&&&
Paula
Byłam zdenerwowana... dzisiaj miał
przyjechać mój brat, z którym nawet nie zamieniłam słowa. Nie
wiedziałam jaki jest i jak będzie nam się razem żyło. Marcos na
szczęście zajął się strychem więc pokój już był. I miał go
odebrać z lotniska. Ja sama wyszykowałam wszystko w domu i
odebrałam Nacho ze szkoły. Mały był podekscytowany tym, że pozna
swojego wujka i będzie z nim mieszkać pod jednym dachem. Ale
weszliśmy do środka i już byli panowie więc sama weszłam do
salonu z małym.
- Hej... - powiedział pierwszy a ja sama się przywitałam
- Cześć. Jesteś bratem mojej mamusi? - i do niego podszedł Nacho
- Tak, a ty?
- Nacho. - uśmiechnął się
- Nacho może pójdź do siebie zostawić plecak i umyć dłonie przed obiadem co?
- Dobrze. - i pobiegł na górę
- To był mój siostrzeniec?
- Dokładnie, jest bardzo podekscytowany, że będzie mieszkać z wujkiem. I mam nadzieję, że podróż była przyjemna co?
- Tak, tak. I dziękuje za to, że mnie przygarnęliście. Wiem, że pewnie wiecie o tym co się działo w przeszłości.
- Tak, ale to nie stoi na przeszkodzie. Choć kilka zasad mam.
- Jasne, jeśli to pozwoli mi skończyć studia. - zaśmiał się
- Ok to ja was zostawiam i uciekam do pracy. - odezwał się Marcos więc się do niego uśmiechnęłam – Miłej zabawy i do wieczora. - i dał mi buziaka
- Wujku, wujku!
- Tak?
- Kupisz mi nowy zeszyt? Potrzebuje.
- Dobrze mały. - i poczochrał go po włosach i wyszedł
- Głodny?
- Umieram z głodu. - zaśmiał się Javier więc go zaprosiłam do kuchni
Oczywiście obiad był już
przygotowany, ale trzeba było odgrzać więc wszystko przygotowałam
i podałam do stołu. Nacho przez cały czas zagadywał więc się
uśmiechnęłam pod nosem. Zjedliśmy obiad w miłej atmosferze i w
sumie nie miałam jak wypytać o wszystko mojego własnego brata, bo
mój synek mi w tym przeszkadzał. Ale po obiedzie postanowiliśmy
iść na spacer. Nacho wypruł jako pierwszy więc my szliśmy obok
siebie.
- Więc co studiujesz?
- Anglistykę. Przynajmniej się staram, choć teraz jak się przeniosłem tutaj.
- Wiem. Ale na pewno sobie poradzisz. Choć wiem, że nie jest łatwo zostawić starego życia i zacząć wszystko od nowa.
- Masz rację. Choć wiem, że nie jest łatwo i dla ciebie. W końcu mnie nie znasz, a do tego ja jeszcze przeskrobałem co nieco.
- Słyszałam o problemach z prawem?
- Byłem wtedy głupi... zadawałem się z różnym towarzystwem no i założyłem się z nimi. Wpadłem do sklepu, okradłem go i narobiłem trochę szkód.
- Każdy popełnia jakieś błędy. - westchnęłam
- Jaki jest twój? Nacho?
- Nie, Nacho jest jedynym dobrym błędem. Owszem kiedy go urodziłam byłam jeszcze w szkole, a raczej ją kończyłam. Ale nigdy nie żałuję decyzji o tym, że go urodziłam. Jest moim promyczkiem.
- Nie jest Marcosa?
- Nie... w szkole poznałam takiego jednego... zakochałam się, wylądowaliśmy w łóżku i o to jest Nacho.
- A co z nim się stało?
- Wybrał karierę i imprezy. Niestety nie dorósł do dorosłego życia. A takiego nie potrzebowałam. - westchnęłam
- A teraz masz Marcosa.
- Tak, planujemy ślub, ale wiesz jak to jest. Praca, pieniądze. Nie jest łatwo.
- Dlatego w zamian za kąt pomyślałem, że wybiorę się do pracy na weekendy co ty na to?
- Jeśli tylko chcesz i dasz radę. - zauważyłam
- Chcę ci pomóc... bo wiem, że na pewno nie łatwo było mnie przygarnąć. W końcu mnie nie znasz.
- Tak, ale jesteś moim bratem. Choć może nie znamy się i nic o sobie nie wiedzieliśmy.
- Postaram się być dobrym bratem. - zaśmiał się co odwzajemniłam i poklepałam go po ramieniu
- Mama! - i podbiegł do nas Nacho – A mogę zabrać wujka na mecz?
- Jeśli wujek chce. - zauważyłam
- A co to za mecz? Piłka?
- Nie, ręczna. - zauważył – Pójdziesz? - i złożył dłonie jak do modlitwy
- Jasne. Weźmiemy mamę co?
- Jak zawsze. - i się do mnie przytulił
O dziwo minął miesiąc i dobrze się
dogadywaliśmy, a Javier znalazł pracę w knajpce i pomagał nam
dużo. Mój tato miał opłacony pobyt więc nie było źle. Jakoś
staraliśmy się wszystko ułożyć i mogłam już na spokojnie
myśleć o ślubie, dlatego się rozglądałam za wszystkimi
rzeczami, które trzeba było zrobić. A najbardziej rozglądałam
się za sukienką bo w końcu to najważniejsze dla panny młodej.
Aby wyglądała najładniej ze wszystkich w ten najważniejszy dzień.
Za spokojnie jest tutaj... pewnie do czasu;] Zastanawiam się, kiedy "ancymonek" się objawi i stwierdzi, że chce mieć syna... Czekam na kolejny odcinek;] Pozdrawiam, Jastylla:)
OdpowiedzUsuńJa czekam, aż zaczniesz mieszać i będzie się działo o wiele więcej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Javier nie udaje tylko takiego dobrego i wgl, ale naprawdę taki jest. Mam nadzieję, że nic nie knuje. I pAULA NIE ZWIEDZIE SIĘ na nim.
I Nach, od razu pokochał wujka. I teraz oby żyli sobie jak wielka , kochająca się rodzinka, ale do czasu :D