&&&
Dzisiaj
był dla mnie najważniejszy dzień. Po raz pierwszy po latach miałem
spotkać sie z Nacho i nie mogłem wytrzymać w domu. Dlatego na
treningu roznosiła mnie energia co oczywiście zostało zauważone
przez trenera jak i innych zawodników. Ale nie przejmowałem się
tym, a tylko jako pierwszy poleciałem do szatni i pod prysznic.
Wyszykowałem się przy głupich docinkach kolegów i z spakowaną
torbą pojechałem w stronę umówionego miejsca. Ulubiony park
mojego syna. Już z oddali ich zobaczyłem i tylko wziąłem głęboki
wdech i ruszyłem odważnym krokiem w ich stronę. Kiedy się
zbliżałem, widziałem nerwowe ruchy Pauli, ale nie ma się co
dziwić. W końcu to dla niej było zupełnie co innego, tak samo jak
dla mnie bo w głębi duszy denerwowałem się i to bardzo.
Zatrzymałem się za nimi i powiedziałem jedno słowo jakie przyszło
mi w tym momencie do głowy.
-
Hej. - i od razu się odwrócili i zamurowało mnie. Kompletnie nie
wiedziałem co mam w tym momencie zrobić, przytulić małego czy
może coś powiedzieć?
-
Hej. - powiedziała oschło Paula, a mój syn się mi przyglądał
zaciekawiony
-
Hej Nacho. - i się do niego uśmiechnąłem a on tylko pokiwał mi
głową - Może usiądziemy, albo pójdziemy do jakiejś kafejki co?
-
A mogę zostać tutaj i kupić sobie loda z budki?
-
Oczywiście. - powiedziała Paula a ja od razu dałem mu pieniądze
więc pobiegł
-
Rozmawiałaś z nim?
-
Inaczej bym tu go nie przyprowadziła. W końcu wolę go nastawić
jakoś psychicznie na takie spotkanie niż od razu rzucać na głęboką
wodę. - mruknęła
-
No tak. Ale dziękuje, że przyszliście.
-
Nie robię tego dla ciebie. Robię to dla mojego syna, który
niestety tęskni za ojcem. Chociaż jest takim debilem.
-
Żałuje, ale nie musisz mi o tym ciągle przypominać.
-
Słuchaj Lucas. - i się odwróciła w moją stronę - Takie bajki to
możesz zachować dla siebie ok? Ja tylko proszę o jedno. Nie rań
jego bo inaczej to znikniemy z twojego życia już na zawsze, tak jak
chciałeś. I teraz kompletnie nie wiem po co ci aż tak na tym
zależy. W końcu tyle dawałam sobie rady sama, przez tyle lat
miałeś nas gdzieś więc co się tak na prawdę zmieniło? Bo nie
uwierzę, że akurat Ty i twoje sumienie.
-
To musisz uwierzyć, że nigdy nie chciałeś was tracić. - i w tym
momencie przyszedł Nacho - Więc na co masz ochotę, oczywiście
oprócz lodów? - i się do niego uśmiechnąłem
-
Zawsze chodzę na boisko i gram w kosza. - i pokazał piłkę więc
pokiwałem głową - Oczywiście jeśli mogę?
-
Jasne i nawet z tobą zagram. - zaśmiałem się i go pociągnąłem
na boisko, ale tak na prawdę chciałem uciec od Pauli bo wiedziałem,
że ma ochotę mnie zabić i dalej się kłócić, a nie chciałem
tego robić... przynajmniej nie przy Nacho
Ale
o dziwo mały nie miał jakiegoś dużego dystansu do mnie. Może też
dlatego, że byliśmy podobni do siebie. Z czego byłem dumny bo
zawsze chciałem mieć swoją kopię. Jednak po zabawach
zgłodnieliśmy i dlatego postanowiłem zaprosić ich na jakiś obiad
i o dziwo Paula się zgodziła. Zadowoleni z Nacho zjedliśmy pyszny
obiad w jednej z najlepszych restauracji jakie znałem bo chciałem
wywrzeć jak najlepsze wrażenie nie tyle co na synu, a na jego
mamie. Chciałbym choć w małym stopniu dobrze dogadywać się z
nią, ale wiedziałem, że na to nie mam co liczyć. Paula była
uparta i to bardzo, a do tego zraniona. Jednak po mile spędzonym
czasie z własnym synem mogłem odpocząć w swoim mieszkaniu przed
kolejnym dniem treningów i rozmyślałem nad tym co mnie dzisiaj
spotkało. Paula zgodziła się na kolejne spotkania i tylko miałem
zadzwonić do niej wcześniej i się do wszystkiego umówić. Byłem
zadowolony, bo mogłem już spędzać czas sam na sam z Nacho, a na
tym zależało mi najbardziej. Abym mógł w jakiś sposób odbudować
więź jaka mnie z nim łączy. Tyle, że musiałem polecieć do
Anglii bo chcieli mnie wypożyczyć i dlatego zostałem wysłany
przez własnego managera aby wszystko samemu sprawić choć nie wiem
dlaczego. Siedziałem właśnie w samolocie w drodze do Manchesteru i
przymknąłem oczy. Śnił mi się jakiś głupi sen więc od razu
się obudziłem i przetarłem swoje zaspane oczy. Od razu widziałem
wzrok jakiejś babci, która obok mnie siedziała więc tylko się do
niej uśmiechnąłęm a ona zapytała.
-
Musi pan bardzo kochać tą Paulę jak chciał ją uratować spod rąk
rekina.
-
Słucham? - i przepraszam bardzo, ale skąd ona wie co mi się śniło?
-
Trochę pan głośno mruczał przez sen.
-
Przepraszam.
-
Nie masz za co. Ale to pana żona?
-
Nie. To matka mojego syna. - od razu powiedziałem a ona się
uśmiechnęła
-
Dzieci to najlepsze co nas w życiu spotyka. Sama mam czwórkę, a do
tego teraz cudowne wnuki.
-
Miło to słyszeć. - i sam się do niej uśmiechnąłem - I zgadzam
się, że dzieci to coś wspaniałego.
-
Synek czy córka?
-
Syn.
-
No to gratuluje. Pewnie pana oczko w głowie?
-
Raczej oczko w głowie mamy. - zaśmiałem się - Ale to pewnie
normalne, że mama chce jak najlepiej dla swojego dziecka.
-
Tak. - i się uśmiechnęła pewnie do swoich wspomnień - Nigdy nie
jest łatwo, ale jeden uśmiech dziecka i wszystko mija. Do tej pory
nie żałuje, że zrezygnowałam z kariery i nie wyjechałam
zostawiając ich z ojcem w Madrycie.
-
Zrezygnowała pani?
-
Tak. Mogłam prowadzić zajęcia na uniwersytecie w Londynie, ale
postawiłam na dzieci i zostałam w domu.
-
Rozumiem. - i się zamyśliłem i na szczęście nic już nie mówiła
do końca naszej podróży
Dała
mi ta rozmowa dużo do myślenia. Co mi po wypożyczeniu jeśli
stracę ponownie Nacho? W końcu mogłem siedzieć na ławce i grać
w jakiś pojedyńczych meczach, ale bym miał go przy sobie.
Wylądowaliśmy na miejscu i wszystko oglądałem, słuchałem co
mają mi do powiedzenia, aż w końcu mogłem wrócić do domu.
Oczywiście w gazetach i na portalach było dosyć głośno o mojej
podróży, ale nie miałem akurat tego na uwadze. Wylądowałem w
Madrycie i od razu dopadł mnie mój przyjaciel i tylko na mnie
spojrzał jak na jakiegoś idiotę i widziałem, że jest
zdenerwowany. Bo w końcu walczył o to dniami i nocami, o to, abym
grał. A ja tylko stanąłem przed nim i rzuciłem.
-
Chce być przy Nacho. To wszystko. - a on się o dziwo uśmiechnął
-
Myślałem, że tego nigdy nie powiesz. - i wziął ode mnie walizkę
- Chodź jedziemy na jakieś porządne jedzenie i mi wszystko
opowiesz.
-
Nie ma co. Tylko chciałem podziękować za to, że otworzyłeś mi
oczy. I prosić po raz kolejny, abyś nie popełniał tych samych
błędów co ja jako ojciec.
-
A ty napraw wszystko ze swoim dzieckiem a i może z jego matką. Bo
pewnie nie jest to łatwy orzech do zgryzienia, ale wierzę w to, że
się uda.
-
Chcę najpierw odzyskać zaufanie Nacho i dobry kontakt - taki jaki
ma z mamą. A później zajme się Paulą, tak aby mi pozwalała na
więcej.
-
Pokaż jej swoje prawdziwe ja, te zmienione.
-
Taki mam zamiar. - i od razu się uśmiechnąłem nastawiony
pozytywnie
I jednak doszło do tego spotkania... W sumie to dobrze. A Lucas, cóż... Może naprawdę w końcu wydoroślał. Szkoda, że tak późno. Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością. Pozdrawiam, Jastylla;]
OdpowiedzUsuńZaś nie kupuje jego dobrych intencji. Paula mu też nie wierzy i dobrze. ;P
OdpowiedzUsuńCzyżby chłopak nareszcie zaczął myśleć jak na odpowiedzialnego ojca przystało. Tylko wydaje mi się, że Paula mu nie zaufa tak łatwo
OdpowiedzUsuńJa się nadal nie mogę przekonać do Lucasa i pewnie się nie przekonam. Dla mnie nadal on będzie nieodpowiedzialny. Nie da sie tak po prostu wymazać z pamięci tego co zrobił. Będzie się musiał sporo namęczyć, aby miec idealny kontakt z małym.
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż jego menager myśli za niego i jakoś go zmotywował i zmobilizował. Wiesz, jakie mam zdanie o Lucasie i raczej go nie zmienię... Mógł się zachować, jak powinien, wtedy gdy miał na to czas, a nie teraz, po paru latach. Ja, na miejscu Pauli, nie wiem czy zgodziłabym się na to, by taki Lucas zjawił się w życiu moim i mojego dziecka... Wielki tatuś się znalazł, gdzie był wtedy, jak musiała radzić sobie sama? Teraz dochodzi do wniosku, że kocha małego? A przecież chciał, żeby go usunęła, a wtedy by dziecka nie było... Dobrze, że otrząsnął się teraz, a nie na starość, kiedy nie będzie miał się kto nim zajmować i prosiłby dziecko o wybaczenie. Nie cierpię takich ludzi! Mam nadzieję, że Paula nie ustąpi tak szybko. Ona najlepiej wie, co jest dobre dla Nacho i tylko ona ma prawo o tym decydować, a Lucas... No cóż, mam nadzieję, że zmądrzał i wie, co robi. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOby jednak naprawdę wydoroślał i naprawił relacje z synem, no i może tez z Paula, chociaż w tym przypadku to raczej będzie trudne....A tak w ogóle to całkiem fajny ten nowy szablon:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie:*
OdpowiedzUsuń