Aaa i ogólnie dzisiejszy rozdział dedykuje Jastylli. A dlaczego jej? Bo kiedy nie dodaje rozdziału to zaraz dostaje milion wiadomości od niej kiedy coś się pojawi. I miło, że chociaż ktoś czyta to co piszę i zawsze czeka na coś nowego, że się nie nudzi. No i oczywiście to ona przewidziała, że ja powinnam siedzieć w knajpce z laptopem i tworzyć opowiadania. Więc może koniec na dzisiaj mojej przemowy, której zapewne i tak nikt nie przeczyta i zapraszam na 13 (moje ulubione rozdziały zawsze mają ten numer) i liczę na szczerą opinię. I chociaż na trochę polubienie Lucasa.
A i tak poza tym to miały być gorzkie żale Pauli, ale wyszło Lucasa :D
&&&
Rozdział pisany przy Ingrid Michaelson - Can't help falling in love
Wise
men say only fools rush in
Miałam dzisiaj w pracy ciężki dzień.
Nie miałam ani razu chwili, aby choć na chwilę odpocząć. A już
nie wspomnę o tym, aby zjeść bądź się czegoś napić. Więc
kiedy wracałam do domu nie marzyłam o niczym innym jak tylko o tym,
aby odpocząć i nic nie robić. Ale jakie było moje zdziwienie
kiedy przekroczyłam próg, a tam trwała kłótnia w najlepsze. Od
razu weszłam na górę gdzie Marcos wydzierał się na Nacho i od
razu zareagowałam.
- Ej, ej. Co tu się dzieje?
- Gówniarz dzisiaj zerwał się z lekcji tylko po to, aby zobaczyć się z ojcem!
- Słucham? - i spojrzałam na mojego syna
- Chciałem obejrzeć jego trening!
- Słyszysz?!
- Ej, ej przestańcie krzyczeć! - od razu podniosłam głos i nastała cisza – No właśnie, o to chodziło. Nacho dlaczego nic nam nie powiedziałeś i jechałeś sam po mieście i do tego uciekłeś z lekcji?
- Bo chciałem zobaczyć tatę w akcji.
- Zawsze możesz włączyć sobie powtórkę w telewizji. - mruknął Marcos, a ja go od razu zganiłam
- Lepiej będzie jak zejdziesz na dół i czymś się zajmiesz. Pogadam z Nacho – i wskazałam małemu jego pokój i weszłam za nim
- Przepraszam...
- Przeprosiny przyjęte, chociaż to nie oznacza, że ominie cię kara i rozmowa. - i usiadłam na jego łóżku – Dlaczego nam nie powiedziałeś?
- Bo wiem, że nikt by mnie nie zawiózł.
- Lucas, a raczej tata wie? - a on od razu pokiwał głową – Skąd?
- Odwiózł mnie. - a ja westchnęłam – Bardzo jesteś zła?
- Tak. Nie wolno poruszać się samemu w twoim wieku po mieście. Za dużo zagrożeń czeka. Na dodatek mogła odwieźć cię do domu policja, a wtedy niektórzy mogliby mi ciebie odebrać. Świat dorosłych funkcjonuje inaczej. - i pogłaskałam go po głowie – Na dodatek nie można uciekać ze szkoły, z lekcji. Szkoła jest potrzebna, jest ważna i do tej pory lubiłeś do niej chodzić.
- Bo lubię, ale nigdy nie widziałem jak tatuś gra. - i spuścił głowę
- Trzeba było powiedzieć. Przecież mógłbyś pójść na mecz z Javierem. Wystarczy powiedzieć, poprosić a nie robić czegoś samemu.
- Dobrze.
- Mam nadzieję, że zrozumiałeś, że to co zrobiłeś jest złe. Dlatego na miesiąc masz szlaban na telewizję, komputer i do tego codziennie po szkole będziesz przepisywać po trzy duże strony „Nigdy nie będę poruszać się sam po mieście”.
- Mamo. - jęknął a ja od razu surowo na niego spojrzałam – Przepraszam.
- Po prostu nie rób nigdy więcej tego. - i dałam mu buziaka w głowę i wyszłam z jego pokoju i zeszłam na dół
- I co powiedziałaś gówniarzowi?
- Uspokój się. Mały rozumie, że to co zrobił jest złe i nigdy więcej tak nie postąpi. A ty nie musiałeś od razu na niego krzyczeć.
- Jesteś dla niego za miękka. Powinien dostać porządne lanie.
- Nie wtrącaj się w moje wychowywanie własnego dziecka!
- Może lepiej powinnaś powiedzieć twojego i tego piłkarzyny. W końcu on więcej dla was znaczy niż ja. - rzucił i wyszedł z domu trzaskając drzwiami więc jedynie westchnęłam bo od jakiegoś czasu kompletnie nie potrafiłam się z Marcosem dogadać
Ale Marcos nie wracał już od jakiegoś
czasu więc trochę się o niego martwiłam, ale kiedy wrócił
zalany w trupa to jedynie zamknęłam mu drzwi od sypialni i musiał
spać na kanapie. Byłam teraz wściekła, że zrobił coś takiego,
a sam chciał małemu wymierzyć klapsa za to, że sam źle postąpił.
Na dodatek miałam dzisiaj dyżur za koleżankę, więc odwiozłam
małego do szkoły i pojechałam do szpitala.
Shall
I stay
Would it be a sin
Would it be a sin
Po kolejnym ciężkim dyżurze
postanowiłam pojechać w jedno miejsce, gdzie mogłam odpocząć
psychicznie. Nie miałam naprawdę ochoty jechać do domu i kłócić
się, dlatego wybrałam wzgórze z którego było widać panoramę
Madrytu. Zatrzymałam się tam autem i usiadłam na masce wpatrując
się w widok. Ale na moje nieszczęście długo sama tutaj nie
posiedziałam bo zaraz obok mojego auta zatrzymało się inne i
widziałam Lucasa. Wysiadł ze swojego auta i zaraz usiadł obok
mnie.
- Co tu robisz? - zapytałam a ten tylko wzruszył ramionami – Nie rób tak. Strasznie denerwujące to jest. - mruknęłam
- Przepraszam.
- Za co? Za to, że o mało co nie straciłam Nacho?
- Słucham?
- Już nie pamiętasz jak to twój syn uciekł ze szkoły, aby być na treningu, sam poruszał się po Madrycie i do tego go odwiozłeś?
- O to... głupio wyszło.
- Głupio? Czy ty chociaż raz pomyślałeś, że on jest za mały aby sam jeździć po Madrycie, a do tego jakby się ktoś nim zainteresował to mógłby nam go odebrać?
- Nie pomyślałem o tym.
- No tak bo ty kiedykolwiek pomyślałeś o czymś innym i kimś innym niż o sobie?
- Oczywiście.
- Jakoś w to wątpię. - mruknęłam – jeśli chcesz, aby Nacho był na jakimś twoim treningu to po prostu powiedź.
- Przecież nic się nie stało.
- Tak, ale mogło! Czy ty tego nie rozumiesz?! - i aż wstałam z maski
- Nie musisz od razu krzyczeć na mnie.
- Bo do ciebie nic inaczej nie dociera! I będę robić co mi się żywnie podoba bo mam do tego prawo! Nacho to mój syn i to zrozumiałe, że się o niego troszczę, ale ty nigdy tego nie zrozumiesz! Interesuje cię tylko to aby być sławnym i uwielbianym przez innych! Od zawsze tak było!
- Zmieniłem się!
- Jakoś tego nie widzę! Może i mydlisz oczy Nacho bo ciebie nie zna, ale ja wiem jaki jesteś!
- Nie mydlę wcale mu oczu! Jestem dumny z tego, że pomimo mojej głupoty jest taki jaki jest! Że potrafiłaś sama go wychować na takiego mądrego dzieciaka! Myślisz, że nie jest mi wstyd, że mnie nie zna, i do tego ja nie znam jego? Każdego dnia plułem sobie w brodę, że was zostawiłem!
- Ale ani razu nas nie szukałeś, nie chciałeś go!
- Chciałem!
- Taak? To kto kazał mi usunąć?!
- I gdybyś to zrobiła to bym żałował tego tak samo jak ty! Kocham Nacho! Pokochałem go od momentu jak usłyszałem bicie jego serduszka, jak go trzymałem na swoich rękach i nawet nie wiesz jak żałuje, że nigdy nie usłyszałem z jego ust „tato”! Do tego przez moją głupotę, tak głupotę straciłem rodziców! Wiem, ze cię zraniłem, wiem, że zraniłem własnego syna, ale ja też cierpiałem.
- To dlaczego nie szukałeś jego jak tak bardzo go kochasz? - i na niego spojrzałam
- Bo kiedy na niego patrzę to boli mnie serce za to, że go zraniłem. - mówił patrząc w ziemię więc podeszłam do niego i podniosłam jego głowę za podbródek i widziałam, że płacze – Masz rację, nie jestem wart współczucia, prawdziwego szczęścia, ale nie zależy mi na tym. Nie robię też tego dla sławy bo nie chce, aby ktoś wiedział o Nacho bo chcę aby miał spokojne dzieciństwo jak do tej pory. Nie chce być dla niego ojcem, piłkarzem, zwłaszcza tym sławnym piłkarzem, idolem innych. Chce być dla niego takim ojcem jakim zawsze dla mnie był jego dziadek. Do którego może przyjść, porozmawiać o wszystkim. Żeby mógł na mnie liczyć i wiedzieć jak bardzo go kocham. - i łzy spływały mu po policzkach i nigdy nie widziałam go w takim stanie
- To dlaczego mu tego nie powiesz?
- Powiem co?
- Jak bardzo go kochasz. To nie boli, a może pomóc. Wystarczy, że powiesz mu to co czujesz tu – i dotknęłam jego klatki, w miejscu gdzie jest serce – Musisz pokonać strach przed tym i tym, że nie będziesz idealnym ojcem. Bo nikt nie jest idealny.
- Ale ja chce być taki dla Nacho. Chce naprawić to wszystko co go spotkało przez moją głupotę i chęć bycia sławnym. Ok jestem sławny, ale co mi z tego? Jak jedynym miejscem gdzie mogę się od tego wszystkiego odciąć jest to miejsce bądź moje mieszkanie, puste mieszkanie w dodatku bo nie mogę znaleźć nawet normalnej dziewczyny bo wszystkie lecą na mnie nie jak na Lucasa, zwykłego chłopaka z Galicji, ale jak na Lucasa tego piłkarza Realu Madryt. I tak masz rację, zawsze chciałem aby tak było. Ale dopiero teraz, kiedy w końcu dojrzałem wiem, że nie na tym polega nasze życie. Co mi po sławie jeśli nie mam rodziny? Codziennie spotykam w szatni kolegów, którzy mają dzieci, żony i trenują. Są ideałem a ja? Jestem zwykłym śmieciem, który boi się własnego syna, a już nie wspomnę o tym jak bardzo boję się jego mamy. Tak, boję się ciebie Paula bo nie wiem co się może wydarzyć. Zraniłem ciebie i to bardzo i przed tobą też jest mi wstyd. Nie doceniłem tego jaką jesteś przeciwniczką, wziąłem cię za wszystkie te dziewczyny, które spotykałem w młodości, łatwe i nic nie warte. Ale nie zauważyłem tego jaka jesteś naprawdę. I dlatego wstyd mi, że musiałaś spotkać mnie na swojej drodze, że musiałaś tyle wycierpieć. Ale z drugiej strony podziwiam cię za wszystko co zrobiłaś. Mówisz, że nie ma idealnych osób, mylisz się. Ty jesteś ideałem, dla mnie, dla naszego syna. Zawsze myślałem, że to ojciec jest ideałem dla syna, chce być taki jak on. Ale w tym wypadku jestem dumny, że Nacho chce być taki jak ty. Że znalazł wzór do naśladowania w tobie, a nie we mnie. I wiem, że do końca życia będę miał u ciebie dług wdzięczności, że po tym wszystkim mogę spotykać się z własnym synem, który teraz dopiero pokazuje mi czego tak naprawdę mi brakowało. Brakowało mi jego... jego głosu, uśmiechu po ciężkim dniu.
- Nie jestem idealna. - szepnęłam, chociaż to co powiedział wbiło mnie porządnie w ziemię – Nikt nie jest. I masz rację, nie było łatwo ale musiałam być silna dla Nacho.
- Wszystko co robisz jest dla niego, a co z tobą?
- Kiedy trochę dłużej pobędziesz z synem sam zrozumiesz. Nie będę utrudniać waszych kontaktów, tylko musisz wcześniej ustalać ze mną, żeby nie było takich sytuacji. Jeśli chcesz go gdzieś zabrać to po prostu powiedź. Nie gryzę jak widzisz, da się ze mną zamienić choć kilka zdań bez krzyku. A teraz powinnam wrócić do domu. - i podeszłam do drzwi
- Paula?
- Tak? - i na niego spojrzałam
- Dlaczego to wszystko robisz?
- Bo kocham Nacho i wiem, że brakuje mu ciebie. Marcos nigdy mu nie zastąpi biologicznego ojca bo nie jest do niego podobny.
- Znowu robisz to dla niego? - a ja jedynie wsiadłam do auta i odpaliłam, ale jeszcze zatrzymałam się przed nim i opuściłam szybę
- Postaraj się tego nie spieprzyć. Jeśli naprawdę się zmieniłeś, dojrzałeś to nie będzie trudne, ale obiecaj mi, że nigdy nie zranisz naszego syna.
- Obiecuje. - powiedział dobitnie a ja z lekkim sercem odjechałam w stronę domu w którym czekał na mnie Nacho...
Some
things are meant to be
So won't you please take my hand, and take my whole life too
So won't you please take my hand, and take my whole life too
Dziękuję za dedykację:) Zawstydziłam się;) Nie dodaje 1000000 wiadomości... No może pół:P Lucas dojrzał. I w sumie zaczynam go akceptować. Jak już musi być, to niech będzie:) Jest lepszy niż ten jej nowy partner. Mam nadzieję, że jednak uda się Tobie szybciej wstawić kolejny rozdział;] Zakończyłaś w takim momencie, że ciekawość mnie zżera, co będzie później:) Czekam na kolejny odcinek;] Pozdrawiam, Jastylla:)
OdpowiedzUsuńMoże zaakceptuje Lucasa, ale nie obiecuje tego. Jeszcze musi się postarać, stać się bardziej odpowiedzialny. Czeka bo jeszcze wiele pracy i wysiłku. Musi mieć większe zaufanie Pauli i Nacho. Chodź mały chyba powolutku widzi w Lucasie bohatera, skoro dla niego zrywa się z lekcji.
OdpowiedzUsuńI Marcos trochę przesadził..
Dobra, ja go rozumiem i miałam zacząć rozumieć, to znaczy starać się zrozumieć. ALE jeśli ktoś coś raz spartolił to raptownie nie stanie się dobrym bo mocno uderzy się w serce i zacznie być tym dobrym. Wierze, że się stara i chcę dobrze ale...niech nie obiecuje bo i tak coś zniszczy. ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle komentuje z lekkim opóźnieniem. Chyba już się nie ogarnę pod tym względem. Wkurza mnie ten Marcos na każdym kroku. W ogóle on mi nie pasuje jako ojczym Nacho.Zdecydowanie bardziej wole Lucasa. Owszem chłopak popełnił w swoim życiu dość poważny błąd, ale kto ich nie popełnia. Nie ma ludzi idealnych. Widać, że chłopak się stara, zależy mu na tym, aby lepiej poznać swojego syna i żeby ten poznał jego. Widać, że się zmienił, choć czasem nadal bywa lekko nieodpowiedzialny. Paula jeszcze boi się mu zaufać, ale wydaje mi się, że być może niedługo to ulegnie zmianie. Podoba mi się to opowiadanie. wydaje mi się ze to twoje najlepsze, albo przynajmniej jedno z najlepszych
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)
Pozdrawiam