niedziela, 7 października 2012

Rozdział 7.

Ha dzisiaj 7 i dlatego dodaje 7 rozdział :D i powiem wam, że musze napisać jeszcze dwa w środku i tak o to będę miała rozdziałów aż do 22 :D cieszycie się?

&&&


Paula

Byłam zdenerwowana... dzisiaj miał przyjechać mój brat, z którym nawet nie zamieniłam słowa. Nie wiedziałam jaki jest i jak będzie nam się razem żyło. Marcos na szczęście zajął się strychem więc pokój już był. I miał go odebrać z lotniska. Ja sama wyszykowałam wszystko w domu i odebrałam Nacho ze szkoły. Mały był podekscytowany tym, że pozna swojego wujka i będzie z nim mieszkać pod jednym dachem. Ale weszliśmy do środka i już byli panowie więc sama weszłam do salonu z małym.
  • Hej... - powiedział pierwszy a ja sama się przywitałam
  • Cześć. Jesteś bratem mojej mamusi? - i do niego podszedł Nacho
  • Tak, a ty?
  • Nacho. - uśmiechnął się
  • Nacho może pójdź do siebie zostawić plecak i umyć dłonie przed obiadem co?
  • Dobrze. - i pobiegł na górę
  • To był mój siostrzeniec?
  • Dokładnie, jest bardzo podekscytowany, że będzie mieszkać z wujkiem. I mam nadzieję, że podróż była przyjemna co?
  • Tak, tak. I dziękuje za to, że mnie przygarnęliście. Wiem, że pewnie wiecie o tym co się działo w przeszłości.
  • Tak, ale to nie stoi na przeszkodzie. Choć kilka zasad mam.
  • Jasne, jeśli to pozwoli mi skończyć studia. - zaśmiał się
  • Ok to ja was zostawiam i uciekam do pracy. - odezwał się Marcos więc się do niego uśmiechnęłam – Miłej zabawy i do wieczora. - i dał mi buziaka
  • Wujku, wujku!
  • Tak?
  • Kupisz mi nowy zeszyt? Potrzebuje.
  • Dobrze mały. - i poczochrał go po włosach i wyszedł
  • Głodny?
  • Umieram z głodu. - zaśmiał się Javier więc go zaprosiłam do kuchni

Oczywiście obiad był już przygotowany, ale trzeba było odgrzać więc wszystko przygotowałam i podałam do stołu. Nacho przez cały czas zagadywał więc się uśmiechnęłam pod nosem. Zjedliśmy obiad w miłej atmosferze i w sumie nie miałam jak wypytać o wszystko mojego własnego brata, bo mój synek mi w tym przeszkadzał. Ale po obiedzie postanowiliśmy iść na spacer. Nacho wypruł jako pierwszy więc my szliśmy obok siebie.
  • Więc co studiujesz?
  • Anglistykę. Przynajmniej się staram, choć teraz jak się przeniosłem tutaj.
  • Wiem. Ale na pewno sobie poradzisz. Choć wiem, że nie jest łatwo zostawić starego życia i zacząć wszystko od nowa.
  • Masz rację. Choć wiem, że nie jest łatwo i dla ciebie. W końcu mnie nie znasz, a do tego ja jeszcze przeskrobałem co nieco.
  • Słyszałam o problemach z prawem?
  • Byłem wtedy głupi... zadawałem się z różnym towarzystwem no i założyłem się z nimi. Wpadłem do sklepu, okradłem go i narobiłem trochę szkód.
  • Każdy popełnia jakieś błędy. - westchnęłam
  • Jaki jest twój? Nacho?
  • Nie, Nacho jest jedynym dobrym błędem. Owszem kiedy go urodziłam byłam jeszcze w szkole, a raczej ją kończyłam. Ale nigdy nie żałuję decyzji o tym, że go urodziłam. Jest moim promyczkiem.
  • Nie jest Marcosa?
  • Nie... w szkole poznałam takiego jednego... zakochałam się, wylądowaliśmy w łóżku i o to jest Nacho.
  • A co z nim się stało?
  • Wybrał karierę i imprezy. Niestety nie dorósł do dorosłego życia. A takiego nie potrzebowałam. - westchnęłam
  • A teraz masz Marcosa.
  • Tak, planujemy ślub, ale wiesz jak to jest. Praca, pieniądze. Nie jest łatwo.
  • Dlatego w zamian za kąt pomyślałem, że wybiorę się do pracy na weekendy co ty na to?
  • Jeśli tylko chcesz i dasz radę. - zauważyłam
  • Chcę ci pomóc... bo wiem, że na pewno nie łatwo było mnie przygarnąć. W końcu mnie nie znasz.
  • Tak, ale jesteś moim bratem. Choć może nie znamy się i nic o sobie nie wiedzieliśmy.
  • Postaram się być dobrym bratem. - zaśmiał się co odwzajemniłam i poklepałam go po ramieniu
  • Mama! - i podbiegł do nas Nacho – A mogę zabrać wujka na mecz?
  • Jeśli wujek chce. - zauważyłam
  • A co to za mecz? Piłka?
  • Nie, ręczna. - zauważył – Pójdziesz? - i złożył dłonie jak do modlitwy
  • Jasne. Weźmiemy mamę co?
  • Jak zawsze. - i się do mnie przytulił

O dziwo minął miesiąc i dobrze się dogadywaliśmy, a Javier znalazł pracę w knajpce i pomagał nam dużo. Mój tato miał opłacony pobyt więc nie było źle. Jakoś staraliśmy się wszystko ułożyć i mogłam już na spokojnie myśleć o ślubie, dlatego się rozglądałam za wszystkimi rzeczami, które trzeba było zrobić. A najbardziej rozglądałam się za sukienką bo w końcu to najważniejsze dla panny młodej. Aby wyglądała najładniej ze wszystkich w ten najważniejszy dzień. 

2 komentarze:

  1. Za spokojnie jest tutaj... pewnie do czasu;] Zastanawiam się, kiedy "ancymonek" się objawi i stwierdzi, że chce mieć syna... Czekam na kolejny odcinek;] Pozdrawiam, Jastylla:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czekam, aż zaczniesz mieszać i będzie się działo o wiele więcej.
    Mam nadzieję, że Javier nie udaje tylko takiego dobrego i wgl, ale naprawdę taki jest. Mam nadzieję, że nic nie knuje. I pAULA NIE ZWIEDZIE SIĘ na nim.
    I Nach, od razu pokochał wujka. I teraz oby żyli sobie jak wielka , kochająca się rodzinka, ale do czasu :D

    OdpowiedzUsuń