&&&
Paula
Był ranek a ja miałam dzisiaj wolne
więc sprzątałam po śniadaniu. Marcos zawiózł małego do szkoły
na co mogłam w spokoju ogarnąć mieszkanie. Choć w myślach miałam
auto, które mój synek widział cały czas pod szkołą. Trochę się
tego przestraszyłam i dobrze, że dzisiaj to akurat mój narzeczony
zawoził Nacho. Ale właśnie spuściłam wodę w kranie, kiedy
poczułam czyjeś dłonie na moim brzuchu. Tylko zamruczałam i zaraz
dostałam buziaka w szyję.
- Panie Marcos, a pan nie powinien być w warsztacie?
- Powinienem, ale zapomniałem o spodniach. - zamruczał – A tutaj wita mnie taka seksowna dziewczyna.
- Daj spokój. - zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę
- Taka prawda. - i odpinał mi koszulę więc od razu zareagowałam – No co? Młodego nie ma w domu, pod szkołą żadnej audicy nie widziałem.
- I dlatego możesz mnie molestować?
- Ale ja to lubię... tak samo jak ty. - i od razu mnie podniósł do góry na co się zaśmiałam
Po wszystkim tylko się zaczęłam
ubierać i poprawiać. Tak samo jak on. Ale przez cały czas i tak mi
przeszkadzał i całował na co w pewnym momencie go po prostu
odsunęłam ze śmiechem i zaczęłam ogarniać salon, ale
usłyszeliśmy pukanie do drzwi więc zdziwiona poszłam otworzyć.
- Dzień dobry, pani Paula Castela?
- Tak, w czym mogę pomóc?
- Nazywam się Alejandro Mendes, jestem prawnikiem pani mamy.
- S-słucham?
- Mogę wejść? - a ja go jedynie wpuściłam ale byłam w szoku
- Napije się pan czegoś?
- Wody jeśli można. - więc mu nalałam i przyniosłam szklankę
- Kochanie nie widziałaś gdzieś... dzień dobry.
- Marcos to pan Mendes... prawnik mojej mamy.
- Słucham? - i zdziwiony na mnie spojrzał a ja na prawnika
- Jak już wspomniałem, jestem prawnikiem pani mamy. I szczerze powiedziawszy nie łatwo było panią znaleźć.
- Tak samo jak moją matkę... - mruknęłam
- Wiem o wszystkim, pani mama wszystko mi opowiedziała, ale jej ostatnią wolą było to, abym panią znalazł i przekazał testament.
- C-co? - i aż usiadłam – Nie żyje?
- Niestety... ale zostawiła pani to. - i wyciągnął testament – Mogę? - na co pokiwałam głową – Więc zgodnie z jej wolą odziedzicza pani pół majątku. Czyli sprzedaliśmy ziemię i połowę zysku przysługuje pani.
- A druga połowa? - zapytał Marcos
- Jest przepisana na pani brata.
- Mam brata? - szepnęłam
- Tak, Javier. Obecnie studiuje w Barcelonie... ale.
- Ale?
- Javier nie posiada stypendium, w dodatku mieszka w akademiku obecnie bo mieszkanie również zostało sprzedane, a w przeszłości miał drobne problemy z prawem. I dlatego wolą pani mamy było, aby przeniósł się tutaj.
- Ale jak to? Mam pod dach przyjąć jakiegoś obcego chłopaka? - od razu odezwał się mój narzeczony a ja go tylko uciszyłam
- Oczywiście, może zostać w Barcelonie, ale wtedy zostanie bez środków do życia bo swoje pieniądze dostanie dopiero po skończeniu 25 roku życia.
- Ile mam czasu na zastanowienie się?
- Najlepiej jak najszybciej. Rok szkolny kończy się za tydzień.
- Dobrze... - i prawnik wyszedł a ja starałam się wszystko sobie poukładać
- Chyba nie myślisz przygarnąć pod nasz dach jakiegoś przestępce?
- Marcos to mój brat.
- Taa... w ogóle go nie znasz. Nawet matki nie znasz bo was zostawiła. Nie uważasz, że to ryzykowne? Nie mamy miejsca dla niego, na dodatek nie stać nas na kolejną osobę.
- Można mu zrobić pokój z Nacho.
- Bo nastolatek będzie sypiać w pokoju z dzieckiem. A jak przyjdzie z laską to ją przeleci w łazience prawda?
- Marcos!
- No co? Ja się nie zgadzam na to, aby on tu zamieszkał. Masz swoją rodzinę, którą jestem ja i Nacho. - i wyszedł z domu trzaskając drzwiami
Oczywiście od nadmiaru tego
wszystkiego rozbolała mnie głowa, ale wysprzątałam całe
mieszkanie i tylko poszłam odebrać mojego synka ze szkoły. Choć
kiedy wracaliśmy i mówił mi wszystko co działo się w szkole to
nie mogłam zapamiętać ani jednego zdania. Ale doszliśmy do domu
gdzie zrobiłam obiad i pomogłam mu w nauce. Na dodatek Marcos nie
wracał więc nie wiedziałam co teraz. W końcu nie mogłam zostawić
na lodzie mojego brata. Może i matka mnie zostawiła, ale nie mogę
przecież zostawić własnej rodziny na lodzie. Na dodatek znowu
przyszedł rachunek za dom starców w którym jest mój tato i tylko
westchnęłam. Nie stać mnie było na to, aby go tam trzymać, a
wiedziałam, że tam jest mu lepiej niż tu. Bo mogli się nim
zajmować cały czas, nie to co ja. Ale z drugiej strony wiedziałam,
że za moją dolę spłacę i choć jeden problem będzie z głowy.
Nie spałam całą noc, a mój narzeczony wrócił prawie nad ranem i
czuć było od niego tytoń i alkohol. Ale wstałam tak jak zawsze
pierwsza i wyszykowałam syna do szkoły, a sama do pracy. Oczywiście
w szpitalu robiłam wszystko to co do mnie należało. Starałam się
oddzielić pracę od problemów. Ale kiedy wróciłam wieczorem do
domu, zmęczona to nie wiedziałam co się wydarzy. Podjęłam
decyzję i musiałam się z nią podzielić. Weszłam do środka i od
razu poszłam do pokoju swojego synka, który spał wykończony całym
dniem. Dałam mu buziaka w czoło i przykryłam kołdrą. Wyszłam z
jego pokoju i znalazłam Marcosa, który zmywał naczynia.
- Podjęłaś decyzję.
- Tak...
- Dlatego już rozejrzałem się. I możemy mu zrobić pokój na strychu. I tak z niego nie korzystamy. - więc z uśmiechem podeszłam do niego i objęłam w pasie
- Kocham cię wiesz o tym?
- No to może w końcu znajdziemy odpowiedni moment na ślub co? - i sam się do mnie uśmiechnął
- Wiesz o tym, że moment jest... ale to nie zależy ode mnie. Zawsze chciałam, aby mój ślub był jak z bajki. Bo nigdy moje życie nie było jak z bajki, a nie stać nas na niego.
- No tak, ale jak dostaniesz kasę po matce?
- To chce spłacić dług jaki mam w domu starców i opłacić pobyt do końca mojemu tacie. Nie stać nas na to, aby tu zamieszkał.
- Ale dalej chcesz być moją żoną?
- Oczywiście, skąd taka myśl? Ej Marcos... kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia. Ja, ty, Nacho no i teraz Javier?
- I nasze dziecko? - i pogłaskał mnie po pupie – Można też zawsze poćwiczyć.
- Mówiłam... dziecko po ślubie.
- Tak, tak. Wiem, że nie masz z tym dobrych wspomnień przez tego dupka. Ale ja cię nie zostawię.
- Dziękuje. - szepnęłam i się w niego wtuliłam
- Jeśli się kogoś kocha to się dla tej osoby robi wszystko, prawda? Sama mnie tego nauczyłaś.
Tylko się uśmiechnęłam i poszłam
do sypialni, aby odpocząć po ciężkim dniu spędzonym w pracy. I
zastanowić się nad tym wszystkim, nad tym co będzie.
Nie wiem czy ja bym potrafiła tak pod swój dach przyjąć obcego człowieka mimo że , to byłby mój brat. Paula nie miała o nim pojęcia i nie zdziwiłabym się gdyby nie przyjęła go do siebie.
OdpowiedzUsuńNiech się starają ao dziecko, mały będzie miał się z kim bawić:D
Paula ma życie pełne niespodzianek. Teraz jeszcze brata dostała w spadku, ale wierzę, że jakoś wszystko się ułoży. Pozdrawiam, Jastylla;]
OdpowiedzUsuńJeju, ten Maros jest cudowny, ale się jej trafiło. Jednak znając życie myśli o głupim Lucasie. No czekam niecierpliwie na naszego Javiera. ;>
OdpowiedzUsuń