niedziela, 21 października 2012

Rozdział 11.

Eeee myślałam, że dopiero 10 rozdział i mam jeszcze jakiś tydzień a tutaj nie hahaha :D niech ktoś za mnie napisze te dwa rozdziały, które mi brakują proszęeeee:D

ps. to mój ulubiony rozdział więc proszę o wyrozumiałość buhahaha :D

&&&



Stałam w kuchni wycierając naczynia ścierką. A za mną siedział Nacho, który odrabiał lekcje i starałam się jak mogłam skupić na tym zajęciu, aby mu pomóc, choć w głowie dalej miałam Lucasa i jego odwiedziny. Od tamtego momentu nie widziałam go, ale czułam, że czeka tylko na odpowiedni moment. Ale z drugiej strony sama dobrze wiedziałam, że mu ten temat porozmawiać z synem i go jakoś przygotować. Dlatego wzięłam głębszy wdech i odwróciłam się do niego i widziałam idealną kopię Lucasa więc tylko usiadłam obok niego. Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam i pogłaskałam go po głowie.
  • Coś źle mamusiu?
  • Nie, nie. Wszystko dobrze czytasz. - na co dostałam jeszcze szerszy uśmiech – Jednak chciałabym z tobą o czymś porozmawiać.
  • Ale byłem grzeczny. Nic nie zbroiłem. - od razu się bronił na co się zaśmiałam cicho
  • Wiem, wiem. Jednak chodzi o coś innego.
  • Tak?
  • Myślisz czasem o tacie? - a on spuścił główkę i po chwili nią pokiwał, że tak – Tęsknisz za nim?
  • Bardzo. Zawsze wszyscy w szkole mówią o tym co robią ze swoim tatusiem.
  • Rozumiem. - westchnęłam – A co jeśli by pewnego dnia zjawił się w drzwiach?
  • Nie wiem.
  • A chciałbyś?
  • Tak, ale nie chce też abyś była smutna, albo zła.
  • Kochanie – i go przytuliłam – Jestem dużą kobietką i sobie poradzę. Nie musisz mnie chronić.
  • Ale chce. - i sam się do mnie przytulił
  • Kocham cię mój najmądrzejszy mężczyzno na świecie. Bardzo mocno. - i dałam mu buziaka w główkę
  • Ja też cię kocham mamo.

Kiedy nadszedł wieczór to tylko poszłam wyrzucić śmieci i widziałam auto Lucasa, które stało niedaleko i tylko westchnęłam. Naciągnęłam bardziej rękawy na dłonie i poszłam w jego kierunku i zapukałam w szybę na co ją opuścił.
  • Jeśli go zranisz to będziesz miał ze mną do czynienia.
  • Nie chce nikogo ranić.
  • Trzeba było myśleć o tym wcześniej. Możesz się z nim spotkać pojutrze w parku. Będę razem z nim.
  • Dziękuje, to naprawdę dla mnie dużo znaczy.
  • Oszczędź to sobie. Między mną a tobą nie będzie żadnych rozmów. Tylko będziesz widywać się z synem to wszystko. A mi daj święty spokój.
  • Rozumiem. - i spuścił głowę, a ja od razu odwróciłam się na pięcie – Paula! - i wysiadł więc spojrzałam na niego – Przepraszam. Za wszystko.
  • Jest za późno. Zdecydowanie za późno.

I zostawiłam go samego i jak najszybciej udałam się do domu gdzie słyszałam śmiech mojego syna, który bawił się z Javierem. Tylko poszłam na górę, gdzie zamknęłam się w sypialni i wyciągnęłam spod łóżka jedno pudełko, o którym nie wiedział Marcos. Otworzyłam go i wyciągnęłam z niego stary zeszyt, który w szkole służył mi za pamiętnik. Otworzyłam na konkretnej stronie i widziałam moje zdjęcie z Lucasem. Kiedy jego usta dotykały moich. Byłam wtedy szczęśliwa i zakochana jak na nastolatkę przystało. Wtedy nie wiedziałam, że moje życie się tak potoczy, że zamiast spełniać marzenia muszę dbać o to, aby mój syn miał wszystko co zapragnie i mógł sam rozwijać swoje zainteresowania i co najważniejsze spełniać swoje marzenia. Był taki sam jak ojciec... wiecznie uśmiechnięty, jednak z tą różnicą, że pomimo różnicy wieku, był od niego mądrzejszy. Nie raz zdarzało się, że po głowie chodziły mi myśli, jak to jest, że mały pomimo takiego wieku rozumie i potrafi doradzić z dziecięcą naiwnością zdecydowanie lepiej niż dorosły człowiek. Przeszłam na dalszą stronę pamiętnika, gdzie było wklejone zdjęcie Nacho w moim brzuszku. Pogłaskałam tą białą plamkę i uśmiechnęłam się sama do siebie. Pomimo upływu lat, nie żałuje swojej decyzji. Chociaż ciąża nie była czymś przyjemnym to nigdy bym nie oddała tych wszystkich wspomnień od pierwszych dni Nacho. Wspomnień jego pierwszego słowa, pierwszego ząbka, kroków jak i uśmiechu. Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy po raz pierwszy powiedział mi, że mnie kocha. Dwa szczere, płynące z serca słowa, które zawsze chciałam usłyszeć z ust jego ojca. Przewróciłam na kolejna kartkę gdzie miałam zdjęcie Lucasa, który karmił małego po raz pierwszy. Pogłaskałam ich dwóch po policzkach i poczułam pierwszą łzę na swoim, więc szybko ją wytarłam i schowałam wszystko w najciemniejszy kąt. Usiadłam na łóżku i przeprasowałam dłońmi swoje spodnie. Musiałam zebrać się w sobie i udawać od nowa, że wszystko gra. Przed samą sobą jak i przed resztą. Bo w końcu byłam silną kobietą... a przynajmniej chciałam taką być.

Lucas

Wróciłem do pustego jak i ciemnego mieszkania i od razu zapaliłem jedną, małą lampkę. W sercu radowałem się, że będę mógł spotkać się z Nacho, jednak z drugiej strony sumienie mnie dręczyło. Widziałem, że Paula nie chce mieć nic ze mną do czynienia i widziałem, że sprawiłem jej ogromny ból. Dopiero teraz, po latach zrozumiałem jaki ze mnie debil. Jak mogłem wykorzystać tak kobietę i zostawić ją samą sobie? Czemu musiałem być takim nieodpowiedzialnym szczeniakiem, któremu zależało jedynie na sławie i graniu? Co mi teraz po tym, że tak robiłem? Sława – owszem mam ją, ale do tego mam puste mieszkanie i zero perspektyw na udany związek z kimś kto nie będzie chciał być ze mną jedynie dla prestiżu i wybiciu się. W końcu nie jednej modelce w tym pomogłem i za co? Za kilka numerków i super wakacje, które zawsze opiszą w gazecie. Ale oprócz udanego związku straciłem coś jeszcze, coś bardziej cennego... a mianowicie straciłem rodzinę. Syna, rodziców – za którymi tęskniłem coraz bardziej. Za potrawami mamy, za dobrą radą ojca. Zawsze byli idealnymi ludźmi. Zawsze razem, przez tyle lat. A ja nie potrafiłem choć odrobinę wykorzystać to, czego mnie nauczyli przez tyle lat. Jedną decyzją, jednym czynem przekreśliłem wszystko to, na czym powinna się opierać nasza egzystencja. Po co mi sława, jeśli nie mam z kim się nią cieszyć? Po co mi wszystkie dobre oceny, zwycięstwa, medale i puchary jeśli nie mam komu ich zadedykować. Miałem swój pokój pamiątek, ale wiem, że to wszystko powinni mieć moi rodzice. Jedyni ludzie, którzy od małego mnie zachęcali do gry i wspierali przy porażkach i kontuzjach. Bez niczego jeździli ze mną do innego miasta, abym mógł trenować. I jeździli ze mną po różnych lekarzach kiedy była taka potrzeba. Oddali mi całą swą bezinteresowną miłość – taką jaką zawsze daje rodzic dziecku. A ja nie potrafiłem tego docenić i nie potrafiłem przekazać tego samego swojemu synowi. Bo go opuściłem wtedy, kiedy najbardziej mnie potrzebował. Na jego miejscu nienawidziłbym takiego ojca więc też bałem się jak zareaguje na moją obecność w jego życiu. Tyle, że nie chciałem go stracić drugi raz w życiu, bo wiem, że tego bym nie wytrzymał. Wiedziałem, że teraz muszę stanąć na rzęsach, aby wynagrodzić mu te wszystkie lata. Poszedłem do sypialni i od razu wyciągnąłem album ze zdjęciami. Na sam widok Nacho w moich ramionach się uśmiechnąłem do siebie. Dobrze pamiętam kiedy go wziąłem po raz pierwszy na ręce. Było to w szpitalu, zaraz praktycznie po narodzinach. Pamiętam te jego oczka i małe dłonie, które wystawały z kocyka. Na drugim zdjęciu byli jego dziadkowie, którzy całą miłość do mnie przelali na wnuka. Byłem z nich dumny, że pomagali i dalej pomagają Pauli. Dlatego złapałem za telefon i wykręciłem dobrze mi znany numer, choć po tylu latach nie wykręcany. Usłyszałem głos swojej mamy i po prostu się rozpłakałem.
  • Lucas?
  • Przepraszam mamo... przepraszam za wszystko. - płakałem jej do słuchawki, ale nie wstydziłem się tego
  • Synku już dobrze. - szepnęła i słyszałem jej drżący głos
  • Nie jest dobrze. Zraniłem osoby, które są dla mnie najważniejsze.
  • Dlatego musisz to odbudować. Nigdy nie jest za późno, pamiętaj o tym.
  • Ale jak?
  • Otwórz serce i poszukaj tego małego, kochanego chłopczyka w sobie.
  • Zraniłem was i chciałbym...
  • Wiem synku, wiem. Nami się nie przejmuj. Miłość rodzica wszystko zniesie. A teraz wiemy, że tego żałujesz. Dlatego odbuduj wszystko to co straciłeś z własnym dzieckiem. Uwierz mi, że nie ma nic lepszego niż po ciężkim dniu uśmiech własnego synka.
  • Kocham cię mamo. - szepnąłem
  • Wiem Lucas, ja też mocno cię kocham. Ale powiedź te dwa słowa tym, którzy w tym momencie na to najbardziej zasługują.   

3 komentarze:

  1. Ja mimo wszystko do Lucasa nie przekonam się. Powiem szczerze. Nie przedam za nim. Podziwiam Paule, że tak szybko zgodziła się na jego spotaknie z Nacho. Ja bym chyba tak nie potrafiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Eni, ale na pewno, na pewno nie ma tego 3? Jesteś pewna w 100%? Chociaż Lucas się zmienił, to i tak popełnił w życiu tyle błędów, że aż szkoda gadać;/ Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam, Jastylla;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Dupka, ja mu nie wybaczam, nawet jakby mi cały dzień ryczał, nigdy. Tak samo Paula źle zrobiła. On nie ma do niego prawa, teraz sobie przypomniał? Oł, nie.

    OdpowiedzUsuń