A jeśli chodzi o rozdział to powiem wam, że owszem wesołe miasteczko było. Ale to w tym tajemniczym rozdziale, który u nikogo nie chciał się włączyć więc musiałam napisać coś od nowa... i powiem wam, że to jeden z moich ulubionych. I pewnie zauważycie denne rozdziały pisane dawno temu i z piosenkami i cytatami, ktore pisałam w sobotę. Ocenę pozostawiam wam...
&&&
Rozdział
pisany przy Julia Stone – Let's forget all
We
are young
but
we are older
Let's
forget all the things that we say.
Miałem wolny weekend więc
postanowiłem pojechać do rodziców i dlatego namówiłem Paulę,
aby pojechała ze mną, a jak nie to chociaż aby Nacho pojechał.
Ale o dziwo zgodziła się na pierwszą opcję więc mieliśmy jechać
moim autem. Dlatego spakowałem swoją podręczną torbę w same
najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze pojechałem zatankować i od razu
skorzystać z myjni. Kiedy auto lśniło czystością podjechałem
pod dom Pauli i czekałem na nich pod bo nie za bardzo chciałem
spotkać się z Marcosem. Ostatnio starałem się go unikać jak
tylko mogłem, zresztą chyba sam to robił. W końcu zobaczyłem jak
w moim kierunku idzie zadowolony Nacho więc sam wysiadłem i
wrzuciłem jego torbę do bagażnika i zaraz z domu wyszła ubrana w
zwykłe jeansy, bordowy sweter i bordowy kapelusz Paula i musiałem
przyznać, że wyglądała ślicznie, choć w zwykłych, prostych
strojach. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłem i otworzyłem
jej drzwi od strony pasażera na co wsiadła, a ja w oknie widziałem
sylwetkę Marcosa. Szybko przeszedłem auto i sam wsiadłem do środka
odpalając auto i oczywiście zapinając pasy, tak jak mnie mama
uczyła.
- Więc jak minął wam dzień? - zapytałem i wyjechałem na główną drogę
- A bardzo dobrze. Nacho dostał dzisiaj aż dwie dobre oceny.
- Taak? - i się uśmiechnąłem do lusterka a ten pokiwał głową
- Pani powiedziała, że jestem bardzo mądry i powinienem iść na olimpiadę ale nie chce mi się.
- Dlaczego? Jak masz szansę to powinieneś z niej skorzystać.
- Ale tam do kółka należą same kujony. - zauważył a Paula się zaśmiała
- Nie przekonasz go. - zauważyła – Już próbowałam i wszystko poszła na nic.
- No dobrze. Ale cieszysz się, że spotkasz dziadków?
- Tak. Tęsknie za nimi i za moim rowerkiem.
- Rowerem?
- Dostał od dziadka i zawsze na niego czeka. - a ja pokiwałem głową bo chyba już wiedziałem jaki rower dostał mój syn. - A tobie jak minął dzień?
- Trochę męcząco po treningu, ale ogólnie bardzo fajnie.
- Może nie powinieneś prowadzić?
- Nie martw się, dowiozę nas całych i zdrowych. W końcu moja mama by nam dopiero dała popalić. - zaśmiałem się a ona sama uśmiechnęła
- Dobrze jest widzieć, że masz znowu z nimi dobry kontakt.
- Na razie z mamą. Jeszcze nie rozmawiałem z tatą. - i zapatrzyłem się w drogę przed sobą bo w sumie denerwowałem się tym spotkaniem i tym jak zareaguje mój tato
- Na pewno wszystko będzie dobrze. - i poczułem jej dłoń na moim kolanie na co zdziwiony spojrzałem na nią i zaraz ją zabrała odwracając głowę w drugą stronę
Przez większą część drogi
jechaliśmy w ciszy, a jak już coś to raczej mówił Nacho, a Paula
była pogrążona w własnych myślach i gdybym mógł to też bym
tak zrobił. Czułem się jakbym jechał na weekend z szczęśliwą
rodziną, ale niestety rzeczywistość była inna. Do La Coruny
dojechaliśmy dopiero wieczorem i od razu zaparkowałem pod domem i
dopiero teraz poczułem ogromne zmęczenie i zdenerwowanie. Ale
wysiedliśmy z auta i mały od razu pobiegł do dziadków, a Paula
została ze mną i wziąłem wszystkie torby a ona tylko na mnie
patrzyła.
- Hmm?
- Porozmawiaj z nim.
- Z Nacho?
- Sam dobrze wiesz z kim. - powiedziała jedynie i sama poszła do domu a ja westchnąłem i spojrzałem jeszcze raz na mój rodzinny dom i poszedłem do środka
- Lucas! - i zaraz tonąłem w objęciach mamy
- Hej mamo. - dałem jej buziaka w policzek i mocno przytuliłem – Przywiozłem ci wnuka całego i zdrowego.
- I siebie. - i mi się przyjrzała – Ale chodź, chodź. Wszyscy już są w salonie.
Tylko zostawiłem torby na szafce i na
miękkich nogach poszedłem dalej i przywitałem z tatą, który
tylko oschle mi odpowiedział. W tym momencie naprawdę chciałbym
być gdzie indziej, zwłaszcza jak widziałem jak traktował mojego
syna jak i Paulę. Zastanawiałem się nawet czy w tym momencie nie
żałuje, że to właśnie ja jestem jego synem, a nie córką Paula.
Bo na pewno byłby bardziej zadowolony. Na dodatek dowiedziałem się,
że będę spał w pokoju gościnnym, chociaż miałem cichą
nadzieję, że będę mógł w swoim dawnym pokoju, ale już go
przejął mój syn. Właśnie szedłem do swojego kiedy usłyszałem
rozmowę Pauli z Nacho i przystanąłem w drzwiach pokoju i tylko się
rozejrzałem wspominając i wtedy zobaczył mnie mój syn.
- Nic nie zmieniłem.
- Widzę, widzę. - zaśmiałem się – Ale dobranoc, jutro zabieram cię na cały dzień poza domem.
- A mnie? - zapytała Paula a ja myślałem, że się przesłyszałem
- Jeśli masz ochotę. - a ona dała buziaka Nacho i go przykryła kołdrą od razu wstając i zaraz ruszyła w stronę wyjścia i szepnęła do mnie
- W końcu obiecałeś mi wesołe miasteczko. - na co się jedynie zaśmiałem – Dobranoc skarbie.
- Dobranoc. - i odwrócił się na drugi bok a my wyszliśmy z pokoju
- Więc gotowa na jutrzejszy dzień poza domem?
- Tak, chociaż nie powinieneś uciekać. - zauważyła a ja od razu zmarszczyłem brwi – Musisz z nim porozmawiać to wszystko.
- Nie każdy wybacza tak szybko jak ty. - mruknąłem
- Masz rację, ale w tym przypadku wiem co mówię. A teraz życzę dobrej nocy. - i otworzyła drzwi do swojej sypialni, która znajdowała się naprzeciwko mojej
- Dobranoc. - i sam otworzyłem drzwi do swojej od razu do nich wchodząc, aby nie rozmawiać już z Paulą na temat mojej relacji z moim ojcem
***
The frost is slowly
falling
And my heart it's
calling you
Wstałam dosyć wcześnie
rano, aby pomóc w robieniu śniadania mamie Lucasa. Ale i tak
wyszykowałam się w ciuchy na wypad do wesołego miasteczka.
Postanowiłam założyć spódnicę i do tego sweter. Oczywiście
balerinki i spakowałam torebkę w same najpotrzebniejsze rzeczy i
byłam gotowa. Zeszłam na dół gdzie już krzątała się po kuchni
pani Iglesias. Tylko się do niej uśmiechnęłam i zaraz dostałam
kubek kawy.
- Więc opowiadaj co słychać.
- Wszystko powoli się toczy. W pracy jest ciężko, ale jak to w pracy. Na dodatek teraz mam jeszcze w domu brata, dokłada się, ale wiadomo jak to jest mieć w domu trójkę facetów.
- No tak. - zaśmiała się – Ale dobrze, że dogadujesz się z bratem. No i tak samo jak z Lucasem.
- Robię to dla małego. I chociaż mnie zranił to jednak zawsze się z nim dogadywałam.
- Rozumiem, ale widzę że naprawdę żałuje.
- Wiem, też to zauważyłam. Tyle tylko, że w tym momencie bardziej martwi mnie jego relacja z ojcem.
- Mój mąż jest tak samo uparty jak syn. - westchnęła – Rozmawiałam z nim już na ten temat, starałam się wyjaśnić, ale na marne. Nie wiem co mam zrobić i stąd też w sumie ten przyjazd. Chciałam, aby zobaczył jak bardzo zmienił się Lucas i jak stara się wszystko naprawić z własnym synem.
- Ale Lucas się boi i dlatego najchętniej by uciekł z domu.
- Wiem, wiem. - westchnęła a mi zrobiło się jej szkoda – Słyszałam, ze idziecie gdzieś.
- Tak, Lucas zaprosił Nacho i mnie do wesołego miasteczka.
- To dobrze, Nacho się ucieszy, że spędzi czas z rodzicami. I ładnie wyglądasz.
- A dziękuje. - i się do niej uśmiechnęłam i wtedy do kuchni zszedł zaspany Lucas
- No patrz kogo do nas przywiało o tak wczesnej porze. Jak jeszcze mieszkał w domu to nie można było go w ogóle dobudzić do szkoły.
- Mamo... - jęknął i usiadł na krześle więc podałam mu kubek kawy – Dziękuje. - i od razu się napił
- Co ty w nocy robiłeś? - zapytałam bo byłam ciekawa dlaczego taki nie wyspany
- Nie mogłem zasnąć. - westchnął
Ale skończyłam pomagać
jego mamie przy śniadaniu i zaraz wszyscy znaleźli się na dole, a
Nacho był bardzo pobudzony faktem, ze wychodzi na cały dzień
gdzieś z nami. Ale po śniadaniu z uśmiechami pojechaliśmy do
wesołego miasteczka i zastanawiałam się jak namówić Lucasa na
to, aby porozmawiał ze swoim ojcem, i mogłam się nawet założyć,
że w domu jego mama myśli na ten sam temat, albo już urabia jakoś
swojego męża. Ale bawiłam się świetnie i robiłam nawet trochę
zdjęć, czyli jednym słowem oddałam się swojej pasji i kiedy było
już późno to wróciliśmy do domu i Lucas zaniósł zmęczonego
Nacho do pokoju a ja sama zrobiłam sobie herbatę i porozmawiałam z
tatą Lucasa i kiedy go zobaczyłam w kuchni to ewakuowałam się i
zostawiłam ich samych. Ale o dziwo szybko usłyszałam kroki na
schodach więc wyjrzałam i widziałam Lucasa więc westchnęłam i
poszłam do jego pokoju, nawet nie pukając. Leżał na łóżku więc
podeszłam do niego i sama się położyłam.
- Co ja mam zrobić? - westchnął
- Daj mu trochę czasu, nie wszystko przychodzi tak szybko i łatwo.
- Wiem, zdaje sobie z tego sprawę.
- Wiem, że cię to męczy. Nie dziwię ci się w sumie bo sama nie wiem jakbym to przeżywała, ale wiem też, że na pewno wszystko się dobrze potoczy. Może niebawem wybierzecie się w trójkę na jakiś męski weekend?
- Chciałbym. Chociaż dzisiejszy dzień też mi się podobał. - i na mnie spojrzał na co się uśmiechnęłam
- Mi też, już dawno się tak dobrze nie bawiłam i dziękuje, że mnie zabrałeś tak samo jak za ten weekend. Mogłam w końcu odpocząć, chociaż marzę o tym aby pójść na plażę.
- To chodźmy. - i od razu usiadł
- Słucham?
- Nacho śpi więc możemy iść. Nie bój się, nic ci nie zrobię.
- Ok.
I sama z uśmiechem wstałam,
i poszłam się wyszykować i bez słowa nawet wyszliśmy z domu i
skierowaliśmy się w stronę plaży. Na mojej twarzy przez cały
czas gościł szeroki uśmiech bo nie da się ukryć, że uwielbiałam
plażę, ale w Madrycie jej nie było. Kiedy dotarliśmy na miejsce
to od razu poczułam wiaterek na swoich ramionach i zrobiło mi się
trochę zimno, ale zaraz miałam na sobie bluzę Lucasa więc tylko
podziękowałam z uśmiechem.
- Pasujesz do tego miejsca. - powiedział a ja zdziwiona na niego spojrzałam
- Można pasować do jakiegoś miejsca?
- Tak... nie każdy wygląda tak jak ty na plaży. Widać, że podoba ci się tu i jesteś w tym momencie szczęśliwa.
- Zawsze uwielbiałam plażę. A już zawsze po zmierzchu.
- Paula romantyczka? - a ja po namyślę pokiwałam głową – Takie to babskie. - więc się oburzyłam i go popchnęłam tak, że wylądował na piasku – Ej, ej to było niesprawiedliwe.
- Oj przepraszam. - i ze śmiechem do niego podeszłam i wystawiłam swoją dłoń, aby mu pomóc ale zaraz sama leżałam na piasku i zaczęłam się śmiać a on sam położył się obok – To lepsze niż leżenie na łóżku.
- Zależy. - i spojrzałam na gwiazdy
- O czym myślisz?
- O tym dlaczego to musi być takie nierzeczywiste.
- Słucham?
- Kiedy wrócę do Madrytu to od nowa powrócę do swojego życia. Do Pauli – pielęgniarki, mamy, pani domu.
- To dlaczego nie zmieniasz tego? W końcu możesz wszędzie robić to co tutaj. Jesteś młoda.
- Tak, ale kiedy jest się rodzicem to trzeba uważać.
- Myślę, że to nie o Nacho chodzi. - więc spojrzałam na niego, ale on patrzył w niebo
- Nacho...
- Nie, Nacho akurat nic nie zmienia. Bo tutaj też jesteś mamą, choć teraz bez dziecka przy sobie. Tu chodzi zupełnie o coś innego ale się do tego nie chcesz przyznać. - a ja jedynie westchnęłam – Widzisz.
- Obydwoje mamy ciężko co?
- Tak... Ale powinniśmy wracać. - i wstał
- Już? - i miałam od razu podkówkę a on podał mi rękę więc za nią złapałam i znalazłam się oczywiście za blisko niego
- Tak, bo nie chce abyś zmarzła i się przeziębiła. A teraz jak na uroczego kawalera odprowadzę panią do domu, pod same drzwi.
- Dlaczego nie mogłeś być taki wtedy? - i momentalnie pożałowałam swoich słów, kiedy jego wyraz twarzy się zmienił – Przepraszam... - i spuściłam głowę
- Bo byłem wtedy szczeniakiem, teraz wiem, że to, jaki byłem wcale nie pokazywało mnie w dobrym świetle, a wręcz przeciwnie. Nie chce już być taki jak wtedy, nigdy. Dlatego też nie chce do tego wracać, bo chcę odciąć się od tamtego Lucasa. Podoba mi się to jaki jestem teraz.
- Mi też. - powiedziałam – Wiem, że teraz mogę ci zaufać.
- Bo możesz... w każdej kwestii – powiedział to patrząc mi prosto w oczy na co poczułam dziwne uczucie więc tylko pokiwałam głową
Do domu doszliśmy w ciszy,
obydwoje byliśmy pogrążeni w swoich myślach i oddaleni daleko
stąd, choć szliśmy obok siebie. W pewnym momencie jednak
zapragnęłam dowiedzieć się o czym on myśli. Sama nie wiem skąd
takie uczucie, do tego dalej w głowie miałam te, które poczułam
kiedy patrzył mi prosto w oczy. Już dawno nikt tak na mnie nie
działał... nikt oprócz Lucasa. Bo w momencie kiedy to zrobił,
poczułam się tak jak wtedy... kilka lat temu w dniu kiedy go
poznałam na boisku.
I am you, you are ready
like my heart to be true.
Czyżby Paula miała malutkie motyliczki w brzuchu?:D Ciekawe .
OdpowiedzUsuńJa się do Lucasa powolutku przekonuje, ale tak powolutku, więc może tata Lucasa zobaczy, że jego syn się zmienił zmądrzał dojrzał i dorósł do roli ojca.
Tata Lucasa na pewno go kocha, ale musi też zobaczyć jak bardzo jego syn się zmienił i jak dojrzał :)
Mmmmmmm... Plaża. Romantycznie;] Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, żeby już byli razem:) Pasują do siebie. Aj. Czekam na kolejny odcinek;] Trzymaj się Eni:) Dasz radę! Pozdrawiam, Jastylla;]
OdpowiedzUsuńPodoba mi się:D Choć szczerze mówiąc liczyłam na coś więcej. Może jakiś pocałunek:D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział
Ojoj, jak ten Lucas dorósł i w ogóle już inny facet niż wcześniej. Podoba mi się to. I Paula też powoli zmienia do niego nastawienie, cudownie, że się dogaduje ale muszą znać granicę, co nie? Ona ma brać ślub, syn synem ale żeby tam nie namieszał naszej Pauli w głowie.;>
OdpowiedzUsuń