać stypendium oczywiście jeśli utrzyma dobrą średnią. Tym mnie trochę zmartwiła, ale dostaliśmy pełno papierów do podpisania, wypełnienia i przedyskutowania. Wróciliśmy po Nacho, który tylko jak nas zobaczył to szybko uciekł od innych i znaleźliśmy się na dworze. Już miałam dwa telefony od Marcosa więc tylko umówiłam się z Lucasem na później i pojechałam z Nacho do domu. Na szczęście obiad już był więc tylko nalałam sobie wody do szklanki i zaraz usłyszałam.
  • Więc jak, podoba ci się mały w nowej szkole?
  • Yhym. - ale słyszałam w jego głosie smutek
  • A ty? O czym myślisz? - zapytał się mnie Marcos a ja od razu zaprzeczyłam i się uśmiechnęłam

Na szczęście Javier obiecał pomóc małemu w nauce i sprawdzić jego zadania na co mogłam w spokoju pojechać najpierw do Lucasa, a później do pracy. Wzięłam wszystkie papiery i się wyszykowałam. Chciałam, aby mały miał dobre wykształcenie, ale kiedy mówił o tej szkole wcale nie był zadowolony więc nie wiedziałam czy warto. Pojechałam autem do niego i zaparkowałam na parkingu. Weszłam do niego na górę i nie powiem, ale czułam się dziwnie w tym miejscu. Zapukałam do niego i czekałam trochę i nie wiedziałam czy jest. Choć wcześniej się z nim umawiałam i jeszcze przed wyjazdem napisałam, aby nie było. Ale po chwili zjawił się w drzwiach w samych spodniach więc zdziwiona na niego spojrzałam. Bo nie spodziewałam się jego gołej, dobrze zbudowanej klatki i mokrych włosów.
  • Przeszkadzam?
  • Nie, nie ale brałem prysznic. Wchodź. - i mnie wpuścił a ja czułam dziwny zapach i już wiedziałam o co chodzi
  • Chyba ci się...
  • Obiad! - i szybko poleciał do kuchni więc za nim poszłam - Cholera! - i stał tak z przypalonym garnkiem - No co za...
  • Spokojnie. - westchnęłam i rzuciłam wszystko na stół - Masz coś jeszcze?
  • W lodówce? Jakieś mrożonki. - i widziałam, że mu się głupio zrobiło, ale poszperałam, poszperałam i zrobiłam mu jeść. - Dzięki. - i rzucił się na jedzenie - Zapomniałem zrobić zakupy, a w dodatku jem na mieście na szybkiego.
  • W takim razie musisz dzisiaj to zrobić bo inaczej będziesz głodował i wierz mi, że mrożonki i słoiki nie są dobre. Wiesz ile tam jest konserwantów?
  • Umiem co nie co ugotować, ale brak mi czasu.
  • Po prostu jesteś leniwy. I dlatego Nacho głoduje.
  • Ej wcale nie głoduje - oburzył się na co się zaśmiałam i zaczęłam po sobie sprzątać - Co robisz?
  • Sprzątam?
  • Zostaw. - i od razu do mnie doskoczył - Sprzątać mogę sam.
  • To proszę. - i się odsunęłam z uśmiechem - W końcu przyszłam po co innego.
  • No właśnie, papiery. Ale przemyślałem sobie wszystko i chyba masz rację. Nacho zasługuje na lepszą szkołę.
  • Tak. - westchnęłam i podeszłam do torby i wyciągnęłam teczkę. - Chociaż ja właśnie doszłam do wniosku, że lepiej będzie jak zostanie w starej. Bo wiesz ma swoich znajomych. A nie chce, aby tracił dzieciństwo bądź przyjaciół tylko dlatego, że musi utrzymać odpowiednią średnią aby mieć stypendium.
  • W sumie problem się rozwiązał bo nawet nie pasowała mi ta szkoła, choć twoja sukienka tak.
  • Co z nią?
  • No wiesz... kiedy ją założyłaś to myślałem, że mały będzie w gajerku
  • Chciałam go ubrać, ale mały nie pozwolił mi na to, tak samo Javier.
  • No i dobrze bo ja tak w jeansach, ale ładnie wtedy wyglądałaś.
  • A dziękuje, nie noszę ich na co dzień bo wolę raczej wygodę. - i wskazałam na swoje spodenki
  • No tak, ale pewnie wszyscy się za tobą oglądają co? - i mnie szturchnął biodrem
  • Nie koniecznie. Faceci jakoś z oddali widzą, że mam dziecko. Nie powiem, ale było trudno kiedy po tobie zaczęłam chodzić na randki.
  • No tak. Ale się mylisz. Bo wcale nie wyglądasz na kogoś po ciąży. Masz świetną figurę.
  • Panie Vazquez, czy pan mnie podrywa?
  • Ja? No coś ty. - zaśmiał się - A nawet jak tak to byłbym w stanie? W końcu masz już Marcosa, który jak dobrze słyszałem jest o ciebie bardzo zazdrosny.
  • Nie o mnie, a raczej o ciebie. - zaśmiałam się - Myśli, że wystarczy tylko chwila a mnie zaciągniesz do łóżka, za miłe słówka. Nie przyjmuje do wiadomości, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, prawda?
  • No... prawda, choć nie powiem ale mnie trochę zdziwiłaś. No wiesz, że niby jestem twoim przyjacielem.
  • No a mam mówić moim byłym, z którym mam syna?
  • No to wolę raczej przyjaciela. - i się do mnie uśmiechnął co odwzajemniłam
  • A tak poza tym to myślałam, że mieszkasz z kimś.
  • Nie, jestem singlem i w sumie myślałem o czymś mniejszym, ale zakochany jestem w widoku. - na co zdziwiona na niego spojrzałam a ten pociągnął mnie na balkon
  • Oła. - rzuciłam kiedy widziałam panoramę miasta, bo zapierał widok na prawdę dech w piersiach
  • No właśnie i dlatego dalej tu mieszkam.
  • Tu jest cudownie. - i wiatr zwiał mi włosy więc od razu je zgarnęłam na jedną stronę
  • Masz rację, ale może pójdziemy do środka? Bo wiesz, jeszcze się przeziębisz albo co.
  • Jasne. - i weszliśmy do środka i czułam gęsią skórkę - Ale w takim razie będę uciekać do pracy i jutro powiem Nacho, że jednak zostaje w starej szkole.
  • Dobrze. A jutro pojadę na zakupy, aby udowodnić Ci, że jednak dobrze karmię syna. No może nie tak dobrze jak ty, ale się staram.
  • Nie masz na prawdę powodów do tego, aby się mnie bać.
  • Nie boję, ale nie chcę wyjść na kogoś nieodpowiedzialnego. Chcę udowodnić nie tyle co tobie, tylko sobie, że jednak dorosłem i teraz zachowuję się jak na prawdziwego ojca przystało.
  • Nie musisz sobie niczego udowadniać. - westchnęłam i do niego podeszłam - Bo wystarczy to co czujesz tutaj. - i położyłam swoją dłoń na jego sercu - Nie musisz być taki jak twój ojciec.
  • Wstyd mi przed nimi.
  • Wiem. Ale każdy popełnia błędy, a ty starasz się to naprawić. Pamiętaj - liczą się czyny.
  • I chciałbym mieć twoją mądrość.
  • Nie jestem aż tak mądra. Mówię po prostu to co myślę i co czuję. Niestety często kieruję się uczuciami a to nie jest dobre.
  • Jesteś po prostu kobietą.
  • Odkrywczy jesteś, nie ma co. - zaśmiałam się a on zaraz za mną
  • Zawsze to zauważałem.
  • Ok, ok widzę, że tutaj jednak tematy schodzą na coraz bardziej rozmokły grunt więc lepiej ucieknę do pracy. - i jak najszybciej chciałam wyjść z jego mieszkania, ale zagrodził mi drogę
  • Obawiasz się czegoś? - i na mnie spojrzał pytająco a ja od razu zaprzeczyłam i chyba to była zła decyzja - Może tego, hmm?

I się nade mną nachylił a ja od razu wstrzymałam oddech i poczułam jego usta na swoich i nie wiedziałam kompletnie co mam w tym momencie zrobić, ale jednak mój mózg wyłączył się na jakiś czas i jak ta głupia i naiwna odwzajemniłam. Odsunął się ode mnie na nieznaczną odległość, a ja tylko szybko go wyminęłam i uciekłam najdalej jak się dało i kiedy dopiero znalazłam się w dosyć ekspresowym tempie w aucie i wyjechałam na ulicę to zatrzymałam się na światłach i starałam się złapać oddech. Nawrzucałam sobie za to co się stało i starałam uspokoić. Moje serce łomotało w klatce jakbym biegła z milę. A na dodatek do tej pory czułam smak jego ust i nie mogłam wybić sobie z głowy to uczucie, które mi towarzyszyło w tamtym momencie. Kompletnie nie wiedziałam co się ze mną działo, ale wiedziałam, że nie powinnam nigdy w życiu na to pozwolić i najlepiej będzie jak powrócę do relacji z Lucasem na takie jakie były zanim pozwoliłam się mu zbliżyć do mnie. W końcu od samego początku zależało mu tylko na synu.  

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 16.

Powiem wam jedynie, że umieram... nie mam sił, marzę jedynie o łóżku a czeka mnie teraz najcięższy okres bo od poniedziałku do niedzieli jestem poza domem. Więc jak ktoś chce się zamienić ze mną to się nie pogniewam na prawdę. Tak jak ktoś może mi napisać dwie prace i obliczyć marżę do innej.

A jeśli chodzi o rozdział to powiem wam, że owszem wesołe miasteczko było. Ale to w tym tajemniczym rozdziale, który u nikogo nie chciał się włączyć więc musiałam napisać coś od nowa... i powiem wam, że to jeden z moich ulubionych. I pewnie zauważycie denne rozdziały pisane dawno temu i z piosenkami i cytatami, ktore pisałam w sobotę. Ocenę pozostawiam wam...

&&&


Rozdział pisany przy Julia Stone – Let's forget all

We are young
but we are older
Let's forget all the things that we say.

Miałem wolny weekend więc postanowiłem pojechać do rodziców i dlatego namówiłem Paulę, aby pojechała ze mną, a jak nie to chociaż aby Nacho pojechał. Ale o dziwo zgodziła się na pierwszą opcję więc mieliśmy jechać moim autem. Dlatego spakowałem swoją podręczną torbę w same najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze pojechałem zatankować i od razu skorzystać z myjni. Kiedy auto lśniło czystością podjechałem pod dom Pauli i czekałem na nich pod bo nie za bardzo chciałem spotkać się z Marcosem. Ostatnio starałem się go unikać jak tylko mogłem, zresztą chyba sam to robił. W końcu zobaczyłem jak w moim kierunku idzie zadowolony Nacho więc sam wysiadłem i wrzuciłem jego torbę do bagażnika i zaraz z domu wyszła ubrana w zwykłe jeansy, bordowy sweter i bordowy kapelusz Paula i musiałem przyznać, że wyglądała ślicznie, choć w zwykłych, prostych strojach. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłem i otworzyłem jej drzwi od strony pasażera na co wsiadła, a ja w oknie widziałem sylwetkę Marcosa. Szybko przeszedłem auto i sam wsiadłem do środka odpalając auto i oczywiście zapinając pasy, tak jak mnie mama uczyła.
  • Więc jak minął wam dzień? - zapytałem i wyjechałem na główną drogę
  • A bardzo dobrze. Nacho dostał dzisiaj aż dwie dobre oceny.
  • Taak? - i się uśmiechnąłem do lusterka a ten pokiwał głową
  • Pani powiedziała, że jestem bardzo mądry i powinienem iść na olimpiadę ale nie chce mi się.
  • Dlaczego? Jak masz szansę to powinieneś z niej skorzystać.
  • Ale tam do kółka należą same kujony. - zauważył a Paula się zaśmiała
  • Nie przekonasz go. - zauważyła – Już próbowałam i wszystko poszła na nic.
  • No dobrze. Ale cieszysz się, że spotkasz dziadków?
  • Tak. Tęsknie za nimi i za moim rowerkiem.
  • Rowerem?
  • Dostał od dziadka i zawsze na niego czeka. - a ja pokiwałem głową bo chyba już wiedziałem jaki rower dostał mój syn. - A tobie jak minął dzień?
  • Trochę męcząco po treningu, ale ogólnie bardzo fajnie.
  • Może nie powinieneś prowadzić?
  • Nie martw się, dowiozę nas całych i zdrowych. W końcu moja mama by nam dopiero dała popalić. - zaśmiałem się a ona sama uśmiechnęła
  • Dobrze jest widzieć, że masz znowu z nimi dobry kontakt.
  • Na razie z mamą. Jeszcze nie rozmawiałem z tatą. - i zapatrzyłem się w drogę przed sobą bo w sumie denerwowałem się tym spotkaniem i tym jak zareaguje mój tato
  • Na pewno wszystko będzie dobrze. - i poczułem jej dłoń na moim kolanie na co zdziwiony spojrzałem na nią i zaraz ją zabrała odwracając głowę w drugą stronę

Przez większą część drogi jechaliśmy w ciszy, a jak już coś to raczej mówił Nacho, a Paula była pogrążona w własnych myślach i gdybym mógł to też bym tak zrobił. Czułem się jakbym jechał na weekend z szczęśliwą rodziną, ale niestety rzeczywistość była inna. Do La Coruny dojechaliśmy dopiero wieczorem i od razu zaparkowałem pod domem i dopiero teraz poczułem ogromne zmęczenie i zdenerwowanie. Ale wysiedliśmy z auta i mały od razu pobiegł do dziadków, a Paula została ze mną i wziąłem wszystkie torby a ona tylko na mnie patrzyła.
  • Hmm?
  • Porozmawiaj z nim.
  • Z Nacho?
  • Sam dobrze wiesz z kim. - powiedziała jedynie i sama poszła do domu a ja westchnąłem i spojrzałem jeszcze raz na mój rodzinny dom i poszedłem do środka
  • Lucas! - i zaraz tonąłem w objęciach mamy
  • Hej mamo. - dałem jej buziaka w policzek i mocno przytuliłem – Przywiozłem ci wnuka całego i zdrowego.
  • I siebie. - i mi się przyjrzała – Ale chodź, chodź. Wszyscy już są w salonie.

Tylko zostawiłem torby na szafce i na miękkich nogach poszedłem dalej i przywitałem z tatą, który tylko oschle mi odpowiedział. W tym momencie naprawdę chciałbym być gdzie indziej, zwłaszcza jak widziałem jak traktował mojego syna jak i Paulę. Zastanawiałem się nawet czy w tym momencie nie żałuje, że to właśnie ja jestem jego synem, a nie córką Paula. Bo na pewno byłby bardziej zadowolony. Na dodatek dowiedziałem się, że będę spał w pokoju gościnnym, chociaż miałem cichą nadzieję, że będę mógł w swoim dawnym pokoju, ale już go przejął mój syn. Właśnie szedłem do swojego kiedy usłyszałem rozmowę Pauli z Nacho i przystanąłem w drzwiach pokoju i tylko się rozejrzałem wspominając i wtedy zobaczył mnie mój syn.
  • Nic nie zmieniłem.
  • Widzę, widzę. - zaśmiałem się – Ale dobranoc, jutro zabieram cię na cały dzień poza domem.
  • A mnie? - zapytała Paula a ja myślałem, że się przesłyszałem
  • Jeśli masz ochotę. - a ona dała buziaka Nacho i go przykryła kołdrą od razu wstając i zaraz ruszyła w stronę wyjścia i szepnęła do mnie
  • W końcu obiecałeś mi wesołe miasteczko. - na co się jedynie zaśmiałem – Dobranoc skarbie.
  • Dobranoc. - i odwrócił się na drugi bok a my wyszliśmy z pokoju
  • Więc gotowa na jutrzejszy dzień poza domem?
  • Tak, chociaż nie powinieneś uciekać. - zauważyła a ja od razu zmarszczyłem brwi – Musisz z nim porozmawiać to wszystko.
  • Nie każdy wybacza tak szybko jak ty. - mruknąłem
  • Masz rację, ale w tym przypadku wiem co mówię. A teraz życzę dobrej nocy. - i otworzyła drzwi do swojej sypialni, która znajdowała się naprzeciwko mojej
  • Dobranoc. - i sam otworzyłem drzwi do swojej od razu do nich wchodząc, aby nie rozmawiać już z Paulą na temat mojej relacji z moim ojcem

***
The frost is slowly falling
And my heart it's calling you

Wstałam dosyć wcześnie rano, aby pomóc w robieniu śniadania mamie Lucasa. Ale i tak wyszykowałam się w ciuchy na wypad do wesołego miasteczka. Postanowiłam założyć spódnicę i do tego sweter. Oczywiście balerinki i spakowałam torebkę w same najpotrzebniejsze rzeczy i byłam gotowa. Zeszłam na dół gdzie już krzątała się po kuchni pani Iglesias. Tylko się do niej uśmiechnęłam i zaraz dostałam kubek kawy.
  • Więc opowiadaj co słychać.
  • Wszystko powoli się toczy. W pracy jest ciężko, ale jak to w pracy. Na dodatek teraz mam jeszcze w domu brata, dokłada się, ale wiadomo jak to jest mieć w domu trójkę facetów.
  • No tak. - zaśmiała się – Ale dobrze, że dogadujesz się z bratem. No i tak samo jak z Lucasem.
  • Robię to dla małego. I chociaż mnie zranił to jednak zawsze się z nim dogadywałam.
  • Rozumiem, ale widzę że naprawdę żałuje.
  • Wiem, też to zauważyłam. Tyle tylko, że w tym momencie bardziej martwi mnie jego relacja z ojcem.
  • Mój mąż jest tak samo uparty jak syn. - westchnęła – Rozmawiałam z nim już na ten temat, starałam się wyjaśnić, ale na marne. Nie wiem co mam zrobić i stąd też w sumie ten przyjazd. Chciałam, aby zobaczył jak bardzo zmienił się Lucas i jak stara się wszystko naprawić z własnym synem.
  • Ale Lucas się boi i dlatego najchętniej by uciekł z domu.
  • Wiem, wiem. - westchnęła a mi zrobiło się jej szkoda – Słyszałam, ze idziecie gdzieś.
  • Tak, Lucas zaprosił Nacho i mnie do wesołego miasteczka.
  • To dobrze, Nacho się ucieszy, że spędzi czas z rodzicami. I ładnie wyglądasz.
  • A dziękuje. - i się do niej uśmiechnęłam i wtedy do kuchni zszedł zaspany Lucas
  • No patrz kogo do nas przywiało o tak wczesnej porze. Jak jeszcze mieszkał w domu to nie można było go w ogóle dobudzić do szkoły.
  • Mamo... - jęknął i usiadł na krześle więc podałam mu kubek kawy – Dziękuje. - i od razu się napił
  • Co ty w nocy robiłeś? - zapytałam bo byłam ciekawa dlaczego taki nie wyspany
  • Nie mogłem zasnąć. - westchnął

Ale skończyłam pomagać jego mamie przy śniadaniu i zaraz wszyscy znaleźli się na dole, a Nacho był bardzo pobudzony faktem, ze wychodzi na cały dzień gdzieś z nami. Ale po śniadaniu z uśmiechami pojechaliśmy do wesołego miasteczka i zastanawiałam się jak namówić Lucasa na to, aby porozmawiał ze swoim ojcem, i mogłam się nawet założyć, że w domu jego mama myśli na ten sam temat, albo już urabia jakoś swojego męża. Ale bawiłam się świetnie i robiłam nawet trochę zdjęć, czyli jednym słowem oddałam się swojej pasji i kiedy było już późno to wróciliśmy do domu i Lucas zaniósł zmęczonego Nacho do pokoju a ja sama zrobiłam sobie herbatę i porozmawiałam z tatą Lucasa i kiedy go zobaczyłam w kuchni to ewakuowałam się i zostawiłam ich samych. Ale o dziwo szybko usłyszałam kroki na schodach więc wyjrzałam i widziałam Lucasa więc westchnęłam i poszłam do jego pokoju, nawet nie pukając. Leżał na łóżku więc podeszłam do niego i sama się położyłam.
  • Co ja mam zrobić? - westchnął
  • Daj mu trochę czasu, nie wszystko przychodzi tak szybko i łatwo.
  • Wiem, zdaje sobie z tego sprawę.
  • Wiem, że cię to męczy. Nie dziwię ci się w sumie bo sama nie wiem jakbym to przeżywała, ale wiem też, że na pewno wszystko się dobrze potoczy. Może niebawem wybierzecie się w trójkę na jakiś męski weekend?
  • Chciałbym. Chociaż dzisiejszy dzień też mi się podobał. - i na mnie spojrzał na co się uśmiechnęłam
  • Mi też, już dawno się tak dobrze nie bawiłam i dziękuje, że mnie zabrałeś tak samo jak za ten weekend. Mogłam w końcu odpocząć, chociaż marzę o tym aby pójść na plażę.
  • To chodźmy. - i od razu usiadł
  • Słucham?
  • Nacho śpi więc możemy iść. Nie bój się, nic ci nie zrobię.
  • Ok.

I sama z uśmiechem wstałam, i poszłam się wyszykować i bez słowa nawet wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę plaży. Na mojej twarzy przez cały czas gościł szeroki uśmiech bo nie da się ukryć, że uwielbiałam plażę, ale w Madrycie jej nie było. Kiedy dotarliśmy na miejsce to od razu poczułam wiaterek na swoich ramionach i zrobiło mi się trochę zimno, ale zaraz miałam na sobie bluzę Lucasa więc tylko podziękowałam z uśmiechem.
  • Pasujesz do tego miejsca. - powiedział a ja zdziwiona na niego spojrzałam
  • Można pasować do jakiegoś miejsca?
  • Tak... nie każdy wygląda tak jak ty na plaży. Widać, że podoba ci się tu i jesteś w tym momencie szczęśliwa.
  • Zawsze uwielbiałam plażę. A już zawsze po zmierzchu.
  • Paula romantyczka? - a ja po namyślę pokiwałam głową – Takie to babskie. - więc się oburzyłam i go popchnęłam tak, że wylądował na piasku – Ej, ej to było niesprawiedliwe.
  • Oj przepraszam. - i ze śmiechem do niego podeszłam i wystawiłam swoją dłoń, aby mu pomóc ale zaraz sama leżałam na piasku i zaczęłam się śmiać a on sam położył się obok – To lepsze niż leżenie na łóżku.
  • Zależy. - i spojrzałam na gwiazdy
  • O czym myślisz?
  • O tym dlaczego to musi być takie nierzeczywiste.
  • Słucham?
  • Kiedy wrócę do Madrytu to od nowa powrócę do swojego życia. Do Pauli – pielęgniarki, mamy, pani domu.
  • To dlaczego nie zmieniasz tego? W końcu możesz wszędzie robić to co tutaj. Jesteś młoda.
  • Tak, ale kiedy jest się rodzicem to trzeba uważać.
  • Myślę, że to nie o Nacho chodzi. - więc spojrzałam na niego, ale on patrzył w niebo
  • Nacho...
  • Nie, Nacho akurat nic nie zmienia. Bo tutaj też jesteś mamą, choć teraz bez dziecka przy sobie. Tu chodzi zupełnie o coś innego ale się do tego nie chcesz przyznać. - a ja jedynie westchnęłam – Widzisz.
  • Obydwoje mamy ciężko co?
  • Tak... Ale powinniśmy wracać. - i wstał
  • Już? - i miałam od razu podkówkę a on podał mi rękę więc za nią złapałam i znalazłam się oczywiście za blisko niego
  • Tak, bo nie chce abyś zmarzła i się przeziębiła. A teraz jak na uroczego kawalera odprowadzę panią do domu, pod same drzwi.
  • Dlaczego nie mogłeś być taki wtedy? - i momentalnie pożałowałam swoich słów, kiedy jego wyraz twarzy się zmienił – Przepraszam... - i spuściłam głowę
  • Bo byłem wtedy szczeniakiem, teraz wiem, że to, jaki byłem wcale nie pokazywało mnie w dobrym świetle, a wręcz przeciwnie. Nie chce już być taki jak wtedy, nigdy. Dlatego też nie chce do tego wracać, bo chcę odciąć się od tamtego Lucasa. Podoba mi się to jaki jestem teraz.
  • Mi też. - powiedziałam – Wiem, że teraz mogę ci zaufać.
  • Bo możesz... w każdej kwestii – powiedział to patrząc mi prosto w oczy na co poczułam dziwne uczucie więc tylko pokiwałam głową

Do domu doszliśmy w ciszy, obydwoje byliśmy pogrążeni w swoich myślach i oddaleni daleko stąd, choć szliśmy obok siebie. W pewnym momencie jednak zapragnęłam dowiedzieć się o czym on myśli. Sama nie wiem skąd takie uczucie, do tego dalej w głowie miałam te, które poczułam kiedy patrzył mi prosto w oczy. Już dawno nikt tak na mnie nie działał... nikt oprócz Lucasa. Bo w momencie kiedy to zrobił, poczułam się tak jak wtedy... kilka lat temu w dniu kiedy go poznałam na boisku.

I am you, you are ready like my heart to be true. 


wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 15.

Powiem wam, że jak nie mogłam się zebrać w sobie i cokolwiek napisać... to w sobotę jak usiadłam to napisałam całość, wrzuciłam zaległe rozdziały z notatnika do worda i gotowe. Więc w sumie nie wiem jak to wyjdzie do końca hahah ale teraz OFICJALNIE mogę napisać, że rozdziały będę znowu pojawiać się systemem wtorek, weekend :D a dlaczego wtorek? No cóż... w środę to ja wracam o 6 do domu z pracy do tego lecę od razu na hiszpański i zawsze w środy jak wracam do domu to od razu kładę się na łóżku i odpoczywam. Więc do weekendu zapewne dodam w sobotę po szkole :P

Hasta luego guapas! Aaa i piszę teraz specjalne opowiadanie dla kogoś kto sprawia, że mogę się pomimo ciężkiego dnia uśmiechać:)

&&&


Lucas

Dostałem dzisiaj wiadomość od Pauli czy bym nie mógł wpaść bo jej narzeczony musiał jechać do swojej siostry coś jej zrobić, a jej brat miał dzisiaj wieczorne zajęcia i nie mógł być z małym. A ona sama pracowała. Dlatego się zgodziłem bo każda chwila spędzona z moim synem wprowadzała do mojego życia dużo radości. Nacho był bardzo mądrym chłopcem i dochodziłem do wniosku, że od niego mógłbym się naprawdę dużo uczyć. Ale podjechałem pod ich dom i do środka wpuścił mnie Javier.
  • Więc zostawiam was i Paula zostawiła kolację w lodówce. I ma być o siódmej i mały ma już leżeć w łóżku.
  • Słucham?
  • Lepiej rób tak jak w planie ma być bo Paula pod tym względem jest cięta. - zaśmiał się
  • Mamusia po prostu o mnie dba. - i przyszedł mój synek upaćkany czekoladą więc na nich spojrzałem
  • A no tak... wpadliśmy do garnka z czekoladą. - i podrapał się Javier po głowie
  • Ok to pójdziemy się umyć co? - zauważyłem
  • Muszę? - i oblizywał palce na co się zaśmiałem i zostałem z nim sam

Na szczęście czekolada szybko zeszła i zastanawiałem się co mamy zrobić. W sumie byłem po raz pierwszy u niego na tak długo. Ale usiedliśmy z miską popcornu przed telewizorem i oglądaliśmy.
  • Tato?
  • Tak mały?
  • A dlaczego nie mieszkasz z mamą?
  • Bo widzisz...
  • Nie chcesz nas? - i na mnie spojrzał
  • Nacho... po prostu twoja mama teraz jest z wujkiem Marcosem. Ale to nie znaczy, że my nie będziemy się spotykać i wariować tak, aby mama się nie dowiedziała.
  • Wolałbym, abyś był z mamą. - i wstał z miejsca – Lepiej się położę. - i uciekł do pokoju a ja tylko westchnąłem i poszedłem za nim i usiadłem obok
  • Gniewasz się? - i poprawiłem mu kołdrę
  • Czas na bajkę. - powiedział a ja od razu wpadłem w małą panikę bo jaką bajkę to ja mam poczytać – Mama zawsze opowiada różne historie.
  • Hmm... - i się rozejrzałem po pokoju i w oczy wpadł mi misiek – Wiesz, że ten miś to ulubiona zabawka twojej mamy? - a on od razu zaprzeczył – Pamiętam, że zawsze leżał na jej łóżku.
  • Jak poznałeś mamusię?
  • Widzisz twoja mama. - i usiadłem po turecku na łóżku – Była bardzo zagorzałą fanką mojej wcześniejszej drużyny. Wiedziała o niej wszystko i jak to bywa podeszła do nas, piłkarzy po autografy.
  • Mama nie lubi piłki nożnej.
  • Teraz to nie dziwne, ale wcześniej uwielbiała. I podeszła do mnie po autograf, ale upadł jej notes i we dwoje się po niego schyliliśmy i niestety twoja mama uderzyła mnie w czoło. - i na samo wspomnienie się zaśmiałem tak jak on
  • Mama gapcia.
  • Gapcia, ale ładna.
  • Mama jest śliczna. - na co pokiwałem głową – Ale co było dalej?
  • Wraz z autografem dałem jej swój numer telefonu. I tak zaczęła się nasza znajomość.
  • I ja. - uśmiechnął się
  • Ty akurat pojawiłeś się później. - zauważyłem
  • Co ci się spodobało w mamie?
  • Twoja mama jest bardzo mądra, ma swój osobisty urok i młodzieńczą nutkę szaleństwa.
  • I robi piękne zdjęcia.
  • Zdjęcia? - spojrzałem na niego zdziwiony na co pokiwał głową i wyciągnął z szuflady jedno i byłem w szoku
  • Chciałbym być taki jak mama.
  • Wiesz zawsze chłopcy chcą być jak tata.
  • Ty też chciałeś być jak dziadek?
  • Tak, ale nie wyszło mi to za dobrze. - westchnąłem – Ale jakieś jeszcze pytania?
  • Dlaczego nie jesteś jak dziadek?
  • Bo dla niego zawsze liczyła się rodzina, a ja wybrałem karierę zamiast rodziny. - westchnąłem – Dlatego może dobrze, że chcesz być jak mama. Pewnie nie możesz się odpędzić od dziewczyn.
  • Melisa mnie prześladuje. - westchnął – Ostatnio dałem jej kanapkę, a ona chciała mnie pocałować. Fuj. - i się skrzywił na co zaśmiałem – Też lubisz całusy jak mama?
  • Muszę w tym momencie przyznać rację. - i się uśmiechnąłem – Ale chyba powinieneś już spać.
  • Nie. Mam być w łóżku i czekam na mamę, aż mi da buziaka na dobranoc.
  • I pogłaszcze po brzuszku? - szepnąłem a on pokiwał głową – Twoja mama jest w tym specjalistką.
  • Specjalistką? W czym? - i do pokoju weszła Paula
  • Mama! - i się szeroko uśmiechnął a ja od razu wstałem z łóżka
  • Jakiś cud, że o tej porze jesteś już w łóżku. - zaśmiała się i do niego podeszła
  • Tata mnie położył.
  • No, no. - i się do mnie uśmiechnęła co odwzajemniłem – Ale pora spać bo jutro szkoła.
  • Oj wiem... - westchnął i się położył na co go przykryła dokładnie kołdrą – Dobranoc skarbie. - i dała mu buziaka w policzek, głaszcząc po brzuszku
  • Kocham was. - uśmiechnął się i zakopał pod kołdrę a Paula pociągnęła mnie za sobą zamykając jego drzwi
  • No to ten ja się będę zbierać. - i podrapałem się po głowie
  • Może napijesz się herbaty?
  • Jeśli to nie kłopot. - a ona od razu poszła do kuchni więc sam ruszyłem za nią
  • Nie musisz być taki spięty w mojej obecności. W końcu kiedyś się nawet dogadywaliśmy.
  • Nie jestem. - od razu zauważyłem
  • No tak, a jak weszłam do małego to od razu wstałeś ze swojego miejsca.
  • Mały dzisiaj pytał o to jak się poznaliśmy.
  • Uderzyliśmy się czołami. - zaśmiała się
  • No narobiłaś mi guza, zanim zdradziłaś imię.
  • Ej nie moja wina, że się schyliłeś w tym samym momencie co ja.
  • Mały mówił, że nie lubisz piłki. - a ona od razu spuściła głowę – Przepraszam... wiem, że to przeze mnie.
  • Zamierzałam go wysłać na mecz. - a ja od razu się uśmiechnąłem – Javier też jest fanem piłki więc nie będzie problemu.
  • A ty? Dawno nie byłaś na meczu.
  • A ja? Ja nacieszę się romantycznymi chwilami z narzeczonym.
  • Czyli?
  • Kiedy ostatnim razem byłeś z dziewczyną? - i oparła dłonie na biodrach
  • Oj dawno. - zauważyłem
  • Zaplanuje swój przyszły ślub. - powiedziała – W końcu mam na to czas. A ty? Żadna laska na oku? Coś nowego.
  • Tak wyszło. Teraz mam czas dla syna.
  • Mały uwielbia spędzać z tobą czas. W kółko o tobie mówi.
  • Tak? Jak jest ze mną to gada jak najęty o tym jaka świetna jest jego mama.
  • Wcale nie, denerwuje go bo musi chodzić wcześnie spać, nie ma tak dobrze.
  • Że chce być taka jak mama. - uśmiechnąłem się – Mówię poważnie.
  • Chce, aby miał udane dzieciństwo i wyszedł na ludzi. I miał lepsze życie ode mnie bo na to zasługuje.
  • Na pewno ma. Jesteś świetną matką i każdy może się tylko uczyć tego od ciebie.
  • Bycie mamą to coś więcej... nie da się nauczyć tego.
  • Wiem... chciałbym być taki jak ty. Odważna, silna i samowystarczalna.
  • Uwierz mi, że czasem to nie jest takie fajne. Czasem chciałabym być....
  • Szaloną dziewczyną, którą znałem?
  • Tamta Paula umarła.
  • Wraz z narodzinami małego? - a ona pokiwała głową – Mam pomysł.
  • Ty?
  • Zapraszam do wesołego miasteczka.
  • Może skorzystam. - zaśmiała się
  • A teraz to ja będę uciekać bo jutro od rana trening.
  • Powodzenia.
  • A dziękuje. - zaśmiałem się – Więc w takim razie do zobaczenia.

I odłożyłem kubek od razu idąc w stronę drzwi i zadowolony poszedłem do auta. Kto by pomyślał, że możemy się zacząć tak dobrze dogadywać.  

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 14

Powiem wam... że wpadłam na ten pomysł znowu niespodziewanie. I nie wiem co o tym myśleć, więc zostawiam wam do oceny... mam nadzieję, że szczerej. Starałam sie, aby rozdział był długi. Następny rozdział jest napisany więc nie trzeba będzie długo czekać.

&&&

Rozdział pisany przy Griffin House - Better Than Love 


So when I'm walking down the road and feeling fine
Can't understand the things you do

2 miesiące później

Lucas na cały dzień zabrał Nacho więc ja mogłam w spokoju odpocząć i też porobić coś w domu. Zwłaszcza, że byłam sama. Na dodatek kontakt syna z ojcem był jak na razie wzorowy. Lucas naprawdę się starał i dobrze to widziałam i musiałam przyznać, że zaimponował mi tym. Starał się jak mógł i dobrze mu to wychodziło. Bo Nacho o niczym innym nie mówił jak o tacie. Ale na szczęście nie w towarzystwie Marcosa. Ale stałam właśnie przy zlewie i zmywałam naczynia, które wykorzystałam przy robieniu obiadu i rozmyślałam o Lucasie i jego ogólnemu zachowaniu, kiedy poczułam czyjeś dłonie na brzuchu więc się ocknęłam.
  • Hej skarbie – i dostałam buziaka od Marcosa w szyję
  • Hej, a co ty tak wcześnie? - i zakręciła wodę
  • Postanowiłem wrócić do domu i wykorzystać, że nie ma małego.
  • Wykorzystać?
  • Oj tak. - zamruczał i całował mnie dalej po szyi i zaraz odwrócił w swoją stronę na co się zaśmiałam i poczułam jego usta, więc oddałam pocałunki i zaraz odpinał mi górne guziki koszuli i usłyszeliśmy chrząkanie więc oderwałam się i zobaczyłam Lucasa i poczułam się bardzo głupio i czułam, ze się zarumieniłam
  • Przywiozłem Nacho, który rozmawia z sąsiadem i przyniosłem jego rzeczy. - więc podeszłam do niego i je wzięłam – I chciałbym porozmawiać.
  • No tak, w końcu tylko to zawsze chcesz z nią robić. - rzucił i wyszedł z kuchni
  • Przepraszam za niego i o czym byś chciał pogadać?
  • Nacho mówił o problemie z jednym z kolegów. Starałem się porozmawiać dzisiaj z jedną z nauczycielek, ale mnie spławiła bo nie jestem tobą.
  • Ok, porozmawiam z nią o tym. I jak minął dzień?
  • Fajnie, nie tak jak wieczór. - mruknął a ja poczułam większe zmieszanie
  • Przeprasza,
  • Spoko, tylko nie wiem czy Nacho by mógł spokojnie spać gdyby zobaczył taką scenę.
  • Pomyślę o tym. I widzimy się w czwartek?
  • Tak, miłego wieczoru.
  • Na pewno nie będzie tak dobry jak twój.
  • Tak. - i się uśmiechnęłam
  • No to ja uciekam pa.

***
Turn my life around
You made it okay to let you down
There's no one else in the world
You will always be my girl


Nie wiem dlaczego, ale poczułem się jakby ktoś mnie w tym momencie spoliczkował i nie wiedziałem o co chodzi. Nigdy kompletnie nie znałem tego uczucia i nie za bardzo wiedziałem co zrobić ze sobą. Na dodatek wróciłem do pustego mieszkania i rozejrzałem się. Kiedy był tu Nacho, słychać było śmiech, a tak to panowała cisza. Nawet nie było zrzędzącej kobiety. Tylko westchnąłem i poszedłem się przebrać w dresy i położyłem się na łóżku. Spojrzałem na sufit i nie wiedziałem co zrobić ze sobą. Zadzwoniłby do Dawida, ale od trzech dni mówił podekscytowany o pierwszej wizycie w szkole rodzenia więc wolałem mu w tym momencie nie przeszkadzać i tylko spojrzałem w bok gdzie widniało zdjęcie Nacho, wziąłem do ręki ramkę i ją otworzyłem i zaraz wyleciało mi zdjęcie na którym byłem ja wraz z Paulą. To zdjęcie było zrobione jeszcze jak byliśmy ze sobą i musiałem przyznać sam przed sobą, że było mi wtedy dobrze. Jak podczas naszej pierwszej i zarazem ostatniej nocy. Przymknąłem oczy i od razu krew uderzyła w te miejsca, które nie powinna kiedy pomyślałem o Pauli i o tym co teraz pewnie robi ze swoim narzeczonym, zwłaszcza, że widziałem co skrywała pod koszulą. Al z rozmyślań obudził mnie dzwonek telefonu więc od razu nacisnąłem zieloną słuchawkę i usłyszałem głos mamy.
  • Cześć synku, co tam słychać w wielkim świecie?
  • Powoli jakoś leci.
  • Coś nie tak?
  • Nie mamo, wszystko gra.
  • W takim razie opowiadaj.
  • Hmm... mam chyba dobry kontakt z Nacho. Przynajmniej tak mi się wydaję.
  • To wydaje ci się czy masz?
  • Spędzamy ze sobą dużo czasu. Na szczęście Paula nie utrudnia mi tego.
  • Bo Paula to mądra kobieta, jakiej Ci zawsze brakowało.
  • Słucham? - i spojrzałem na telefon myśląc, że zobaczę wyraz twarzy mojej mamy kiedy to mówi
  • No a nie? Zawsze chodziłeś z jakimiś modelkami o farbowanych włosach, a Paula jest zupełnie inna. Różni się, ale jakże się wyróżnia.
  • Mamo, one wcale złe nie były. - od razu powiedziałem odwracając się na drugi bok
  • Ale właśnie skarbie, były. Nie byłeś z żadną dosyć długo. Mogę nawet stwierdzić, że do tej pory najdłużej byłeś właśnie z Paulą, a później wszystko zepsułeś.
  • W sumie nigdy mi nie wygarnęłaś i nie wytarmosiłaś za uszy, że tak wcześnie zostałaś babcią.
  • Owszem popełniłeś błąd, ale co się stało to się nie odstanie. Mam wnuka, którego kocham całym sercem i nie wyobrażam sobie teraz tego, że go nie ma. Nacho tak bardzo przypomina mi Ciebie, kiedy byłeś mały. Te same zachowania, nawet śmiech.
  • Kochany chłopiec. - i na samo wspomnienie jego śmiechu sam się uśmiechnąłem
  • Dokładnie i powiedziałeś mu to?
  • Tak, dokładnie zrobiłem to o czym mówiłaś. Poczułem się wtedy dosyć wyjątkowo.
  • Mówiłam, a co tam z Paulą?
  • Dobrze.
  • Dogadujecie się?
  • Myślę, że tak. Jednak jej narzeczony mi się nie podoba.
  • Lucas, obiecałeś że jej nie skrzywdzisz. Więc uważaj na jej urok i nie mąć jej w głowie. Ona ulokowała już swoje uczucia więc pozwól jej na normalny związek.
  • Ale co wtedy z moim synem?
  • Wiem skarbie, ale straciłeś swoją szansę. Paula jest już zajęta, ale dalej będziesz miał prawo do Nacho i będzie o nim decydować wraz z nią. - a ja tylko westchnąłem – Lucas, chyba nie jesteś zazdrosny?
  • Zazdrosny? - od razu zawołałem – Nie.
  • Yhym, rozumiem. - ale wyczułem, że się uśmiecha
  • Mamo! - oburzyłem się a ta zaczęła się śmiać
  • Oj Lucas, Lucas. Jesteście już dorośli, ale zachowujecie się czasem jak nastolatki. Zastanów się porządnie, pobądź z nimi razem, a wszystko potoczy się samo. A teraz muszę kończyć bo przyszła do mnie pani Gonzalez. Wpadnij niedługo do nas z nimi, zrobię wasze ulubione danie. Pa kochanie.

I tylko sam powiedziałem pa i zaraz znów zapadła cisza, ale teraz miałem multum myśli i nie wiedziałem co mam zrobić. Na dodatek dalej przed oczami miałem obraz uśmiechniętej Pauli.

***

Kiedy Nacho odrobił lekcje w których pomógł mu Javier. Zjedliśmy wspólnie kolację i wysłałam małego pod prysznic, a sama zajęłam się zmywaniem i znowu poczułam dłonie na swoim brzuchu.
  • Skarbie nie kuś tak kiedy nam przerwano.
  • Marcos uspokój się.
  • Nie moja wina, że żyję w celibacie od jakiegoś czasu, a sama dobrze o tym wiesz.
  • No tak, ale Nacho może nas nakryć.
  • Jak zaśnie to nie dam ci odpocząć. - mruknął i ugryzł mnie w ucho, a ja skończyłam myć
  • Mamo!
  • A nie mówiłam. - i wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam na górę

Nacho właśnie uciekał od Javiera więc od razu ich doprowadziłam do pionu i poszłam z Nacho do jego pokoju i usiadłam na łóżku, przykrywając go kołdrą.
  • Co taki zadowolony?
  • Bo tato pokazał mi dzisiaj coś fajnego.
  • Lubisz spędzać z nim czas co? - a on pokiwał głową, że tak – Cieszę się.
  • A ja się cieszę, że tatuś wrócił.
  • Tato też się cieszy, że może spędzać z tobą czas.
  • Dlatego chciałbym podziękować. - szepnął – Bo wiem, że musiał cię długo namawiać.
  • Martwiłam się. - westchnęłam i pogłaskałam go po głowie
  • Wiem, ale jestem już dużym chłopcem. - na co się zaśmiałam
  • Wiem, wiem. Ale dla mnie zawsze będziesz małym chłopczykiem, którego kocham bardzo, ale to bardzo mocno.
  • Ja też cię mamusiu kocham, tak samo jak tatusia i szkoda, że nie może spędzać z nami więcej czasu.
  • No tak, ale tak to jest jak się pracuje. A ma taka pracę, że co drugi weekend go nie ma. Do tego treningi.
  • Tak jak ty. Też jesteś co drugi dzień w szpitalu.
  • Dokładnie. Tak funkcjonuje świat dorosłych. Tak samo jak ty musisz codziennie chodzić do szkoły. - na co westchnął – Tato opowiadał o małych problemach z kolegą?
  • Przezywa mnie bo mam lepsze oceny od niego, ale nie jestem dobry z wychowania fizycznego.
  • Rozumiem, ale nie we wszystkich będziesz dobry. I mam nadzieję, że ty nie przezywasz jego, ani nie wdasz się w żadną bójkę?
  • Nie przezywam bo wiem, że to jest złe. I tato też tak mówi, że nie we wszystkim jesteśmy dobrzy. Bo wiedziałaś mamusiu, że tato nie był dobry w fizyce?
  • Nie. - zaśmiałam się – Nie chwalił się takimi rzeczami.
  • Dlaczego? - i na mnie spojrzał więc bardziej go okryłam kołdrą i siebie również starając się dobrać w głowie odpowiednie słowa
  • Bo widzisz, kiedy chcesz komuś zaimponować, zainteresować sobą to nie mówisz mu od razu o wszystkim. Na dodatek nie zaczynasz mówić o swoich słabościach, a najważniejsze są zalety.
  • To jakie zalety ma tato?
  • Ma ich dużo, ale kiedy go poznałam od razu zauważyłam, że jest sympatycznym, normalnym chłopakiem, który robi to co kocha. Na dodatek jest przyjacielskim.
  • To nic wyjątkowego. - zauważył a ja zastanawiałam się ile mój syn ma lat
  • Kiedy poznasz dziewczynkę, która od pierwszego wejrzenia zrobi na tobie takie wrażenie, że będzie wyjątkowa to sam wtedy się przekonasz o czym mówię.
  • Nie poznam. Bo nie ma takiej drugiej jak ty. - i mnie mocno przytulił na co się zaśmiałam w głos i sama go przytuliłam
  • Nawet nie wiesz jak miło mi słuchać takich komplementów. Ale miłość nie wybiera, a spotyka ciebie nawet w najmniej odpowiednim momencie.
  • Tak było z tobą i tatą?
  • Tak. Wystarczyła tylko chwila. - i przypomniałam sobie jak się poznaliśmy i na samo wspomnienie się uśmiechnęłam a Nacho porządnie ziewnął – Oho chyba pora spać co?
  • Nie chce.
  • Nacho... a kto jutro pójdzie do szkoły?
  • A zostaniesz ze mną? Proszę... - i zrobił maślane oczy na co się zgodziłam a on zadowolony wtulił się we mnie mocno – Dobranoc.
  • Dobranoc synku.

I głaskałam go po główce, aż po pewnym czasie słyszałam jego miarowy oddech i sama zamknęłam oczy śniąc o wszystkim co spotkało mnie w przeszłości.

Nothing turns out the way we planned
You're still my baby and I'm still you're man